Rozmowa z Chrisem Adamem Hedmanem Sörbye i Benjaminem Jennebo z zespołu Smash Into Pieces !

strefamusicart.pl 2 tygodni temu
Zdjęcie: Strefa (7)


Spotkaliśmy się z Chrisem Adamem Hedmanem Sörbye i Benjaminem Jennebo, członkami szwedzkiego zespołu Smash Into Pieces, to okazja do zanurzenia się w świecie futurystycznego rocka. W trakcie rozmowy artyści opowiadali o swojej ewolucji muzycznej, pasji do tworzenia unikalnych brzmień i bliskiej relacji z fanami. Najnowszy album, jest pełen osobistych historii, co czyni go wyjątkowo bliskim sercu zespołu. Przekonajmy się, jak tworzy się muzyczne uniwersum, które zjednoczyło fanów na całym świecie i jakie inspiracje kryją się za ich niezapomnianymi koncertami.

Rozmawiała Joanna Tulo

Cześć, jak się macie?

Hej, u nas wszystko w porządku.

Pogoda w Szwecji jest teraz całkiem ładna.

W Polsce, w Warszawie także. Wiem, iż byliście już w Polsce kilka razy.

Tak, uwielbiamy to.

Uwielbiamy was!

Jak wspominacie te wizyty? Czy mieliście jakieś szalone przygody?

Nie możemy o tym rozmawiać (śmiech)!

Nie, ale to tak jak z wami.

Naprawdę jesteście niesamowici.

Tak, naprawdę niesamowici.

I można powiedzieć, pośród publiczności, gdziekolwiek się udasz, iż panuje u was szczególna kultura.

A wy jesteście naprawdę podobni.

Idziesz na koncerty w pełni naładowany energią i zawsze chcecie się spotkać z zespołem. Każda osoba obecna na miejscu pragnie spotkać się z nami później przy stoisku z gadżetami, żeby porozmawiać.

To naprawdę miła rzecz.

Więc tak, ty…

Jak to powiedzieć? Jakie jest na to angielskie słowo?

Wdzięczny.

Wdzięczny. Naprawdę doceniacie zespoły.

Tak wspaniale.

Przedstawmy widzom to co robicie, co robi Smash Into Pieces w dwóch zdaniach. Czy jesteś w stanie to zrobić?

Dwa zdania.

Jak powinniśmy wyjaśniać, czym jest Smash Into Pieces? W dwóch zdaniach?

Wpada w ucho.

Bezgraniczny.

Nieograniczony, chwytliwy.

Nie, to znaczy, jesteśmy bardzo, bardzo. W tym zespole jesteśmy w zasadzie idiotami.

Więc bycie głupim jest najlepszym sposobem na ten opis.

Tak, cóż, uwielbiamy to robić.

Zatem dwa zdania.

Przepraszam, to zajmie całą noc. Tak, myślę, iż to było dobre pytanie.

Futurystyczny i namiętny. Jesteśmy naprawdę pasjonatami tego, co robimy i uwielbiamy spotykać się z naszymi fanami. Dlatego to robimy.

Jesteśmy pełni pasji i kochamy naszych fanów.

I mamy dwa zdania.

Co sądzicie o swoim najnowszym albumie? Minęły już dwa miesiące, odkąd Wasi fani mogą słuchać tego materiału. Jak się czujecie wiedząc, iż ta muzyka już gdzieś tam jest?

To jest szalone.

To bardzo dobre uczucie.

I zajęło nam to trochę czasu. Ten album był wielokrotnie przekładany, ponieważ w zeszłym roku pojechaliśmy na festiwal Melody i udało nam się przebić.

W zeszłym roku mieliśmy przełom. Musieliśmy więc płynąć na fali. Nie mieliśmy czasu, aby ukończyć album na czas. Długo czekaliśmy na wydanie tego albumu i myślę, iż daliśmy z siebie wszystko, co w naszej mocy, i jesteśmy naprawdę zadowoleni z wyniku.

I tak, w końcu wyszło.

A który z utworów z tej płyty jest Wam najbliższy? A może na tym albumie jest jakiś specjalny utwór.

Powiem, tak, ale dla mnie zawsze będzie to „Six Feet Under”, ponieważ ta piosenka jest o mnie i tym, jak się czułem podczas depresji, z której się wydostałem. Zajęło mi to pięć, prawie sześć lat żeby wrócić, iż tak powiem, do siebie. I tak, zrobiłem to. A ta piosenka jest trochę… Można tak powiedzieć, iż ta piosenka jest dla mnie naprawdę ważna, ponieważ położyła kres mojej depresji.

Powiedziałbym, iż dla mnie taką piosenką jest „Trigger”, ponieważ to była piosenka przeznaczona na Malfest w Szwecji. Więc została napisana z myślą o tym, iż chcesz mieć te wybuchowe trzy minuty na scenie i naprawdę pokazać, co może zdziałać Smash w tego rodzaju piosence. Dla mnie, jako piosenka i sposób, w jaki została napisana, jest to mój ulubiony utwór.

Rozumiem więc, iż te piosenki na tym albumie są naprawdę ważne osobiście dla całego zespołu.

Tak, tak, myślę, iż wszystkie te piosenki są nam bardzo bliskie. Chodzi o nas.

To znaczy, we wszystkich piosenkach jest ukrytych wiele spraw osobistych.

Są więc naprawdę osobiste.

To jak pójście na terapię. Ale to brzmi jak naprawdę dobra terapia. Tak, powinienem powiedzieć, iż jest najlepsza.

Chciałabym Was zapytać, czy ta płyta jest w jakiś sposób kontynuacją tego, co zrobiliście w Arcadii?

Tak.

Ale teraz to dzieje się naprawdę. Zamiast tego w prawdziwym świecie. Algorytmy Arcadii przedostały się, iż tak powiem, do realnego świata. Zasadniczo Arcadia przypomina trochę prawdziwy świat.

To znaczy, kiedy APOC wydostał się z Arcadii, duchy również były jego nemezis. Dokładnie. A tam masz złe kody, duńskie kody.

Czyli tworzycie swoje własne uniwersum?

Tak.

Będzie więc więcej historii z Arcadii?

Tak, oczywiście.

Od kogo zaczęła się ta historia?

APOCa oczywiście! To ten, który pochodzi z Arcadii, i to on jest odpowiedzialny za całą fabułę oraz tworzy cały zespół.

Rzecz w tym, iż jako zespół pracujemy razem już tak długo i wszyscy jesteśmy super nerdami. Naprawdę zagłębiamy się w nasz świat. I gdy tylko mieliśmy ze sobą APOC, wszystko inspirowało nas dzień i noc. Tak więc od albumu „Rise and Shine” wszyscy się w to zagłębiliśmy i naprawdę włożyliśmy w to naszą pracę, aby zbudować ten nowy świat. Ale APOC jako osoba, postać, to on opowiada nam historię, a my staramy się opowiedzieć ją światu, pokazać światu, co on mówi.

Jak zaczęła się historia Smash Into Pieces? Jak powstał zespół?

Oto poprawiony tekst:

W jakiś sposób zawsze czuliśmy, iż kiedy się spotykaliśmy, wydawało się, iż tak miało być – jak symbol epoki, jak wszystko wyglądało, jakby nad tym pracowano. My, członkowie zespołu, spotkaliśmy się już wcześniej, ale kiedy zagraliśmy razem, poczułem chemię i pasję. Wszystko miesza się w jedno… A to, co z tego wynika, to pewne szaleństwo. Wszystkie te pomysły po prostu napływają z różnych źródeł. My je łapiemy i pozwalamy im działać. Tak, tak jakby rosły. Powiedziałbym, iż nie jest łatwo wskazać jedną, konkretną przyczynę. To raczej my jesteśmy jej powodem. Wiesz, ta chemia między nami, to jak rozmawiamy, jak działamy. A kultura Smash to to, co widzisz, nerdyzm, który reprezentujemy. Dzieląc tę samą pasję do muzyki, którą tworzymy, i do takich rzeczy jak gry Blizzarda. Tak. W zasadzie, jesteśmy bandą idiotów i nerdów, łączących ze sobą najlepsze światy: muzykę do gier, pasję do imprez, a także modę. Dokładnie. Było to dość intrygujące odkrycie. Nie było oczywiste, jaki gatunek muzyczny gramy. Jakie to było szukanie i eksplorowanie różnych sposobów grania?

To znaczy, wszyscy podzielamy tę samą miłość do muzyki rockowej, ale również kochamy pop i jesteśmy otwarci na różne gatunki muzyczne. Staramy się tworzyć piosenki i jeżeli są wystarczająco dobre, wydajemy je, bez względu na to, czy są to ciężkie riffy gitarowe, krzyki czy delikatne linie fortepianu. Tworzymy piosenki, które same wskazują, w jakim kierunku chcą pójść. Tak dokładnie. Nie jesteśmy ograniczeni myśleniem w kategoriach określonego gatunku. Staraliśmy się wydobyć z naszych piosenek to, co najlepsze. Co chce przekazać ta piosenka? Tak, dokładnie. A następnie słuchamy. Dzięki temu nie wpadliśmy w pułapkę jednego stylu muzycznego. Myślę, iż nasz wizerunek jest dość unikalny i iż mamy swoje miejsce, w którym się obracamy. Jest futurystyczny, apokaliptyczny, jakby z gier AI w trzech wymiarach, ale przez cały czas eksplorujemy różne gatunki. I po prostu pozwalamy muzyce płynąć, tak jak mówimy. Teraz na przykład nasz nadchodzący singiel nazywa się „Wildfire”. To po prostu takie… siedzenie przy letnim zachodzie słońca i patrzenie na… Wiesz, to jest. To jest bardzo… To jest bardzo przyjemna piosenka. Tak po prostu. Kochamy muzykę, kochamy melodie. Nie ma znaczenia, czy to są ciężkie riffy, czy nie. Po prostu natrafiliśmy na dobrą muzykę.

Natknęłam się na określenie cyber rock. Jak myślicie, czy to trafna nazwa?

Powiedziałbym, iż jest to całkiem dokładne.

Też tak myślę. Podobnie cyber. Elektroniczny, cyber rock brzmi dla mnie dobrze.

Skąd pomysł na to całe futurystyczne otoczenie dla Smash Into Pieces? Czy było ono z Wami od początku, czy przyszło wraz z ewolucją zespołu?

Oto poprawiony tekst:

To znaczy, od początku byliśmy rodzajem bardziej podziemnego, stereotypowego zespołu grunge i heavy rocka. jeżeli posłuchasz naszego pierwszego albumu, zobaczysz, iż naprawdę staraliśmy się naśladować naszych idoli. Jednak przy drugim albumie zrozumieliśmy, iż nie chcemy już być tylko kopią naszych idolów, którzy już istnieją. Chcieliśmy wprowadzić coś nowego, coś, czego jeszcze nie było – i tak narodził się dźwięk Smash Into Pieces. Stworzyliśmy więc „Rise and Shine”, a później zrozumieliśmy, iż chcemy robić swoje, inspirowani oczywiście wspaniałymi i niezwykle utalentowanymi muzykami, ale szukającym własnego stylu. Ta inspiracja była bardzo ważna, ale czasami musisz znaleźć swój własny głos i to, co naprawdę kochasz, aby wszystko wyszło najlepiej.

W zasadzie, symbol „łyka”, ten symbol tutaj, to właśnie twarz APOC, był z nami od samego początku. Można go zobaczyć w starych książeczkach i w pierwszych albumach, jest już tam od pierwszego dnia. W pewien sposób ewoluował. W przypadku trzeciego albumu, „Rise and Shine”, przybrał już formę fizyczną, grającą z nami na perkusji. Wykonaliśmy kolejny krok, i kolejny, to naturalna ewolucja Smash Into Pieces, która zawsze będzie miała miejsce. Nie chcemy wydawać ośmiu albumów z rzędu, które brzmią tak samo. Zawsze chcemy się rozwijać, eksperymentować, zobaczyć, co się stanie. To jest dobre. To pasuje do naszych kawałków. Zawsze chcemy odnawiać siebie i nasze brzmienia. Fani zawsze powinni być zaskakiwani, to dobra rzecz.

Czasami zaskakujemy choćby siebie. To miłe, iż możemy to robić razem, i nadal. Dlatego możemy iść naprzód. Myślę, iż to prawda, jeżeli przez cały czas tworzymy nowe brzmienia na każdym albumie. jeżeli byśmy robiły to samo za każdym razem, bylibyśmy znudzeni sobą nawzajem i resztą. Muzyka i ci, którzy dla nas pracują, ciągle nas inspirują. To niesamowite, iż po tylu latach przez cały czas potrafimy siebie zaskoczyć. To dziwne, ale to jest to, kim jesteśmy, i nigdy nie chcemy dorosnąć. To pułapka. Tak, jesteśmy tam, gdzie jesteśmy. Więc tak, masz rację. Mieliśmy okazję występować i współpracować z wieloma artystami na całym świecie.

Którą współpracę wspominacie najczęściej?

Czasami udaje się znaleźć idealną kombinację lub współpracę przy specjalnej piosence. Na przykład akustyczna wersja „6ft” z Citizen Soldier i Smash Into Pieces była umiejscowiona dokładnie tam, gdzie powinna być. To samo tyczy się „Flame” – myślę, iż Liam i Flame stworzyli coś naprawdę fajnego. To połączenie popu, trochę rapu i elementów R&B, uzupełnione surowym, rockowym głosem Adama oraz produkcją Smash i Dino, naprawdę podkreślało charakter tej piosenki. Mam nadzieję, iż w przyszłości uda nam się osiągnąć równie udane współprace i stworzyć coś wyjątkowego, jak to miało miejsce dotychczas. Jest zresztą jeden pomysł na taką współpracę.

Czy możesz mi powiedzieć, jaki to będzie artysta?

To znaczy, uważam, iż jeszcze jest za wcześnie na to. Tak, ale mamy na myśli wielu ludzi. Jesteśmy także w tym samym miejscu. Jednakże, to nie jest jak z Barack Obama. Nie, jeszcze nie, ale jesteśmy w drodze. Mamy wiele osób, z którymi myślimy o współpracy. Teraz jesteśmy w fazie otwartości, gdzie chcemy współpracować z różnymi artystami. Z racji naszej wcześniejszej mniejszości, myślę, iż musimy dokładniej określić, kim jesteśmy. Musimy najpierw odnaleźć naszą tożsamość. w tej chwili jesteśmy gotowi na wszystko. Tak, jesteśmy otwarci na to. Zobaczysz to oczywiście.

Jaka byłaby Wasza wymarzona współpraca, z kim chcielibyście pracować najbardziej?

Zmora. Mi chodzi o to, iż tego nie mam. To nie jest tak, iż wcześniej wybrałem wymarzony zespół. Wszystko zależy od potrzeby piosenki i co przyniosłoby największe korzyści tej piosence? Powiedzmy, iż piszemy naprawdę fajną piosenkę. Na przykład mamy nadchodzącą piosenkę.

To znaczy, moim marzeniem byłoby wystąpienie w takiej piosence z Eminemem. Ponieważ ta piosenka byłaby bardziej osadzona w epoce. Ale z drugiej strony, zobaczmy… Tak, to zależy od piosenki.

Jakie są cele dla Smash Into Pieces na najbliższe miesiące?

Będziemy się rozwijać i zaskakiwać samych siebie.

I musimy wrócić do polskiej publiczności.

Co przygotowujecie na swój kolejny koncert w Polsce?

Oto poprawiony fragment:

Od prawie dwóch lat graliśmy praktycznie tę samą setlistę, więc byłoby miło zagrać wiele fajnych, nieoczekiwanych piosenek z naszych poprzednich albumów. To jeden z moich osobistych celów: wydać więcej piosenek lub nowych utworów, których wcześniej nie graliśmy, po prostu żeby ożywić nasze występy na żywo.

Na przykład podczas sześciotygodniowej trasy po Stanach Zjednoczonych i Kanadzie, właśnie wróciliśmy do domu tydzień temu i wprowadziliśmy cztery nowe piosenki do naszego setu na żywo, aby je wypróbować. Tak więc jesteśmy zadowoleni z tej informacji zwrotnej.

Tak, tak. Będziemy kontynuować to i zobaczymy, co się wydarzy. I tak, powoli będziemy to robić. Nie wiem, czy jest to już oficjalne, ale tak. Kilka miesięcy temu zrobiliśmy coś zabawnego, na przykład na koniec wykonaliśmy cover z gościem o imieniu Samuel, który jest szwedzkim zawodnikiem MMA. Po prostu zrobiliśmy z nim ten spontaniczny występ, który stał się wirusowy na TikToku. Ludzie pytali nas, czy możemy to zrobić, na przykład w całości utworu, aby oddać hołd Linkin Park, Chesterowi i tak dalej.

Tak, zdrowie psychiczne. Na przykład świadomość zdrowia psychicznego, szczególnie wśród mężczyzn. Teraz właśnie to robimy. Staramy się stworzyć z tego pełną piosenkę i zobaczymy, co z tego wyniknie. jeżeli będzie dobre, wypuścimy to. jeżeli nie spełni naszych standardów, nie wydamy tego. Ale prawdopodobnie premiera już niebawem, jeżeli wszystko pójdzie zgodnie z planem.

Nie chodzi o to, iż chcemy być naśladowcami Linkin Park. To po prostu sposób, aby oddać hołd największym inspiracjom w naszym gatunku muzycznym, a także podkreślić znaczenie zdrowia psychicznego.

Dokładnie. Tak jak w przypadku „Six Feet Under”, zaczynamy rozmawiać o tym, co możemy zrobić, aby pomóc, gdy ktoś się z tym zmierza.

Muszę przyznać, iż to naprawdę piękne, co robicie. Bardzo ważne jest, aby powiedzieć to głośno, bo nie każdy ma na to odwagę.

Więc dziękuję. Niech piosenka wybrzmi jeszcze raz.

I tak, to naprawdę wspaniałe i cenne, więc bardzo dziękuję za ten wywiad.

Idź do oryginalnego materiału