— Dla nas to jest abstrakcja. (...) Obrazki z wojny w Ukrainie, zaraz potem patrzymy na Strefę Gazy. Jesteśmy już znieczuleni. Potem oglądamy w kinie horrory, bo wciąż brakuje nam wrażeń. Dopiero, gdyby zdarzyło się to sąsiadowi w tym samym budynku, może byśmy się jakoś zmobilizowali — mówi nam Sasha Strunin, polska artystka pochodzenia ukraińsko-rosyjskiego. Dziś zajmuje się reżyserią, a niedługo światło dzienne ujrzy jej debiutancki film, "Patrzę w niebo". Jego fabuła inspirowana jest częściowo historią jej mamy i opowiada o indoktrynacji rosyjskich i ukraińskich dzieci.