Skok wiary to kłamstwo? Recenzja: Nightwing. Upadek Graysona

itomigra.blogspot.com 5 dni temu

Skok wiary to kłamstwo? Recenzja: Nightwing. Upadek Graysona

Po krótkim deserze (od którego zaczęliśmy), jakim była przygoda z Darth Maulem, sięgamy po jedno z dań głównych tego miesiąca (tak, zgadza się! Listopad pod kątem komiksowym obfituje w tłuściutkie premiery!). Zapraszam do recenzji.

Informacje/Pierwsze Wrażenia:


Nightwing: Upadek Graysona
to czwarty, a zarazem finałowy tom historii, która chwyciła nas za serce w nowo wydawanym Uniwersum DC. Po Skoku w Światło, Bitwie o Serce Bludhaven i Czasie Tytanów, przyszła kolej na ostatni, dopinający wątki album. Czym tym razem zaskoczą nas twórcy? Dokąd poprowadzi ścieżka Dicka? Czy to na pewno będzie... Upadek?!

Autorem opowieści jest aktualnie chyba najczęściej przerabiany przez nas scenarzysta- Tom Tayler. Poza poprzednimi częściami zaszczycił nas historyjkami o Tytanach, DCreased, czy Injustice. Jego pomysły zilustrował Bruno Redondo. Pan również jest kojarzony z Injustice, choć nas zachwycił grafikami w serii Superman: Syn Kal-Ela. Upadek Graysona ukazał się w Polsce dzięki wydawnictwu Egmont i klubowi Świat Komiksu.

Zarys fabularny:


"Heartless rozgrywa swoją ostatnią partię i uderza z całą siłą, ujawniając światu podwójną tożsamość Dicka Graysona. Czy mieszkańcy Blüdhaven uwierzą, iż Grayson w tajemnicy przed wszystkimi działał jako morderca wyrywający serca swoim ofiarom?! Ścigany Dick wyrusza w głąb Himalajów, aby zmierzyć się z paraliżującym go lękiem wysokości. Tymczasem Heartless nie zwalnia tempa i kontynuuje swoją niszczycielską misję. Blüdhaven staje w płomieniach, a Dick Grayson niedługo przekona się, czy zdoła skoczyć, gdy nadejdzie czas próby."

Wrażenia:


Stanowczo jest to finał, na jaki Nightwing zasłużył. Nie ma to tamto. Z jednej strony jesteśmy ukontentowani, iż ukochana przez nas seria doczekała się czegoś takiego, z drugiej- pojawia się smutek, iż to końcówka. Pozostaje pustka. Jakbyśmy patrzyli w dół z wysoka, z cyrkowego rusztowania. Ja wiem, iż w komiksowych uniwersach nic nie ginie. Że za chwile pojawią się kolejne albumy, w których Dick będzie odgrywał główne role, ale jednak- historia zasłużyła, by nad nią chwile podumać (może to listopadowa aura).


Finał jest mocny, dynamiczny, z bardzo wyrazistą i sinusoidalną dramaturgią. W jednej chwili rozpiera nas radocha, ciepłe uczucie, iż przecież nie wszystko musi się w DC walić, w drugiej wbija nas w fotel plot twist. Uważam, iż świetnie się to udało scenarzyście oddać, bo poza tym, iż wszystkie wątki z poprzednich tomów znalazły tu swoje rozwiązania i ładnie do siebie pasują, to dostały tu swoje drugie dno. Rzucono na nie takie światło, byśmy poczuli, jak mroczne i złe siły potrafią zdominować całość życia, opleść mackami najszczersze chęci i zdusić je oskarżeniami. Jasne- zawsze wygra miłość i siła przyjaźni- ale jak na "młodzieżową" serię, jestem pod wrażeniem. Zresztą od początku czułem, iż coś w tym Nightwingu jest!


Nawet "wstawki" świetnie zostały tutaj wkomponowane. Początkowy "solowy" zeszyt zarysowuje nam sposób postępowania Dicka, siłę jego determinacji, rozumienie świata i priorytety, dzięki czemu główna fabuła staje się czytelniejsza. Historia Bei natomiast pozwala dopiąć wątki, umilając "chwilkę" podczas podróży w Himalaje, wstrzymując rozżarzoną i rozpędzoną dramaturgię serii. Zachwalanie ilustracji sobie daruję- są jak zawsze przyjemne i cieszące oko. jeżeli jeszcze nie mieliście okazji zagłębić się w tę przygodę- polecam to nadrobić jak najszybciej!

T.
Przydatne linki:
znajdziecie nas na Instagramie
TUTAJ dołączycie do nas na Facebooku
TUTAJ złapiecie własny egzemplarz
Idź do oryginalnego materiału