Sabaton w Krakowie – widowisko totalne i nowy etap w historii zespołu

strefamusicart.pl 1 dzień temu
Zdjęcie: IMG20251122212846


Koncert Sabatonu (22.11.2025) w krakowskiej Tauron Arenie udowodnił jedno: szwedzka grupa nie zamierza powtarzać schematów, ale konsekwentnie sięgać po formułę spektaklu muzycznego. Tegoroczny występ był czymś więcej niż prezentacją kolejnej trasy — to była starannie zaprojektowana opowieść, w której muzyka, narracja i obraz działały na równych prawach.

Największym zaskoczeniem wieczoru okazała się The Legendary Orchestra, pełnoprawny projekt stworzony przez Pära Sundströma. Orkiestra otworzyła koncert imponującym blokiem symfonicznych aranżacji Joosta van den Broeka, które dodały nową warstwę brzmieniową takim utworom jak „Sparta”, „Swedish Pagans”, „Ghost Division”, „Resist And Bite” czy „Bismarck”. Nie był to kolejny przypadek „metalu na smyczkach”, ale przemyślana reinterpretacja, która wyniosła te kompozycje na poziom pełnego, filmowego monumentalizmu.

Scena podzielona na monumentalny „zamek” i centralną wyspę połączoną ruchomą rampą stworzyła przestrzeń, w której kolejne rozdziały widowiska mogły płynnie przechodzić jeden w drugi. Już w sekwencji otwarcia pojawili się trzej bohaterowie najnowszego albumu i trasy „The Legends”: Napoleon, Juliusz Cezar i Khan. Ich obecność była silnym wizualnym sygnałem, iż koncert przybierze formę narracji, a nie zestawu osobnych numerów.

Wejście zespołu — z muzykami ukrytymi pod pancerzami Templariuszy — stanowiło logiczną kontynuację tego zabiegu. Po zdjęciu zbroi Joakim Brodén, Pär Sundström, Chris Rörland, Thobbe Englund i Hannes Van Dahl gwałtownie udowodnili, iż teatralność to tylko jeden z filarów konstrukcji. Kluczowym pozostało tu precyzyjne, energetyczne wykonanie.

Setlista została zbudowana jak ciąg bitewnych scen, z wyraźnymi punktami kulminacyjnymi. „The Last Stand” i „Hordes of Khan” rozpędzały publiczność, „I, Emperor” wprowadziło efektowne odpalanie armat, a w „Crossing the Rubicon” na scenie pojawił się Cezar w zakrwawionej todze. „Carolus Rex”, odśpiewany w oryginalnej, szwedzkiej wersji, wywołał w hali niemal chóralną reakcję.

Jednym z najbardziej zapadających w pamięć momentów wieczoru była inscenizacja „The Attack of the Dead Men”. Joakim Brodén w masce przeciwgazowej przeszedł rampą nad publicznością, a następnie wrócił na główną scenę, budując napięcie i podkręcając dramaturgię utworu. To właśnie ten fragment najpełniej pokazał, jak spójnie Sabaton łączy muzykę z narracyjnością i filmową estetyką.

Końcówka koncertu była efektowną paradą największych hitów: „Night Witches”, „Primo Victoria”, „Steel Commanders”, „Winged Hussars”, „To Hell and Back” oraz „Masters of the World”. Na bis wybrzmiało „The Last Battle”, a towarzysząca mu oprawa — ogień, dym, pirotechnika i deszcz ulotek nawiązujących do nowego album — spięła cały spektakl klamrą godną finału dużej produkcji.

Krakowski występ Sabatonu potwierdził, iż zespół celuje dziś wyżej niż kiedykolwiek wcześniej. To nie są już koncerty w klasycznym rozumieniu. To rozbudowane widowiska zbudowane na skrzyżowaniu metalu, historii i teatralnej narracji — a Tauron Arena była tego wieczoru miejscem, w którym ta koncepcja zadziałała bezbłędnie. Kolejna odsłona już 31 maja 2026 w Ergo Arenie w Trójmieście.

Idź do oryginalnego materiału