Recenzja
możne zawierać spoilery powieści „Langer” i „Paderborn”
Remigiusza Mroza
Piotr
Langer zwany Sadystą z Mokotowa przebywa w areszcie śledczym w
Warszawie, oczekując na wyrok w sprawie zabójstwa ze szczególnym
okrucieństwem, a ludzie, którzy postawili go przed obliczem wymiaru
sprawiedliwości, prokuratorzy Karolina Siarkowska i Olgierd
Paderborn, koncentrują się na sprawie innego seryjnego mordercy,
któremu media nadały przydomek Ozyrys z powodu podobieństw jego
modus operandi do procesu balsamowania zwłok w starożytnym
Egipcie. Ozyrys prowadzi okrutną grę z przedstawicielami organów
ścigania, wykorzystując przy tym pismo hieroglificzne. Stawką jest
życie ludzkie i być może przyszłość jego wspólnika Piotra
Langera. Tymczasem cierpiąca na agorafobię agentka CBŚP Nina
Pokora nieświadomie uczęszcza na psychoterapię, którą kierują
Ozyrys i Sadysta z Mokotowa.
 |
Okładka książki. „Ozyrys”, Czwarta Strona 2025 |
Trzeci
tom najmroczniejszego cyklu Remigiusza Mroza, oficjalnie otwartego w
2023 roku drastyczną powieścią pt. „Langer”, spin-offem
bestsellerowej serii tego samego autora z ostrą prawniczką
specjalizującą się w prawie karnym Joanną Chyłką. Część
druga, makabryczny thriller psychologiczny/kryminał
„Paderborn”,
ukazała się niecały rok później, a niedługo potem Polskę
obiegła elektryzująca wiadomość o wszczęciu prac nad
sześcioodcinkowym serialem SkyShowtime opartym na powieści
„Langer”, którego premierę zapowiedziano na rok 2025. W planach
kolejne sezony. Natomiast Remigiusz Mróz myśli o zamknięciu serii
już w 2026 roku – w posłowiu do wydanej w 2025 roku (także w
formie audiobooka: superprodukcja Audioteki) trzeciej odsłony
zatytułowanej „Ozyrys” wyjawił, iż zamierza poprzestać na
tetralogii, zaznaczając jednak, iż decydujący głos należy do
samej historii, wszak w swojej pisarskiej karierze nieraz uwikłał
się w projekty z nadzwyczajną siłą perswazji. Wydawniczym
opiekunem cyklu Langer jest oficyna Czwarta Strona, która
zadbała o spójną szatę graficzną – przepiękne, sugestywne
dzieła Tomasza Majewskiego.
Na
początku „Ozyrysa” Remigiusza Mroza poznajemy najnowszą listę
ofiar tytułowego antybohatera, działającego od wielu lat seryjnego
mordercy patroszącego kobiety i mężczyzn, pomiędzy którymi nie
znaleziono najmniejszego powiązania. Wycinającego porwanym ludziom
wątroby, żołądki, jelita, płuca i serca. Zestawienie już
dokonanych zabójstw, w którym uwzględniono też jednego z głównych
bohaterów serii, prokuratora Olgierda Paderborna. Zgodnie z techniką
budowania suspensu spopularyzowaną przez Alfreda Hitchcocka, autor
„pokazuje bombę”, która ma wybuchnąć w dalszej części jego
utworu. Albo sięga po jedno z ulubionych narzędzi narracyjnych
amerykańskiego powieściopisarza, któremu zadedykował „Ozyrysa”
- Stephena Kinga. Uprzedza fakty, zapowiada tragicznych rozwój
wydarzeń; na chwilę przenosi czytelnika w nieodległą przyszłość.
Właściwa akcja książki zawiązuje się w Sądzie Okręgowym w
Warszawie, gdzie trwa szopka w stylu amerykańskim – Langeromania,
czyli masowe uwielbienie prawdopodobnie najokrutniejszego zbrodniarza
w historii tak zwanej Wolnej Polski. Proces zostaje przerwany w
związku z makabrycznym odkryciem przed gmachem sądu, obleganym
przez tłumy zwolenników i przeciwników Piotra Langera („widok”
jak w „Czasie zabijania” Johna Grishama). Martwa kobieta z
pustymi oczodołami siedząca na wózku inwalidzkim z tekturową
tabliczką na kolanach, na której wielkimi literami napisano: „Nawet
ja jestem w stanie dostrzec, iż Piotr Langer jest niewinny”.
Tak zaczyna się misterna gra psychopatycznych „braci” wytrwale
ściganych przez zakochanych prokuratorów. Naczelniczka Pierwszego
Wydziału Śledczego Prokuratury Okręgowej w Warszawie Karolina
Siarkowska i ten, który ma zginąć, Olgierd Paderborn, dostają
jasny sygnał od domniemanego wspólnika nareszcie zatrzymanego,
niezwykle przebiegłego sadysty teoretycznie niemającego żadnych
szans na wygranie batalii sądowej. Oskarżyciele Langera dysponują
niepodważalnym dowodem rzeczowym i obciążającym zeznaniem
naocznego świadka z nieposzlakowaną opinią, zasłużonej agentki
Centralnego Biura Śledczego Policji, byłej żony Olgierda
Paderborna i matki ich nastoletniego syna Ludiego, psychicznie
złamanej Niny Pokory, niezmiennie mojej ulubionej postaci tej
literackiej serii o sławnych drapieżnikach i niesławnych
myśliwych. Okrytych hańbą funkcjonariuszy służb państwowych
rzekomo prześladujących filar polskiego społeczeństwa,
wrabiających filantropa w obrzydliwe zbrodnie, za którymi
najprędzej stoi tajemniczy osobnik – bądź osobniczka –
nazywany Ozyrysem. Paderborn i Siarkowska „w nagrodę” za swoją
ciężką pracę, za niejednokrotne ryzykowanie własnym życiem w
ramach szerszego bezpieczeństwa wewnętrznego stali się symbolami
systemu opresyjnego. Oczywiście, nie wszyscy dali się zmanipulować
samozwańczemu męczennikowi w czerwonym garniturze; nie wszyscy
kupują jego historyjki o bezinteresownym poświęceniu, heroicznych
czynach i cnotach rycerskich. Część opinii publicznej nie ma
wątpliwości, iż Piotr Langer nie jest żadną ofiarą aparatu
państwowego, tylko skrajnie niebezpieczną, wyrachowaną,
bezwzględną jednostką, która resztę życia powinna spędzić za
kratami. Jednostką z antyspołecznym zaburzeniem osobowości,
psychopatą sadystycznym z ogromną charyzmą. Okrutny, podły, zły
i czarujący. Zupełnie jak Ted Bundy, który rozpoczął modę na
true court shows with serial killers. Tyle iż Piotr Langer
jest chytrzejszy. Degenerat z genialnym umysłem, któremu wydaje się
(może słusznie, może nie), iż jest zdolny do miłości. I
najwyraźniej jest na najlepszej drodze do zdobycia ukochanej -
nienależącej do groupies Sadysty z Mokotowa, a wręcz działającej
na jego niekorzyść, oficer śledczej, którą z pomocą Ozyrysa,
diaboliczny amant stara się nakłonić do kierowania się sercem, a
nie rozumem. Wewnętrzna walka wybranki Piotra Langera według mnie
jest najsilniejszym elementem fabularnym najsłabszego z
dotychczasowych osiągnięć Remigiusza Mroza w tym cyklu.
 |
Materiał promocyjny © Czwarta Strona |
Szaleńczo
rozpędzony kryminał i bardziej wyważony, wolniejszy thriller
psychologiczny osadzony w świecie Joanny Chyłki i Kordiana
Oryńskiego. Odejście od krwawej formuły „Langera” i tym
bardziej „Paderborna” (ciągła tendencja spadkowa w zakresie
gore), z drobnymi wyjątkami w postaci bardzo ogólnych opisów
okaleczonych zwłok, późniejszej gehenny w obskurnym magazynie,
sugestii nekrofilskiej - poruszające wyobraźnię odkrycie techników
kryminalistyki w kroczu jednej z ofiar Ozyrysa - i ostatniego zdania,
którego trudno nie powiązać UWAGA SPOILER z antybohaterem
opus magnum Thomasa Harrisa, kultowej serii literackiej
otwartej w 1981 roku, którą gwałtownie zainteresowali się filmowcy
KONIEC SPOILERA. Skojarzenie co poniektórych mogące zachęcić
do sięgnięcia po czwartą powieść z cyklu Langer. Sporo
uwagi w „Ozyrysie” Remigiusz Mróz poświęca swoistemu
trójkątowi miłosnemu w obozie ścigających. Sekretne uczucia
Olgierda Paderborna i Karoliny Siarkowskiej - tajemnica poliszynela?
- powstrzymywanie się przed dalszym zacieśnianiem więzi, obopólna
zgoda na niewychodzenie poza relację zawodową, milczące
porozumienie nieostateczne. Wygląda na to, iż na drodze ich
wspólnego szczęścia stoi była żona Padera, która niczym nie
daje po sobie poznać, by zależało jej na odnowieniu związku z
Olgierdem. Po potwornych przejściach z Rzeźnikiem znad Odry Pokora
rozpaczliwie potrzebowała bezpiecznej przystani, miejsca, które
służyłoby jej rekonwalescencji fizycznej i przede wszystkim
psychicznej. Gdzie nie dopadałyby ją ataki paniki. Takim
schronieniem przed niebezpiecznym światem stało się dla niej
mieszkanie Olgierda – nie tyle mury, ile regularna obecność
zaufanego obrońcy. Nina ma świadomość, iż istnieje jeszcze co
najmniej jedna osoba, która jest w stanie zrobić wiele, jeżeli nie
wszystko, by zapewnić jej bezpieczeństwo. Jeszcze jeden strażnik
nieludzko sponiewieranej, straumatyzowanej agentki CBŚP, który w
odróżnieniu od Paderborna nie cieszy się jej zaufaniem. Nie ulega
jednak wątpliwość, iż Piotr Langer bierze udział w małym spisku
obliczonym na pokonanie oporu „niewdzięcznej wybranki”.
Terapeutycznym oszustwie zainicjowanym przez bratnią duszę Sadysty
z Mokotowa, mordercy zafiksowanego (albo nie) na punkcie starożytnego
Egiptu, ze wskazaniem na proces konserwacji zwłok zapobiegający
rozkładowi (mumifikacja) oraz pismo hieroglificzne. W tej materii
pomocna dla autora „Ozyrysa” okazała się książka Andrzeja
Ćwieka pt. „Hieroglify egipskie. Mowa bogów”, ale prawdziwa
skarbnica fascynującej wiedzy otwarła się przed Mrozem po
nawiązaniu bliższej znajomości z twórcą dzieła przykładnie
wyróżnionego w posłowiu „Ozyrysa”. Terapeuta oficer śledczej
z agorafobią, znany ze stosowania niekonwencjonalnych i diablo
skutecznych metod leczenia, „były” psycholog śledczy Natan
Kerth, czytelnikom zostaje przedstawiony jako narzędzie w paskudnych
rękach dwóch seryjnych morderców; bezpardonowo zmuszony do
działania na szkodę swojej pacjentki. Wmówienia kobiecie w
psychicznej rozsypce, iż jej miejsce jest u boku wroga numer jeden
ojca jej jedynego dziecka. Trzymająca w napięciu psychologiczna gra
w przytulnym gabinecie człowieka postawionego pod ścianą. I
pościgi policyjno-prokuratorskie poniekąd w stylu „Fast &
Furious”. Ściśle rzecz biorąc, „2 Fast 2 Furious” (pol. „Za
szybcy, za wściekli”) w reżyserii Johna Singletona - samochodowy
fortel w przewidywalnym rozwinięciu akcji. Kolejny etap cennego
sojuszu Langera, wątpliwej przyjaźni z potencjalnym upiornym
kolekcjonerem, zachowującym na pamiątkę części swoich ofiar.
Umierających w niewyobrażalnych mękach, co podobno czeka również
Olgierda Paderborna. Mimo zmyłek – niekiedy dość ryzykownych, w
najlepszym razie balansujących na granicy oszustwa, dokładnie
omówionego przez „niejaką” Annie Wilkes na przykładzie filmów
odcinkowych swego czasu bardzo popularnych w amerykańskich kinach –
z widocznym umiłowaniem stosowanych przez Remigiusza Mroza udało mi
się rozszyfrować tożsamość tytułowego oprawcy, przyznaję
jednak, iż do końca trwałam w niepewności odnośnie kluczowego
dylematu moralnego (wynik wewnętrznej bitwy Niny Pokory) i jednego z
czerwonych krzyżyków postawionych w prologu (los Olgierda
Paderborna). Niepewność pięknie dręcząca:)
Nie
jest to mój wymarzony kierunek dla niebanalnej serii kryminalnej
Remigiusza Mroza, ale mimo wszystko zaangażowałam się w nazbyt
dynamiczne przygody, koszmarne przeżycia, wciąż charyzmatycznych
„łowców seryjnych morderców”. Niepotężny spadek formy w
stosunku do poprzednich tomów, ewentualnie nie do końca moje
klimaty – zasadniczo tak, lepiej odnalazłam się jednak w
nieporównanie szkaradniejszych realiach wykreowanych w „Langerze”
i „Paderbornie”. Wstrętniejszych zabawach fikcyjnych
psychopatów. Zatem „Ozyrys” lekko mnie rozczarował. Z naciskiem
na „lekko”.
Za
książkę bardzo dziękuję wydawnictwu