A gdyby Trump był kobietą? Liz (Phoebe Dynevor) - piękna, trzydziestokilkuletnia szatynka pojawia się na przyjęciu z okazji srebrnych godów Ellen i Paula Taylorów (Diane Lane i Kyle Chandler) u boku ich jedynego syna Josha (Dylan O'Brien). Pracująca na lokalnym uniwersytecie Ellen po dłuższej chwili rozpoznaje w niej swoją byłą studentkę, która przed 8 laty została relegowana z uczelni, gdy w politycznym sporze próbowała zdyskredytować swoją wykładowczynię. Dziś to hojnie finansowana przez wielki biznes autorka bestsellerowej książki "Zmiana", głoszącej potrzebę utworzenia nowego porządku, który dzięki odrzuceniu zasad demokracji uczyni Amerykę znowu wielką. Wkroczenie Liz w życie Taylorów nie tylko zaburzy atmosferę rodzinnego święta, ale także wystawi na próbę łączące ich więzi. Reklama
Dystopijny obraz Komasy to opowieść o erozji demokracji opowiedziana przez pryzmat amerykańskiej wyższej klasy średniej. Ellen to szanowana wykładowczyni, jej mąż prowadzi renomowaną restaurację, najstarsza córka jest popularną komiczką, średnia wziętą prawniczką, a najmłodsza marzy o karierze biolożki. Jedynie mającemu pisarskie ambicje Joshowi nie udało się odnieść sukcesu. Jednak u boku charyzmatycznej narzeczonej czuje, iż los w końcu podarował mu szczęśliwą kartę. Ich historię poznajemy etapami na przestrzeni 5 lat odmierzanych przez kolejne spotkania przy rodzinnym stole.
"Rocznica": kiedy wolność staje się luksusem, a milczenie obowiązkiem
Choć "Rocznica" to thriller na wskroś polityczny, jego akcja w zasadzie nie wychodzi poza obręb posiadłości Taylorów. To z ich twarzy, rozmów, zachowania czerpiemy wiedzę o tym, co w przeciągu roku zmieniło się "na zewnątrz". Do ekranowej historii, którą reżyser stworzył wraz ze scenarzystką Lori Rosene-Gambino, znakomicie pasuje metafora gotującej się żaby. Temperatura opowieści rośnie powoli, zaś bohaterowie - poza Ellen - zdają się nie dostrzegać symptomów nadchodzącego zagrożenia do chwili, gdy jest już za późno.
Powolny, wypełniony akademickimi dyskusjami, zmierzch demokracji momentami może wydawać się wręcz odrobinę nużący i nie zwiastuje dramatycznego finału. Zarazem jednak doskonale oddaje specyfikę procesów politycznych, które zachodzą na naszych oczach. Komasa nie moralizuje - tylko zadaje pytanie, czy w epoce "zmiany" potrafimy jeszcze rozpoznać moment, w którym wolność staje się luksusem, a milczenie obowiązkiem.
Wątkiem, który powraca niczym refren w twórczości reżysera, od czasów jego debiutanckiej "Sali samobójców", jest kryzys autorytetów i związane z nim zagubienie młodych ludzi we współczesnym świecie. Najmłodsza z czwórki rodzeństwa Taylorów - nastoletnia Birdie (Mckenna Grace), która staje się świadkinią rodzinnego kryzysu i upadku świata wartości, z pewnością znalazłaby wspólny język z rówieśnikami z Ostatniego Pokolenia, ale prawdopodobnie również z bohaterami "Miasta '44". Josh, który radykalizuje się pod wpływem żony, w pogardzie dla wartości wyznawanych przez rodziców, znajdując fundament dla zbudowania nowego siebie, przypomina w swej zapalczywości bohatera "Hejtera" Tomasza Giemzę. Zaś spełniająca się w roli politycznej liderki Liz wydaje się być jego jeszcze bardziej bezwzględną wersją.
Komasa obdziela ich wszystkich rolami w spektaklu, jakim jest spotkanie przy rodzinnym stole. W tym względzie "Rocznica" stąpa ścieżką wytyczoną choćby przez "Sierpień w hrabstwie Osage". Filmowi Komasy, podobnie jak obrazowi Johna Wellsa, również towarzyszą z pewnością oscarowe ambicje producentów. W pełni uzasadnione, przynajmniej jeżeli chodzi o aktorski ensemble.
Rzeczywistość, w której nie ma miejsca na krytyczne myślenie
"Rocznica" to kino odważne do tego stopnia, iż gotowy już rok temu film producenci długo trzymali na półce, podobno w obawie o reakcje zwolenników Donalda Trumpa na nowo "meblujących" amerykańską rzeczywistość po jego powrocie do władzy. Po dziesięciu miesiącach pełnych sprzeczności i kontrowersji rządów, głośnym rozstaniu z Elonem Muskiem, architektem Departamentu Wydajności Państwa i wobec coraz większej fali społecznego niezadowolenia w USA, dziś "Rocznica" wybrzmiewa jeszcze bardziej aktualnie.
Mający na ekranie twarz Phoebe Dynevor autorytaryzm nie zostaje w żaden sposób doprecyzowany. Nie ma znaczenia, czy głoszona przez "Zmianę" idea nowego, wspaniałego świata wyrosła na podglebiu prawicowym czy lewicowym. Ważne, iż jej wyznawcy budują rzeczywistość, w której nie ma miejsca na odrębność, indywidualizm i krytyczne myślenie. I w której wolność staje się walutą, jaką trzeba zapłacić za bezpieczeństwo i godność.
Komasa pokazuje, iż autorytaryzm nie zawsze nosi twarz przesadnie opalonego, krzykliwego demagoga w czerwonej czapce. Czasem przychodzi w eleganckiej sukni, uwodzi perlistym uśmiechem i precyzyjnie artykułowaną wizją lepszego jutra. I może właśnie dlatego bywa tak niebezpieczny - bo kiedy staje się atrakcyjny, mało kto zauważa, iż przy rodzinnym stole zaczyna brakować miejsca dla innych.
7/10
"Rocznica" (Anniversary), reż. Jan Komasa, USA 2025, dystrybucja: Monolith Films, premiera kinowa: 25 listopada 2025 roku.