Rodzinna układanka
Rozwód zmiażdżył Alicję jak walec drogowy. Uwielbiała swojego męża i nie spodziewała się takiego ciosu w plecy. Ale ją zdradził z własną najlepszą przyjaciółką. W jeden dzień straciła dwie osoby, którym zaufała. Jej wiara w mężczyzn legła w gruzach. Kiedyś, gdy słyszała, iż wszyscy faceci to zdrajcy, wzruszała ramionami: Mój Krzysiek jest inny. Teraz zdrada wypaliła ją od środka i przysięgła sobie, iż już nigdy nie otworzy serca przed nikim.
Alicja sama wychowywała córkę, Zosię. Były mąż regularnie płacił alimenty, czasem odwiedzał dziecko, ale bez większej ochoty na bycie ojcem. Alicja pogodziła się z losem: samotność do końca życia. Miała w tym choćby gorzką satysfakcję życie bez mężczyzny wydawało się prostsze. Ale los uwielbia przekreślać plany.
Na urodzinach koleżanki z pracy w małej kawiarence we Wrocławiu Alicja poznała Marka brata solenizantki. On też był po rozwodzie i, ku swojemu zaskoczeniu, jego syn, Tomek, mieszkał z nim, a nie z matką. Marek wyjaśnił: chłopak wybrał ojca, a była żona, pochłonięta nowym związkiem, nie protestowała. Nastolatek tylko jej przeszkadzał.
Ten wieczór obudził w Alicji dawno zapomniane ciepło. Poczuła motyle w brzuchu emocję, której nie doświadczyła od lat. Marek też nie pozostał obojętny. Oboje, naznaczeni przez przeszłość, bali się nowych uczuć, ale między nimi pojawiła się iskra, której nie dało się zignorować.
Marek wyciągnął od siostry numer Alicji i, zebrawszy odwagę, zadzwonił. Unikając słowa randka bo brzmiało to śmiesznie w ich wieku zaproponował po prostu spotkanie na kawę. Wybrali przytulną knajpkę, rozmawiając do zamknięcia, nie zauważając upływającego czasu. Potem było kolejne spotkanie, i jeszcze jedno
Pewnego dnia, gdy Zosia była u ojca, Alicja zaprosiła Marka do siebie. Po tej nocy wiedzieli, iż nie chcą się już rozstawać. Ich miłość, delikatna i dojrzała, wydawała się zbawieniem po przeszłości. Ale był jeden problem: dzieci.
Oboje mieli nastolatków. Tomek, syn Marka, był rok starszy od Zosi. Różne charaktery, pasje, znajomi. Na początku Alicja i Marek widywali się tylko we dwoje, czasem z dziećmi, ale gwałtownie zauważyli, iż Zosia i Tomek nie tylko się ignorują ledwo ukrywali antypatię.
Po półtora roku Marek nie wytrzymał. Oświadczył się Alicji. Kochał ją tak bardzo, iż czuł się jak nastolatek, ale marzył o prawdziwej rodzinie, nie takiej jak w pierwszym małżeństwie. Spotkania w ukryciu już mu nie wystarczały. Alicja, zaskoczona, przytaknęła. Ona też marzyła o zasypianiu przy ukochanym, wspólnym śniadaniu i wieczornych filmach.
Omówili wszystko. Ich maleńkie mieszkania w Warszawie nie nadawały się nastolatki przeciwnej płci potrzebowały osobnych pokoi. Sprzedali swoje nieruchomości, dorzucili oszczędności Marka i kupili przestronny dom na wrocławskim osiedlu. Pozostało najtrudniejsze: powiedzieć dzieciom.
Zdecydowali się na osobne rozmowy. Nie chcę mieszkać z Markiem i jego synem! zaprotestowała Zosia. Możecie się dalej spotykać jak dotąd! Po co ten ślub i dom? Alicja rozumiała córkę, serce ściskało jej się z żalu. Przez nią Zosia musiała przyzwyczaić się do obcych ludzi. Ale Alicja wiedziała, iż za kilka lat córka opuści gniazdo, a wtedy co? Pustka? Wokół niej matki poświęcały się dla dzieci, by później wymagać tego samego. Alicja nie chciała takiego losu. Spokojnie, ale stanowczo odpowiedziała: Decyzja jest już podjęta. Ale zawsze cię wysłucham, a ty pozostaniesz moim priorytetem.
Zosia naburmuszyła się, ale nie dyskutowała. Jej ojciec, niedawno ponownie żonaty, dzwonił coraz rzadziej, a ona czuła się porzucona. Po długiej rozmowie niechętnie się zgodziła, pocieszając się, iż matka jej nie zdradzi.
Z Tomkiem rozmowa była równie trudna. Dlaczego mam mieszkać z tą dziewczyną i jej matką? warknął. Bo kocham Alicję odparł spokojnie Marek. W takim razie wyprowadzam się do mamy! rzucił syn. Jak chcesz odpowiedział Marek. Ale będzie mi przykro, jeżeli uciekniesz, gdy robi się trudno. Poza tym, u niej w kawalerce będzie ciasno, a tutaj mamy dom. Aha, chciałem jeszcze kupić bramkę, żebyśmy mogli grać w piłkę. Tomek w końcu ustąpił. Ale nie licz, iż będę ją traktował jak siostrę. Wystarczy mi szacunek podsumował Marek.
Zosia też oznajmiła, iż ma Tomka gdzieś i nie zamierza z nim gadać. Ślub był skromny, tylko z rodziną. W restauracji dzieci siedziały z ponurymi minami, wyraźnie pokazując, co myślą o tym pomyśle.
Tydzień później wprowadzili się do domu. Pokój Zosi urządzono w pastelowych kolorach, Tomka w stylu industrialnym. Zosia, ran