Rocco invades Filmweb: Rozmawiamy z legendarnym gwiazdorem porno o "Supersex"

filmweb.pl 9 miesięcy temu
Rocco Siffredi wystąpił w swoim debiucie pornograficznym, kiedy miał jedynie 23 lata. Dzięki predyspozycjom prędko stał się włoską ikoną z prawdziwego zdarzenia; aktor zagrał w ponad 1500 filmach pornograficznych, a w branży został okrzyknięty "ojcem chrzestnym ostrego seksu". Dziś na podstawie jego życia Netflix nakręcił serial "Supersex" – miał on swoją premierę w trakcie tegorocznego Berlinale, a na platformie pojawi się już 6 marca. Co więcej, w Rocco wcielił się popularny aktor, Alessandro Borghi ("Suburra", "Osiem gór"), który potraktował tę rolę jako zawodowe wyzwanie. Z aktorami o fenomenie Siffrediego i pracy nad produkcją porozmawiał Jan Tracz.

kadr z serialu "Supersex", w roli Rocco Alessandro Borghi
***

Rocco, zaraz obchodzisz swoje 60 urodziny. Czy wciąż czerpiesz przyjemność z seksu? A może lata świetności masz już dawno za sobą?

Rocco Siffredi: Nigdy nie spodziewałem się, iż dożyję tego momentu, ale tak, to prawda: w maju kończę sześćdziesiąt lat! (śmiech). Czuję się świetnie, a moje życie seksualne ma się bardzo dobrze. Wciąż jestem aktywny w tej materii, aczkolwiek warto podkreślić, iż dziś wszystko mam wreszcie pod kontrolą. Szczęśliwie nie jestem już na etapie, kiedy nie potrafiłem zapanować nad swoim libido (co ciekawe, cały ten wątek z mojego życia ukazujemy właśnie w "Supersex"). Swoje urodziny będę celebrować ze swoją żoną i dwójką dzieci. Dzisiaj jestem trochę innym człowiekiem.

Co poczułeś, kiedy po raz pierwszy obejrzałeś odcinki serialu na podstawie swojego życia?

RS: Trudno mi to opisać. To oczywiste, iż cały seans był dla mnie bardzo emocjonalny. Ale poczułem coś jeszcze: nagle zrozumiałem, jak ogromnym szczęściarzem przyszło mi być. Na całym świecie znajdziemy zaledwie garstkę osób, którym dane było obejrzeć ich własne życie na telewizyjnym ekranie! zwykle pozostaje nam zadowolić się wspomnieniami, natomiast tutaj miałem możliwość cofnąć się w czasie i przeżyć to wszystko jeszcze raz.

Podobno serial wymija wiele kluczowych elementów związanych z tobą i twoim życiem.

RS: Świadomie pozbyliśmy się niektórych detali. Naszym głównym celem było stworzenie produkcji, która opowie o ciemnej stronie tego biznesu i pokaże ludzką stronę mojej osoby, a nie ten obraz, do którego przywykli widzowie na przestrzeni lat. Praca w tej branży kosztowała mnie wiele wyrzeczeń i to było ważne, aby ta konstatacja w pełni tutaj wybrzmiała. Przyznam szczerze, iż jakieś 98% mojego życia zostało w serialu uwzględnione. Pozostałe 2% nie trafiło do końcowej wersji, ponieważ chciałem zachować choć trochę prywatności dla siebie i swojej rodziny.

"Supersex" jest pełen seksu. Jednak Netflix nigdy nie pozwoliłby sobie na dokładne ukazanie tego, co widzowie mogli doświadczać, oglądając filmy z twoim udziałem. W jaki sposób wprowadziłeś nową jakość do branży pornograficznej? Chodziło o wytrzymałość na planie? O twoją fizyczność?

RS: Ja urodziłem się po to, aby grać w porno! To jedyna rzecz, którą wiedziałem od zawsze. Kiedy miałem jakieś dwanaście lat, w moje ręce po raz pierwszy wpadł magazyn pornograficzny "Supersex" (gazetka dla dorosłych z elementami science-fiction, w której idol Rocco, Gabriel Pontello, wcielał się w kosmitę kopulującego z Ziemianami – przyp. red). Pragnąłem być jak jej główny bohater i do końca życia mieć seks z jak największą liczbą kobiet na całym świecie! Do tego przyświecał mi jeszcze jeden cel: chciałem zostać zapamiętany jako człowiek, który epatował swoją wolnością w taki sposób, na jaki tylko miał ochotę. Zapoznanie się z "Supersex" było jednym z kluczowych wydarzeń w moim życiu. Dla mnie porno to była misja, którą za wszelką cenę musiałem wykonać. Na początku nie było to wcale takie proste, ale z biegiem czasu coraz lepiej odnajdywałem się w tym zawodzie.

Miałem fantastyczną karierę i z ręką na sercu mogę powiedzieć, iż w życiu nie byłbym w stanie robić nic lepiej, niż wykonywać pracę aktora porno. Tysiące ludzi mówiło mi, iż na filmach zawsze wyglądałem jak ktoś, kto czerpie z tego ogromną frajdę lub robi to z powołania. I to jest ta fundamentalna różnica, która rzutowała na mój ogólnoświatowy sukces. Kochałem ten zawód i dzięki niemu zawsze czułem się w pełni szczęśliwy. Dziś świat zwalcza takich ludzi jak ja. Choćby w Rosji wprowadzają specjalną cenzurę, a moją pracę zestawia się z dziecięcą pornografią! Powoli zaczynamy tracić przestrzeń na wolność w kulturze, którą jakiś czas temu udało nam się wywalczyć.

Getty Images © Gerald Matzka

Rocco
W serialu mamy kontrast między seksem fizycznym a prawdziwą miłością. Oddzielałeś te dwie rzeczy? Potrafiłeś kochać?

RS: Dla mnie seks wynikający z uczucia zawsze był najwyższą formą rozkoszy. Moja siła jako aktora porno polegała na tym, iż potrafiłem odnaleźć się w tym niezależnie od warunków i zaistniałych sytuacji. Nie wszyscy tak mają: niektórzy potrzebują emocji, chcą czegoś więcej niż czystej fizyczności. Na planach filmowych spotykałem wiele aktorek, mogłem kochać każdą z nich. Zdecydowałem się jednak tego nie robić, nie angażować się uczuciowo – musiałem pozostać profesjonalistą. Z oddaniem podchodziłem do swojej pracy, chociaż oddzielam już sferę prywatną od zawodowej. Każdej kobiecie, którą kochałem (wliczając moją żonę), powiedziałem wprost, iż nie zostawię dla niej mojej pracy. To także powód dla którego wciąż jesteśmy razem. Bycie aktorem to też część mnie, to moja pasja i dzięki niej mogę być w pełni sobą. Ale nigdy nie oglądam swoich filmów, zupełnie mnie to nie interesuje.

Alessandro, a jakie wrażenie na tobie zrobił Rocco? Jak go zapamiętałeś?

Alessandro Borghi: Swój research o Rocco zacząłem robić już dawno temu (śmiech). To był pierwszy raz w mojej karierze, kiedy wcieliłem się w postać, która istnieje naprawdę! Traktowałem to jako wyzwanie i często konsultowałem się z samym Rocco. Natomiast moją największą zagwozdką nie były sekwencje związane z seksem, ale próba zrozumienia prywatnej sfery mojego bohatera. Kiedy odgrywaliśmy emocjonalne sceny, zawsze zastanawiałem się, co akurat wtedy pomyślałby Rocco. Czy w danym momencie byłby szczęśliwy? A może zareagowałby w zupełnie inny sposób? Do tego warto podkreślić, iż nie chcieliśmy imitować Rocco 1:1. choćby w scenach seksu zależało nam, aby zaprezentować widzom własną interpretację naszego protagonisty. Te sekwencje miały być przede wszystkim subtelne i pełnić funkcję katalizatora różnych emocji. Aby osiągnąć ten efekt, zawsze korzystaliśmy z pomocy koordynatora scen intymnych. To nam bardzo pomogło.

Alessandro Borghi jako Rocco w serialu "Supersex"

Minęło kilka dobrych lat od czasów #metoo. Jeden z wątków serialu skupia się na postaci tragicznie zmarłej Moany Pozzi, aktorki, która próbowała walczyć z systemowym patriarchatem. W jaki sposób "Supersex" stara się poruszyć temat nadużycia władzy mężczyzn wobec kobiet w branży filmowej?

RS: Zależało nam, aby historię w serialu opowiedzieć przez pryzmat dzisiejszej debaty o seksualności. Chcieliśmy, aby "Supersex" ukazywał męskość jako konstrukt społeczny i opisywał, z czym dokładnie wiąże się tzw. "kryzys męskości" we współczesnym społeczeństwie. Aby ten temat rozebrać na czynniki pierwsze, musieliśmy zastanowić się, w jaki sposób patriarchat narzuca role społeczne każdej z płci w monogamicznym związku. Próbowaliśmy też pokazać, w jak toksyczny sposób może to potem rzutować na dwójkę zakochanych w sobie ludzi. Mam nadzieję, iż obejrzenie tego serialu zachęci widzów, aby zastanowić się nad tymi kulturowymi paradygmatami.

A czy sam zdekonstruowałeś kiedyś swoją własną męskość? Analizowałeś, jak na przestrzeni lat zmieniał się sposób, w jaki traktowałeś swoje partnerki?

RS: Wydaje mi się, iż nigdy nie było tak, abym w wyjątkowo niecny sposób traktował kobiety. W moim życiu nie było też momentu, który rzutował na nagłą zmianę mojej perspektywy. Powiedzmy, iż z biegiem lat coraz lepiej udawało mi się rozumieć kobiety, a co za tym idzie, instynktownie zmieniałem swoje zachowania. Jednak nie kategoryzowałem tego na zasadzie "dobrych" i "złych" decyzji. Co więcej, zawsze traktowałem swoje partnerki z szacunkiem. Wszystko, czego nauczyłem się jako aktor porno, pochodziło właśnie od aktorek, które spotykałem na planie. To nie jest tak, iż z dnia na dzień obudziłem się i zrozumiałem, co muszę robić, aby osiągnąć sukces. Po prostu potrzebowałem czasu. Musiałem dojrzeć.

Zwiastun serialu "Supersex"





Idź do oryginalnego materiału