Rozwój to klucz do wielkich rzeczy

businesswomanlife.pl 5 dni temu

Klaudia Saferna to psycholog z wykształcenia, biohackerka, współwłaścicielka marki napojów BLITZbee i dyrektor operacyjna w firmie technologicznej Key Solutions Group, która uważa, iż zdrowy styl życia, konsekwencja i jasno określone cele są podstawą sukcesu zarówno na polu biznesowym, jak i w życiu osobistym. Jej postawa i działania mogą stanowić inspirację dla innych kobiet, które chciałyby wziąć życie we własne ręce i realizować się na wielu płaszczyznach.

BWL: Pełni Pani funkcję dyrektor operacyjnej w Key Solutions, gdzie odpowiada za zasoby ludzkie, jest Pani współwłaścicielką marki napojów BLITZbee, mamą. Pewnie jeszcze kilka innych ról mogłybyśmy tu przywołać. Jak udaje się Pani godzić tak wiele funkcji?

KS: Dla chcącego nic trudnego (śmiech). Czasami bywa trudno, ale wszystko zależy od energii, jaką wkładamy w każdy dzień. Doba ma 24 godziny, wszyscy mamy ten sam czas. Kluczem jest ustalenie priorytetów i efektywne zarządzanie własną energią. Pomaga mi w tym biohacking – wprowadzam nawyki, które dają mi energię i motywację do działania. Ogromne znaczenie ma też wsparcie, jakie mam wokół siebie – zarówno w zespole w pracy, jak i w domu. Nie da się zrobić wszystkiego samemu, dlatego delegowanie i zaufanie ludziom, z którymi współpracuję, to podstawa.

BWL: Czym dokładnie jest biohacking? Proszę powiedzieć coś więcej o tej metodzie, którą na co dzień dzieli się Pani w swoich mediach społecznościowych.

KS: Dla mnie to styl życia. Nie ma w nim sekretów ani tajemnej wiedzy. Polega on na wdrażaniu małych, codziennych nawyków oraz odpowiedniej regeneracji – dopiero oba te komponenty pomagają zyskać dodatkową energię. Najważniejsza jest dobra regeneracja, a szczególnie sen, który często lekceważymy. Długotrwałe zarywanie nocy czy picie energetyków może tylko obniżyć naszą produktywność. Biohacking to też świadome podejście do diety, ruchu, światła, które nas otacza, a choćby do tego, jak oddychamy. Według mnie to świadome wybory każdego dnia. Na swoich profilach w social-mediach staram się pokazywać, iż można zacząć naprawdę od prostych rzeczy: regularnego snu, ograniczenia niebieskiego światła wieczorem, zdrowszych posiłków czy aktywności fizycznej rano. Małe rzeczy robią wielką różnicę, jeżeli są robione konsekwentnie.

BWL: Jak zaczęła się Pani przygoda z biohackingiem?

KS: Uważam, iż w życiu nie ma przypadków. Tak więc „nie przypadkiem” trafiłam na książki Dave’a Aspreya, który jest uznany za ojca biohackingu. Początkowo zainteresowałam się jego naukami, bo zależało mi po prostu na poprawie swojego wyglądu. Gdy jednak zaczęłam stosować sposoby, które są opisane w książkach Aspreya, zaczęłam zauważać pierwsze efekty: dostrzegłam, iż zmienia się nie tylko moje ciało, ale również mój sposób myślenia. Wówczas postanowiłam wejść w to jeszcze głębiej. Przez trzy lata eksperymentowałam, ucząc się, co działa dobrze na mnie i moje ciało. Z czasem odkryłam, jak biohacking może wpływać na zdrowie, energię i ogólne funkcjonowanie.

BWL: Czy są jakieś mity dotyczące biohackingu, które chciałaby Pani obalić?

KS: Wiele osób myśli, iż biohacking to skomplikowana i kosztowna metoda. A tak naprawdę to prostsze niż się wydaje – nie musimy inwestować dużych pieniędzy, by poprawić swoje życie. Czasami wystarczy rezygnacja z wieczornego Netflixa na rzecz książki czy medytacji. Inny mit? Że biohacking jest tylko dla „świrów zdrowotnych”, sportowców albo ludzi, którzy mają mnóstwo wolnego czasu. Nic bardziej mylnego. To są narzędzia dla wszystkich – dla zapracowanych rodziców, studentów, przedsiębiorców. Chodzi o to, żeby działać mądrzej, a nie więcej.

BWL: Jest Pani zaangażowana w prowadzenie kilku biznesów. Czy biohacking pomaga Pani w byciu lepszym liderem?

KS: Biohacking zmienił całe moje życie. Dzięki odpowiednim nawykom czuję się pełna energii i gotowa do realizacji swoich celów. Pozwoliło mi to na większą koncentrację i efektywność w pracy. Jako liderka muszę być obecna – nie tylko fizycznie, ale też mentalnie. Kiedy dbam o siebie, mogę dawać z siebie więcej innym. Mam więcej cierpliwości, lepiej zarządzam emocjami, szybciej podejmuję decyzje. Dodatkowo Biohacking nauczył mnie większej uważności – nie tylko na siebie, ale i na zespół. Dostrzegam, kiedy ktoś potrzebuje wsparcia, kiedy warto odpuścić, a kiedy dodać energii.

BWL: Jakie ma Pani podejście do delegowania zadań w Key Solutions, gdzie jest Pani odpowiedzialna za zasoby ludzkie?

KS: Początkowo nie umiałam delegować zadań, uważałam, iż wszystko muszę robić sama. Z czasem jednak nauczyłam się ufać zespołowi. Kluczem do dobrej organizacji i sukcesu jest właśnie wzajemne zaufanie i dobra komunikacja.

BWL: Jest Pani również współwłaścicielką marki napojów BLITZbee. Czym wyróżnia się ona na rynku?

KS: BLITZbee powstało w firmie, w której pracuję. Jeden z naszych inżynierów stworzył napój energetyczny, który nie zawiera sztucznych dodatków i białego cukru. Podczas pandemii, gdy miał problem z finansowaniem, przekazał mi swój projekt. Zdecydowałam się przejąć firmę i rozwinąć ją zgodnie z moimi wartościami – zdrowym stylem życia i biohackingiem. Na tle innych produktów tego typu BLITZbee wyróżnia się w naturalnymi składnikami, takimi jak miód i świeżo wyciskane soki z cytrusów oraz stabilnym uwalnianiem energii, ale dla mnie BLITZbee to coś więcej niż tylko napój. To filozofia – chcieliśmy stworzyć produkt, który nie tylko daje energię, ale także wspiera zdrowie. W przeciwieństwie do energetyków, które są pełne sztucznych substancji i nadmiaru cukru, BLITZbee jest naturalne, pełne składników, które nas wspierają, a nie oszukują organizm. Jego działanie jest stopniowe, nie ma tego efektu „wzlotu i upadku”, który często towarzyszy tradycyjnym napojom energetycznym.

BWL: Wiem też, iż BLITZbee organizuje konkurs, w którym nagrodą będzie wyjazd na Hawaje. Proszę powiedzieć o tym coś więcej? Kto może wziąć udział w konkursie?

KS: Rzeczywiście organizujemy konkurs, w którym do wygrania jest prestiżowy tytuł Chief Adventure Officera oraz 7-dniowa podróż na Hawaje. Zwycięzca weźmie udział w zawodach Ironman jako widz, skorzysta z zakwaterowania i przelotu, a także będzie mieć okazję uczestniczyć w warsztatach z moim udziałem. Szczegóły znajdziecie w moich social-mediach oraz na naszej stronie internetowej.Czeka na Was przygoda życia.

BWL: Jakie wyzwania napotkała Pani w rozwoju BLITZbee?

KS: Było ich sporo. Na początku musieliśmy stworzyć od podstaw procesy i procedury. Staraliśmy się wprowadzić produkt na rynek polski i niemiecki, ale niemiecki okazał się bardziej otwarty na tego typu napój. Dziś jesteśmy obecni też w Austrii i Turcji. Mam nadzieję, iż niebawem będzie można znaleźć BLITZbee na półkach polskich sklepów. Musieliśmy również poradzić sobie z problemami produkcyjnymi związanymi z naturalnymi składnikami, ale udało nam się to rozwiązać. Jednym z większych wyzwań było edukowanie rynku na temat tego, czym adekwatnie różni się nasz produkt od klasycznych napojów energetycznych. Często spotykaliśmy się z pytaniem, dlaczego napój bez sztucznych dodatków może być równie skuteczny, jak te pełne chemicznych substancji i wspomagaczy. Wymagało to cierpliwości, transparentności w komunikacji i pokazywania konsumentom, iż zdrowie nie musi oznaczać rezygnacji z energii i wydajności.

BWL: Gdzie widzi Pani siebie i swoje firmy za pięć lat?

KS: Mam rozpisaną listę celów na kolejne pięć lat i wiem, gdzie chcę być i co osiągnąć w przyszłości. o ile chodzi o moją markę osobistą, to bardzo chciałabym wystąpić jako prelegent na znanej, międzynarodowej konferencji. Chcę dzielić się swoją wiedzą o zdrowym stylu życia, biohackingu i rozwoju osobistym. Cały czas pracuję nad rozwojem BLITZbee. Mogę zdradzić, iż już niebawem na rynek trafi nowy napój naszej marki, wzbogacony o kolagen, który wpływa na kondycję skóry, włosów i paznokci. Jesteśmy również na finiszu realizacji filmu z udziałem moim i ambasadorów BLITZbee – skoczka narciarskiego Swena Hannawalda i piłkarza Lothara Matthausa. To świetna okazja, by jeszcze szerzej pokazać naszą filozofię i wartości. Będzie to także historia o wytrwałości, bez której ciężko jest spełniać marzenia. Za pięć lat widzę naszą firmę jako globalnego gracza na rynku napojów naturalnych i biohackingowych, z jeszcze szerszym portfolio produktów, które wspierają zdrowie i energię naszych klientów na każdym etapie dnia. A o ile chodzi o firmę technologiczną, to w tej chwili pracuję nad nowymi projektami, a w przyszłości chciałabym, aby mocno zaznaczyła ona swoją obecność w branży lotniczej.

BWL: Prowadzenie biznesu wiąże się z ryzykiem. Jakie rady dałaby Pani kobietom, które boją się podjąć decyzję o własnej działalności?

KS: Rozwój zaczyna się poza strefą komfortu. Trzeba być konsekwentnym, mieć plan i jasno określony cel. Pamiętajmy, iż sukces nie przychodzi od razu, a konsekwencja w dążeniu do celu jest najważniejsza. Praca nad sobą i rozwój to klucz do osiągania wielkich rzeczy. W kwestii kobiet, które boją się podjąć decyzję o własnej działalności – ważne, aby pamiętać, iż strach jest naturalny, ale nie można pozwolić, by nas paraliżował. Każdy biznes zaczyna się od małych kroków, a w razie potrzeby zawsze można szukać wsparcia – w mentorach, w sieci kontaktów, czy w grupach wsparcia. Nie trzeba mieć od razu wszystkiego pod kontrolą. Metodą jest działanie, choćby jeżeli czasami oznacza to popełnianie błędów. Na błędach się uczymy, a każda porażka przybliża nas do sukcesu.

WYIMEK: Nie musimy inwestować pieniędzy, by poprawić swoje życie. Czasami wystarczy rezygnacja z wieczornego Netflixa na rzecz książki czy medytacji.

Idź do oryginalnego materiału