Sean „Diddy” Combs został skazany na 50 miesięcy więzienia, czyli nieco ponad cztery lata, po tym jak uznano go winnym dwóch zarzutów przewożenia osób w celu prostytucji.
Już wcześniej spędził 12 miesięcy w areszcie, które zostaną odliczone od kary. Raper ma zamiar złożyć apelację.
Sędzia Arun Subramanian podkreślił, iż musiał wziąć pod uwagę zarówno osobistą historię i osiągnięcia Combsa, jak i brutalne zachowania udowodnione podczas ośmiotygodniowego procesu:
Sąd musi rozważyć całe twoje życie. Historia dobrych uczynków nie zmaże tego, co pokazano w tej sprawie, a co dowodzi, iż nadużywałeś władzy i kontroli nad życiem kobiet, które rzekomo kochałeś.
Combs został skazany wyłącznie w ramach tzw. Mann Act. Odrzucono poważniejsze zarzuty o handel ludźmi i udział w zorganizowanej grupie przestępczej. Sędzia zaznaczył jednak, iż przemoc wobec kobiet była ważnym czynnikiem przy wymiarze kary. W trakcie procesu 34 świadków oskarżało artystę o brutalne zachowania i nadużycia seksualne.
Sąd zasądził także grzywnę w wysokości 500 tysięcy dolarów oraz pięć lat nadzoru po odbyciu kary.
Przed ogłoszeniem wyroku Combs wygłosił emocjonalne przemówienie, w którym prosił o łaskę. Po raz pierwszy tak obszernie zabrał głos od początku procesu. Podziękował sędziemu i przeprosił Cassandrę „Cassie” Venturę, „Jane” oraz inne domniemane ofiary.
Prokurator Christy Slavik podkreśliła w mowie końcowej, iż Combs „nie przyznał się do winy ani nie wziął odpowiedzialności”. Według niej oskarżony wykazywał się arogancją, planując wystąpienia publiczne w Miami już na przyszły tydzień.