Salvador Dalí. Metamorfozy Narcyza

lente-magazyn.com 10 godzin temu

Zapytany o to, co ukształtowało go jako artystę, Salvador Dalí odpowiadał różnorako – w zależności od osoby pytającego, od okoliczności, a prawdopodobnie także od humoru, w jakim akurat się znajdował, i fantazji, jaką miał w danej chwili. Twierdził, iż wiele zawdzięcza „arabskiemu dziedzictwu(utrzymywał, iż miał wśród przodków Maurów); zmarłemu w dzieciństwie starszemu bratu, za którego reinkarnację się uważał i który nosił to samo imię; przedwczesnej śmierci ubóstwianej matki oraz, oczywiście, przyjaźniom z innymi słynnymi artystami epoki. Na ich czele stał poeta Federico García Lorca i reżyser Luis Buñuel. W sposób szczególny wpłynęła na niego jego życiowa partnerka i muza, Gala. Za jedno ze swoich najważniejszych dzieł uważał natomiast obraz Metamorfoza Narcyza.

Płótno to było dla niego do tego stopnia osobiste i znaczące, iż uznał za konieczne opublikowanie w formie poematu refleksji na jego temat – widz miał je czytać, kontemplując dzieło. Manuskrypt spisany przez Galę i opublikowany w 1937 roku po francusku przez Éditions Surréalistes, w 2009 roku doczekał się hiszpańskiej edycji dzięki wydawnictwu Galaxia Gutenberg-Círculo de Lectores.

Metamorfoza Narcyza, 1937 r., dziś w zbiorach galerii Tate Modern w Londynie


Odbicie w tafli

Mit o Narcyzie najpowszechniej znany jest z Metamorfoz Owidiusza. Opowiada on w nich historię pięknego chłopca, którego jedyną szansą na długie życie – zgodnie z przepowiednią – było nigdy nie poznać siebie samego. Narcyz stanowił obiekt westchnień wielu młodych obu płci, wszyscy jednak spotykali się z jego strony z odrzuceniem. Wśród nich była także nimfa Echo, która, zrozpaczona i ze złamanym sercem, postanowiła spędzić resztę życia w odosobnieniu, gdzie pozostał po niej jedynie głos powtarzający cudze słowa. W akcie zemsty za odtrącenie, jedna z ofiar Narcyza ubłagała boginię Nemezis, by ta sprawiła, iż w pewien gorący dzień przechadzający się w pobliżu źródła młodzieniec zapragnął ugasić pragnienie. Gdy nachylił się nad wodą, w jej tafli ujrzał swoje odbicie i zakochał się w nim bez pamięci. Nie mogąc liczyć na odwzajemnienie uczucia, pozostał tak pochylony, wpatrzony we własną twarz, aż w końcu umarł; w miejscu, gdzie klęczał, wyrósł zaś kwiat, na jego cześć nazwany narcyzem. W ten sposób bogowie Olimpu podarowali mu nieśmiertelność.

W lipcu 1938 roku Dalí wybrał się do Londynu na spotkanie z Zygmuntem Freudem. Podczas wizyty pokazał mu obraz. Freud skomentował to spotkanie słowami: Do dziś skłaniałem się ku opinii, iż surrealiści – którzy, jak się wydaje, obrali mnie na swojego patrona – to kompletni szaleńcy. Ale ten młody Hiszpan, z szaleństwem w oczach i o niekwestionowanym talencie, dał mi do myślenia. Powiem więcej: byłoby niezwykle interesującym doświadczeniem przeprowadzenie analizy powstawania takiego dzieła, jak to [1].

Wielki masturbator, 1929 r., w tej chwili w zbiorach Museo Nacional Centro de Arte Reina Sofía w Madrycie


Nowe horyzonty

Metamorfoza Narcyza, obraz namalowany w 1937 roku, to kulminacja intensywnego procesu przemiany, jaką przechodził malarz. Miał już za sobą fascynację klasycznym malarstwem Modesta Urgella, Ramóna Pichota, Velázqueza czy Vermeera, krótki flirt z kubizmem (Picassa otaczał niemal nabożną czcią), którego owocami były dzieła takie, jak Arlekin czy Wenus i żeglarz; przez chwilę zapatrzony był też w twórczość włoskich futurystów: Giorgia de Chirica i Carla Carrà. Z głową pełną seksualnych obsesji, w których narcyzm i fetyszyzm zajmowały naczelne miejsca, pragnął uchwycić na płótnie zmysłowość swoich czasów. Wciąż poszukiwał swojej artystycznej tożsamości, gdy w 1927 roku w Paryżu spotkał grupę malarzy i rzeźbiarzy surrealistycznych. To był punkt zwrotny w jego życiu i twórczości. Ten właśnie ruch, na czele z poetą, eseistą i teoretykiem surrealizmu André Bretonem, otworzył przed nim nowe horyzonty i dał narzędzia artystycznego wyrazu, których Dalí poszukiwał. Fascynacja surrealizmem zaowocowała nie tylko najsłynniejszymi dziełami artysty, takimi jak Wielki masturbator, Trwałość pamięci (znany też jako Miękkie zegary – obraz, który miał stać się symbolem surrealizmu) czy Płonąca żyrafa, ale także współpracą z reżyserem Luisem Buñuelem, z którym wspólnie stworzył kontrowersyjny film Pies andaluzyjski, a rok później – Złoty wiek. To z tego okresu pochodzą też dwie inne ikony surrealizmu autorstwa Dalego: sofa w kształcie ust Mae West i „telefon-homar”.

Okres surrealistyczny w twórczości Dalego to również fascynacja Freudem i jego psychoanalizą, która zaowocowała wspomnianym już spotkaniem. W tym czasie artysta czuł już, iż dusi się w formule surrealizmu, którą odbierał jako narzucaną mu przez członków ruchu. Stworzył więc własną metodę malarstwa surrealistycznego, nazwaną przez niego „paranoiczno-krytyczną”. Sam mistrz definiował ją jako spontaniczną metodę irracjonalnego poznania opartego na skojarzeniu krytyczno-interpretacyjnym ulotnego zjawiska [2]. Innymi słowy, miał to być twórczy proces kwestionowania rzeczywistości, wskutek którego obraz mógł zostać zniekształcony, rozmyty czy choćby zmultiplikowany. Jak mówi Montse Aguer, dyrektorka Centro de Estudios Dalinianos, artysta miał obsesję cieni, a także idei sobowtóra, a to wyobrażenie Narcyza łączył z odejściem swojego brata, dziecka, które zmarło jeszcze przed jego urodzeniem, a które nosiło to samo imię, co on [3].

Portret artysty wykonany przez Allana Warrena w 1972 r., CC BY-SA 3.0


Ja jestem surrealizmem

W chwili tworzenia Metamorfozy Narcyza Dalí nie był już członkiem ruchu surrealistów. Wyrzucono go zeń po symbolicznym procesie, podczas którego został oskarżony o popieranie faszyzmu, fascynację Hitlerem oraz nadmierny materializm i chciwość. Te ostatnie miały zainspirować Bretona do stworzenia pogardliwego anagramu jego imienia i nazwiska, Avida Dollars, czyli ‘chciwy na dolary’. Malarz odrzucił oskarżenia, a na wykluczenie z ruchu zareagował słynnym stwierdzeniem: Ja jestem surrealizmem. Płótno poświęcone Narcyzowi jest swoistym zwieńczeniem tego etapu w życiu i twórczości Dalego. Na obrazie możemy zaobserwować, jak postać chłopca przemienia się w kamienną dłoń, a z tej śmierci rodzi się życie w postaci kwiatu. Palce kamiennej dłoni podtrzymują jajo, symbol płodności, w które przemieniła się głowa młodzieńca. Można tu dostrzec wiele symbolicznych, dwuznacznych elementów, tak typowych dla sztuki tego artysty. Nie wydaje się przesadą stwierdzenie, iż malowidło jest prawdziwym, doskonałym autoportretem jednego z największych narcyzów w historii malarstwa.

Dalí bardzo kochał samego siebie, miał też silną potrzebę bycia kochanym przez innych, czemu dał tu wyraz, umieszczając na obrazie grupę postaci różnego pochodzenia. We wspomnianym poemacie nazywa je „heteroseksualistami” i identyfikuje jako Hindusa, Katalończyka, Niemca, Rosjanina, Amerykanina, Szwedkę i Angielkę. Wszyscy reprezentują jednocześnie stworzenia zakochane w Narcyzie (i przez niego odrzucone), ale także wielbicieli malarza na całym świecie. Znajdziemy wśród nich zarówno mężczyzn, jak i kobiety – seksualna niejednoznaczność jest niezmiennie obecna w twórczości i życiu artysty. Z prawej strony malowidła znajduje się jeszcze jedna postać, wzniesiona na postumencie ustawionym na szachownicy: to rzeźba mająca uosabiać ideał piękna, ale bez możliwości rozróżnienia, czy chodzi o piękno kobiece, czy męskie.

Dalí ze swoim ocelotem o imieniu Babou, lata 60. XX wieku


Klasyka i nowoczesność

We wspomnianym na początku tego tekstu poemacie Dalí zaleca, aby obraz kontemplować w stanie „rozproszonego skupienia”. Ma ono sprawić, iż postać Narcyza stopniowo zaniknie, przybierając w naszych oczach postać kamiennej dłoni trzymającej jajo, z którego wyrasta kwiat. Gdy poemat dobiega końca (w wersji Owidiusza jest to śmierć Narcyza, w wersji Dalego zamienia się on w kwiat), pojawia się miłość, czyli Gala, która przybywa, aby ocalić go od okrutnego przeznaczenia. W ostatniej strofie utworu opisana jest tytułowa metamorfoza:

Gdy opadnie głowa
kiedy głowa pęknie
kwiat będzie,
nowym Narcyzem,
Gala,
mój narcyz [4]

W Metamorfozie Narcyza Salvador Dalí w mistrzowski sposób połączył tradycję mitologii greckiej z najnowszymi odkryciami naukowymi, a dokładniej – psychoanalizą. To zresztą typowe dla malarza, który uwielbiał czerpać z dorobku klasyki przy jednoczesnej fascynacji nowoczesnością i nieustannym poszukiwaniu nowych form wyrazu. Jednak nie tylko dlatego obraz uznawany jest za najdoskonalszy autoportret katalońskiego artysty. Odwołuje się on do mitu pełnego znaczeń i symboli szczególnie ważnych dla twórcy poświęcającego tyle czasu i energii na pielęgnowanie własnego wizerunku. W pewien niezwykły sposób antycypuje też przyszłość: zapatrzony w siebie artysta-narcyz najpierw zaczął zatracać się w konsumpcjonistycznym stylu życia, a następnie uległ fascynacji mistycyzmem i religią połączoną z panicznym lękiem przed katastrofą nuklearną. Nie bez kozery nazywał ten okres mistyczno-nuklearnym. Oba etapy były jednocześnie twórczo bogate i owocne, jak i poddane ostrej, bezwzględnej krytyce. Dalí był zresztą powszechnie krytykowany nie tylko za pogoń za dobrami materialnymi i zaangażowanie religijne i polityczne, ale także za swoją działalność pozaartystyczną, taką jak występy w reklamach i programach telewizyjnych – coś, co dziś nazwalibyśmy pewnie pielęgnowaniem statusu celebryty.

Krypta Dalego w Teatro-Museo Dalí w Figueras, fot. Michael Lazarev / Wikimedia, CC BY-SA 2.0


Niewidowiskowy koniec spektaklu

Jest to też jednak czas, w którym zarówno Dalí, jak i jego ukochana Gala – muza, partnerka życiowa i motor twórczości – zaczęli mocno podupadać na zdrowiu. Zakochany w sobie bez pamięci artysta próbował ratować zarówno gasnący umysł, jak i coraz mniej posłuszne ciało, tworząc własnoręcznie sporządzane koktajle medykamentów. Spowodowało to jednak poważne uszkodzenie systemu nerwowego, czyniąc go już adekwatnie niezdolnym do tworzenia. W 1982 roku zmarła Gala, a malarz, cierpiący już i tak z powodu postępującej choroby Parkinsona, ostatecznie stracił wolę życia. Seria wydarzeń, które nastąpiły w latach kolejnych, wzbudziła podejrzenia, iż twórca próbuje w widowiskowy sposób sam zakończyć swoje życie: wystarczy wymienić wizyty Dalego w szpitalu po tym, jak, wedle jego własnych słów, próbował wprowadzić się w stan anabiozy, czyli krańcowego obniżenia aktywności życiowej organizmu, czy podejrzany wybuch pożaru w zamku, który kupił dla Gali, a w którym mieszkał w ostatnich latach życia. Odszedł jednak, podobnie jak Narcyz, zupełnie niewidowiskowo, w wyniku zatrzymania akcji serca, 23 stycznia 1989 roku. Życie nie mogło być bardziej przewrotne, każąc mu stopniowo usychać w odosobnieniu, wciąż zapatrzonemu we własny wizerunek, by następnie obrócić go w kamień. Zmarł, jak Narcyz, w samotności, jednak – niczym na obrazie – pozostawił po sobie wiecznie żywy kwiat: artystyczne dziedzictwo. Stanowi ono niezmienny obiekt fascynacji miłośników sztuki i niewysychające od dziesięcioleci źródło inspiracji.

[1] Cytat za: Arte / Psicoanálisis: Salvador Dalí y Sigmund Freud, Aquileana, 03/28/2010; tłum. autorki
[2] Salvador Dalí, Nuevas consideraciones generales sobre el mecanismo del fenómeno paranoico desde el punto de vista surrealista” czasopismo Minotaure, wyd. 01/06/1933, za: Virgili Ibarz, Manuel Villegas, El método paranoico-crítico de Salvador Dalí, Revista de la Historia de la Psicología, vol. 28, num. 2-3, 2007, Universidad de Barcelona/Universidad Ramón Llull, tłum. autorki
[3] Se publica ‘La Metamorfosis de Narciso’, texto donde Dalí explica su cuadro, El Confidencial”, 24/02/2009 (za: Carmen Sigüenza, Agencja EFE), tłum. autorki
[4] Salvador Dalí, La Metamorfosis de Narciso (wyd. oryg. Editions Surréalistes, 1937, edycja hiszpańska: Galaxia Gutenberg-Círculo de Lectores, 2009), tłum. autorki

Idź do oryginalnego materiału