Wojciech Smarzowski, Jan Englert, Matylda Giegżno, Korek Bojanowski, Grzegorz Łoszewski - to między innymi ci artyści są gośćmi 3Kino Polish Film Festival w Pradze. W programie festiwalu są pokazy takich nowych polskich filmów, jak "Dom dobry", "Franz Kafka", "Światłoczuła", "Ministranci", "Skrzyżowanie" czy "Utrata równowagi". Imprezę otworzył 10 listopada pokaz dokumentu "Prawdziwa historia Tamary Łempickiej".
"Dom dobry" Wojtka Smarzowskiego w ciągu tygodnia zgromadził w polskich kinach ponad 600 tysięcy widzów. I to jest niesamowity wynik!Reklama
Reżyser był gościem specjalnym 3Kino Polish Film Festival Prague, a pokaz jego najnowszego filmu wzbudził wielkie zainteresowanie. Sala była wypełniona po brzegi, a po projekcji odbyło się pełne emocji spotkanie, które poprowadził krytyk filmowy Jerzy Armata.
"Musimy nauczyć się rozróżniać konflikt od przemocy. Konflikt jest wtedy, kiedy dwie osoby są na tej samej pozycji. Przemoc jest wtedy, o ile jedna dominuje" - mówił jeszcze przed spotkaniem autor filmów "Dom zły", "Róża", "Wesele", "Wołyń" czy "Kler".
"Bardzo mnie interesuje, jak państwo czeskie traktuje przemoc domową. Może ktoś na sali mi to powie" - dodał. Podczas spotkania padły spośród publiczności bardzo mocne, przejmujące słowa.
"Gdybym zobaczyła ten film 20 lat temu..."
"Przed zrobieniem tego filmu odbyłem bardzo dużo rozmów. Rozmawiałem z kobietami, które pracują na pierwszej linii frontu, z psychologami, z osobami, które były w związkach przemocowych. Oczywiście dużo też czytałem na ten temat. Ale jak się z kimś rozmawia są emocje, patrzy się komuś w oczy i czasem cisza jest dużo ważniejsza niż słowo napisane albo przeczytane. Wtedy wiedziałem już, iż muszę zrobić ten film" - mówił na spotkaniu Smarzowski.
"Wyszedłem od schematu. Czyli najpierw są motyle w brzuchu, jest miłość, jest fantastycznie, są kwiaty, są wycieczki, a potem jest zgrzyt, ale... potem znowu jest miłość. Musimy się dotrzeć, poznajemy się, znowu jest zgrzyt i... znowu jest fantastycznie, znowu są kwiaty. Niepostrzeżenie, ten czas pomiędzy miłość a zgrzyt robi się coraz krótszy. Potem dochodzi do takiej izolacji, iż skoro się kochamy, to nie potrzebujemy przecież ani przyjaciół, ani rodziny. Musimy po prostu skupić się na sobie. Dochodzi kredyt, dzieci i nie wiadomo, kiedy i jak minęły trzy lata. I nie ma już motyli w brzuchu, a są same zgrzyty" - opowiadał.
Podczas spotkania Jerzy Armata nawiązał do interesującego zabiegu formalnego, jaki występuje w "Domu dobrym". W pewnym momencie opowieść się rozwarstwia, patrzymy na wszystko oczami bohaterki, ale... to są różne historie.
"Zakłócanie linearności czasu bardzo często u mnie występuje. Ta narracja była próbą wejścia do głowy - przepraszam za słowo - ofiary. Osoby, które były w związkach przemocowych i już zamknęły temat, powiedziały mi, iż to dokładnie tak wygląda" - mówił reżyser.
Kiedy Wojtek Smarzowski zapytał, czy ktoś na sali może mu powiedzieć, jak państwo czeskie traktuje przemoc domową, nastała cisza. W pewnym momencie głos zabrała Polka, która od 20 lat mieszka w Pradze.
"Odpowiem na to pytanie, bo jestem w takiej sytuacji i trwa to już ponad rok. Ani prawo czeskie, ani policja nie pomagają. (...) Dwa tygodnie temu znowu byłam na policji, ale powiedziano mi, iż to nie jest przemoc domowa, ponieważ to się nie dzieje... systematycznie. To jest po prostu zwykła sprzeczka małżeńska. Absolutnie nikt mi nie pomógł. (...) Przepraszam tu wszystkich na sali, ale od 20 lat mieszkam w Pradze i myślę, iż to jest niestety uwarunkowane też kulturowo. Uderzyć żonę to jest po prostu zwykła sprzeczka. Niestety straciłam wiarę w system prawny w Czechach".
Następnie zabrała głos kolejna osoba z sali i znowu padło przejmujące wyznanie.
"Też byłam w takiej sytuacji, ale już z niej wyszłam. To się często dzieje w rodzinach inteligenckich, gdzie o tym po prostu nie wypada mówić. Często ofiara sama oskarża się o to, iż adekwatnie jest winna, iż zasługuje na tą przemoc. To jest straszne. Co więcej, według mnie schematy pokoleniowe utwierdzają kobiety w przekonaniu, iż powinny zacisnąć zęby i przetrwać, bo kobieta jest stworzona do cierpienia. I to jest strasznie trudne, żeby wyjść z tego kręgu. Wydaje mi się, iż w Polsce pomoc kryzysowa jednak lepiej funkcjonuje niż tutaj. Dziękuję, iż pan zrobił ten film, bo myślę, iż gdybym go zobaczyła 20 lat temu, szybciej wyszłabym z tego zaklętego kręgu".
Widać było, iż te słowa zrobiły na reżyserze wielkie wrażenie. Po spotkaniu Wojtek Smarzowski powiedział mi, iż takie wypowiedzi zawsze go wzruszają - część osób ośmielona zabiera głos na forum, a część podchodzi do niego potem, żeby osobiście, już bardziej intymnie opowiedzieć mu własną historię. "To jest dla mnie najcenniejsze" - wyznał.
Wojtek Smarzowski: o czym będą jego kolejne filmy?
Na koniec spotkania padło pytanie, o czym będą kolejne filmy reżysera. Co odpowiedział?
"Pracuję nad projektem 'Słowianie', o tym, iż przed chrztem też już byliśmy. Mam swoje lata i pomyślałem, iż zrobię film o domu starców, czyli o eutanazji po polsku. Teraz powinienem użyć brzydkich wyrazów, ale powiem tylko, iż irytuje mnie, co się dzieje w Polsce z edukacją. Pomyślałem więc o tym, iż może zrobię film o edukacji. Nie, żebym miał coś przeciwko kościołowi, ale szkoła będzie imienia... Jana Pawła" - oświadczył Wojtek Smarzowski.
3Kino Polish Film Festival odbywa się w dniach 10-16 listopada w stolicy Czech. W sobotę odbędzie się gala wręczenia nagród.



![Uczniowie, samorządowcy, aktorzy wyśpiewali hity z musicalu Grease [FOTO]](https://swidnica24.pl/wp-content/uploads/2025/11/Grease-LO-w-Strzegomiu-101.jpg)










