Rodowicz zdradza nam kulisy kradzieży kremówek z garderoby. "Rozpłynęły się, jak sen złoty"

gazeta.pl 2 godzin temu
Zdjęcie: Fot. Eastnews.pl / instagram.com/mary_la_la


Maryla Rodowicz srogo się rozczarowała. Gwiazda opowiedziała nam, jak podczas jednego z ostatnich koncertów, ktoś ją wykorzystał i okradł.
Fani Maryli Rodowicz boją się teraz o jej bezpieczeństwo. Wszystko to pokłosie ostatniej kradzieży w jej garderobie, za kulisami koncertu w Wadowicach. Gwiazda sama o tym opowiedziała w swoich mediach społecznościowych. "Tak się cieszyłam na papieskie kremówki, ale ktoś mi je podprowadził z garderoby. No ludzie" - pisała wokalistka na Instagramie i Facebooku. A w rozmowie z Plotkiem zgłębiła temat i opowiedziała o kulisach tej zaskakującej sytuacji.


REKLAMA


Zobacz wideo Tak się czuje w perłach


Maryla Rodowicz o kulisach kradzieży w jej garderobie. Co się stało w Wadowicach?
Kto ukradł słodkości Maryli Rodowicz? - Nie mam zielonego pojęcia, jak mogło do tego dojść. Cztery kremówki położyłam na osobistej torebce, żeby nie zapomnieć i zniknęły. Rozpłynęły się, jak sen złoty. Ale może to i dobrze, bo dieta, wiadomo. Ale z drugiej strony cieszyłam się, iż dowiozę je do domu. Żal, iż choćby nie spróbowałam - powiedziała Plotkowi piosenkarka. Nie odpowiedziała na pytania, czy życzyłaby sobie teraz zwiększonej ochrony i czy zgłosiła sytuację na policję. Co ciekawe, w tę sprawę chce się właśnie zaangażować znany detektyw. - Marylo, nie martw się! Biuro detektywistyczne Krzysztofa Rutkowskiego stanie na wysokości zadania! - powiedział Rutkowski "Super Expressowi", a Maryla zachwyciła się jego deklaracją. - Cieszę się, iż "Super Express" i detektyw Rutkowski zajęli się sprawą - podsumowała we wspomnianym tabloidzie. Czy to pomoże wyjaśnić aferę?


Maryla Rodowicz była ostatnio na diecie
Jakiś czas temu Maryla Rodowicz, która przeszła ogromną metamorfozę, chwaliła się, iż udało jej się zrzucić 20 kilogramów. W jaki sposób? - Korzystałam tylko z diety pudełkowej. Bardzo mało biegam, prawie zero biegania, ale mam rowerek, mogę ćwiczyć w domu - mówiła w wywiadzie z portalem Pomponik. Jak się okazuje, odchudzona sylwetka artystki ma swoje plusy, ale póki co na koncertach zdarza się jej odczuwać dyskomfort. "Włożyłam spódnicę niewygodną jak diabli. Za ciężka, za długa i za duża. Za duża, bo schudłam, przez cały koncert sprawdzałam, czy już się zsunęła do kolan, czy jeszcze trzyma fason" - śmiała się niedawno w sieci.
Idź do oryginalnego materiału