Rozwód zmiótł Kasię jak walec. Uwielbiała męża i nie spodziewała się ciosu w plecy. A on zdradził – z jej najlepszą przyjaciółką. W jednej chwili straciła dwoje ludzi, którym ufała bezgranicznie. Wiara w mężczyzn legła w gruzach. Kiedyś, słysząc, iż „wszyscy zdradzają”, machała ręką: „Mój Krzysiek jest inny”. Teraz zdrada wypaliła ją od środka i przysięgła sobie, iż już nigdy nie otworzy serca przed nikim.
Kasia wychowywała córkę Zosię. Były mąż regularnie płacił alimenty, czasem widywał się z dziewczynką, ale nie pałał chęcią bycia ojcem. Kasia pogodziła się z myślą, iż zostanie sama do końca życia. Zaczął jej się choćby podobać ten gorzki smak samotności – życie bez mężczyzny wydawało się prostsze. Ale los lubi płatać figle.
Na urodzinach koleżanki z pracy w małej kawiarni w Kielcach Kasia poznała Jacka – brata jubilatki. On też przeszedł rozwód i, ku jej zdumieniu, jego syn Tomek mieszkał z nim, a nie z matką. Jacek wytłumaczył: chłopak sam wybrał ojca, a była żona, zajęta nowym związkiem, nie protestowała. Nastolatek był dla niej tylko balastem.
Ten wieczór obudził w Kasi dawno zapomniane uczucie. Jak nastolatka poczuła dreszczyk, motyle w brzuchu – coś, czego nie doświadczała od lat. Jacek też nie pozostał obojętny. Oboje, poranieni przez przeszłość, bali się nowych emocji, ale iskra między nimi zapłonęła nieuchronnie.
Jacek wyprosił u siostry numer Kasi i, zebrawszy się w sobie, zadzwonił. Nie nazywając tego randką – słowo wydawało się śmieszne w ich wieku – zaproponował spotkanie na rozmowę. Poszli do przytulnej restauracji, gawędząc aż do zamknięcia, nie czując upływu czasu. Potem była kolejna randka, i następna…
Pewnego dnia Zosia została u ojca, a Kasia zaprosiła Jacka do siebie. Po tej nocy oboje wiedzieli – nie chcą się już rozstawać. Ich miłość, dojrzała i czuła, była jak zbawienie od przeszłości. Ale był jeden problem – dzieci.
Oboje mieli nastolatków. Tomek, syn Jacka, był rok starszy od Zosi. Różniły ich charaktery, zainteresowania, znajomi. Na początku Kasia i Jacek po prostu się spotykali, czasem wychodzili razem z dziećmi, ale z bólem zauważali: Zosia i Tomek nie tylko byli obojętni wobec siebie – ledwo ukrywali niechęć.
Po półtora roku Jacek nie wytrzymał. Oświadczył się Kasi. Kochał ją tak mocno, iż czuł się jak chłopak, ale pragnął prawdziwej rodziny, nie takiej jak z byłą żoną. Ukradkowe spotkania i telefony go nie satysfakcjonowały. Kasia, oszołomiona, przytaknęła. Też marzyła o zasypianiu obok ukochanego, wspólnym śniadaniu i wieczorach z filmami.
Wszystko omówili. Mieszkanie w ich dwupokojowych lokalach było niemożliwe – nastolatkom różnej płci potrzebne były osobne pokoje. Sprzedali mieszkania, dołożyli oszczędności Jacka i kupili przestronny dom na obrzeżach Kielc. Pozostało najtrudniejsze – powiedzieć dzieciom.
Postanowili zrobić to osobno, by złagodzić cios. „Nie chcę mieszkać z Jackiem i jego synem!” – obaczowała się Zosia. „Spotykajcie się jak dotąd! Po co wam ślub i ten dom?” Kasia rozumiała córkę, serce ściskało jej się z żalu. Dla matki Zosia musiała przywyknąć do obcych ludzi. Ale wiedziała: za kilka lat córka odleci z gniazda, a co zostanie jej? Pustka? Wokół było wiele matek, które poświęciły się dla dzieci, by potem żądać tego samego od nich. Kasia nie chciała takiego losu. Stanowczo, ale łagodnie powiedziała: „Decyzja jest już podjęta. Ale zawsze będę cię słuchać, i ty jesteś dla mnie najważniejsza.”
Zosia naburmuszyła się, ale nie protestowała. Jej ojciec, który niedawno się ożenił, dzwonił coraz rzadziej, a dziewczyna czuła się porzucona. Po długiej rozmowie niechętnie zgodziła się, uwierzywszy, iż matka jej nie zawiedzie.
U Jacka rozmowa nie była łatwiejsza. „Dlaczego mam mieszkać z jakąś dziewczyną i jej matką?” – burknął Tomek. „Bo kocham Kasię” – spokojnie odparł ojciec. „W takim razie pojadę do mamy!” – wybuchnął syn. „Proszę bardzo – nie ugiął się Jacek. – Ale będzie mi bardzo przykro, jeżeli uciekniesz przed trudnościami. A tak przy okazji, u mamy będziesz się tłoczyć w kawalerce, a my kupujemy dom. Chciałem tam postawić bramkę, żebyśmy mogli grać w piłkę.” Tomek, pomrukując, dał za wygraną. „Ale nie licz, iż będę uważał Zosię za siostrę” – rzucił. „Wystarczy mi, iż będziecie się szanować” – odparł ojciec.
Zosia też oznajmiła, iż Tomek jest jej obojętny i nie zamierza się z nim zadawać. Ślub wzięli cicho, w gronie rodziny. Dzieci siedziały w restauracji z kwaśnymi minami, dając do zrozumienia, jak bardzo nienawidzą tego pomysłu.
Po tygodniu rodzina wprowadziła się do nowego domu. PokTego wieczoru, gdy Zosia i Tomek po raz pierwszy razem grali w gry planszowe w salonie, Kasia i Jacek wymienili porozumiewawcze spojrzenia, wiedząc, iż ich nowa rodzina właśnie zaczęła się naprawdę scalać.