Agata Sawicka zaledwie dwa lata temu poślubiła Wojtka Sawickiego. Ich uczucie było szeroko omawiane w mediach, ponieważ duet tworzył publiczny związek. Ku rozpaczy fanów małżeństwo rozpadło się. "Po sześciu latach bycia razem postanowiliśmy się rozstać. To był piękny czas, który miał na nas wielki wpływ. Połączyła nas niesamowita, bezinteresowna miłość. Mamy poczucie, iż wychodzimy z tego związku jako lepsi, bardziej świadomi ludzie. Wynieśliśmy z tej intensywnej i magicznej relacji wiele dobrego" - czytaliśmy w oświadczeniu. Dziś wiemy, iż dawna para była już w sądzie.
REKLAMA
Zobacz wideo Kaczorowska o świętach, które będą bez Peli
Sawiccy na rozprawie rozwodowej. Sędzia miał twardy orzech do zgryzienia
Tydzień przed rozprawą Agata Sawicka rozmawiała z "Faktem" o tym, iż termin rozwodu przypadł na 23 grudnia. "Taki prezent dostaliśmy. To jest szalone. W ogóle, dlaczego taka data? I to jeszcze dla osoby z głęboką niepełnosprawnością? Zgłosiłam prośbę, żeby Wojtek mógł się połączyć zdalnie. Zobaczymy, co sąd zdecyduje. Mam nadzieję, iż się przychylą. Czy Wojtek w zimę naprawdę musi jechać z samego ranka do sądu, skoro wciąż są dostępne rozprawy zdalne? To jest masakra" - żaliła się. Dziś wiemy, iż po ok. 30 minutach rozprawa zakończyła się, o czym informuje "Fakt". "Rozwód uprawomocni się 31 grudnia. Sąd rozważał, czy rozwód jest społecznie użyteczny z powodu ciężkiego stanu Wojtka, ale ostatecznie podjął decyzję, iż nie należy mnie "karać" za wszystko, co dla Wojtka zrobiłam" - przekazała Sawicka.
PRZECZYTAJ WIĘCEJ: Wojtek i Agata Sawiccy tego nie ukrywają. Mówią o relacji po rozstaniu. "Być z miłości, nie przymusu"
Sawiccy nie są razem, ale żyją pod jednym dachem. Dlaczego?
Wielu zdziwił fakt, iż Sawicka po półtoramiesięcznej przerwie wróciła do mieszkania z Sawickim. Wszystko przez to, iż były partner choruje na dystrofię mięśniową Duchenne'a i w związku z nią wymaga stałej opieki. Sawicka wróciła do pomagania byłemu partnerowi, ale na zupełnie innych warunkach. "Zastanawiałam się, jak to rozwiązać, by obie strony czuły się zadowolone. Wszak nie jestem już żoną Wojtka - nie mam obowiązku opiekować się nim. Zaproponowałam więc, iż będziemy się rozliczać jak za pracę asystencką" - wspominała Pudelkowi.