Remigiusz Mróz „Ozyrys”

horror-buffy1977.blogspot.com 22 godzin temu
Recenzja możne zawierać spoilery powieści „Langer” i „Paderborn” Remigiusza Mroza

Piotr Langer zwany Sadystą z Mokotowa przebywa w areszcie śledczym w Warszawie, oczekując na wyrok w sprawie zabójstwa ze szczególnym okrucieństwem, a ludzie, którzy postawili go przed obliczem wymiaru sprawiedliwości, prokuratorzy Karolina Siarkowska i Olgierd Paderborn, koncentrują się na sprawie innego seryjnego mordercy, któremu media nadały przydomek Ozyrys z powodu podobieństw jego modus operandi do procesu balsamowania zwłok w starożytnym Egipcie. Ozyrys prowadzi okrutną grę z przedstawicielami organów ścigania, wykorzystując przy tym pismo hieroglificzne. Stawką jest życie ludzkie i być może przyszłość jego wspólnika Piotra Langera. Tymczasem cierpiąca na agorafobię agentka CBŚP Nina Pokora nieświadomie uczęszcza na psychoterapię, którą kierują Ozyrys i Sadysta z Mokotowa.

Okładka książki. „Ozyrys”, Czwarta Strona 2025

Trzeci tom najmroczniejszego cyklu Remigiusza Mroza, oficjalnie otwartego w 2023 roku drastyczną powieścią pt. „Langer”, spin-offem bestsellerowej serii tego samego autora z ostrą prawniczką specjalizującą się w prawie karnym Joanną Chyłką. Część druga, makabryczny thriller psychologiczny/kryminał „Paderborn”, ukazała się niecały rok później, a niedługo potem Polskę obiegła elektryzująca wiadomość o wszczęciu prac nad sześcioodcinkowym serialem SkyShowtime opartym na powieści „Langer”, którego premierę zapowiedziano na rok 2025. W planach kolejne sezony. Natomiast Remigiusz Mróz myśli o zamknięciu serii już w 2026 roku – w posłowiu do wydanej w 2025 roku (także w formie audiobooka: superprodukcja Audioteki) trzeciej odsłony zatytułowanej „Ozyrys” wyjawił, iż zamierza poprzestać na tetralogii, zaznaczając jednak, iż decydujący głos należy do samej historii, wszak w swojej pisarskiej karierze nieraz uwikłał się w projekty z nadzwyczajną siłą perswazji. Wydawniczym opiekunem cyklu Langer jest oficyna Czwarta Strona, która zadbała o spójną szatę graficzną – przepiękne, sugestywne dzieła Tomasza Majewskiego.

Na początku „Ozyrysa” Remigiusza Mroza poznajemy najnowszą listę ofiar tytułowego antybohatera, działającego od wielu lat seryjnego mordercy patroszącego kobiety i mężczyzn, pomiędzy którymi nie znaleziono najmniejszego powiązania. Wycinającego porwanym ludziom wątroby, żołądki, jelita, płuca i serca. Zestawienie już dokonanych zabójstw, w którym uwzględniono też jednego z głównych bohaterów serii, prokuratora Olgierda Paderborna. Zgodnie z techniką budowania suspensu spopularyzowaną przez Alfreda Hitchcocka, autor „pokazuje bombę”, która ma wybuchnąć w dalszej części jego utworu. Albo sięga po jedno z ulubionych narzędzi narracyjnych amerykańskiego powieściopisarza, któremu zadedykował „Ozyrysa” - Stephena Kinga. Uprzedza fakty, zapowiada tragicznych rozwój wydarzeń; na chwilę przenosi czytelnika w nieodległą przyszłość. Właściwa akcja książki zawiązuje się w Sądzie Okręgowym w Warszawie, gdzie trwa szopka w stylu amerykańskim – Langeromania, czyli masowe uwielbienie prawdopodobnie najokrutniejszego zbrodniarza w historii tak zwanej Wolnej Polski. Proces zostaje przerwany w związku z makabrycznym odkryciem przed gmachem sądu, obleganym przez tłumy zwolenników i przeciwników Piotra Langera („widok” jak w „Czasie zabijania” Johna Grishama). Martwa kobieta z pustymi oczodołami siedząca na wózku inwalidzkim z tekturową tabliczką na kolanach, na której wielkimi literami napisano: „Nawet ja jestem w stanie dostrzec, iż Piotr Langer jest niewinny”. Tak zaczyna się misterna gra psychopatycznych „braci” wytrwale ściganych przez zakochanych prokuratorów. Naczelniczka Pierwszego Wydziału Śledczego Prokuratury Okręgowej w Warszawie Karolina Siarkowska i ten, który ma zginąć, Olgierd Paderborn, dostają jasny sygnał od domniemanego wspólnika nareszcie zatrzymanego, niezwykle przebiegłego sadysty teoretycznie niemającego żadnych szans na wygranie batalii sądowej. Oskarżyciele Langera dysponują niepodważalnym dowodem rzeczowym i obciążającym zeznaniem naocznego świadka z nieposzlakowaną opinią, zasłużonej agentki Centralnego Biura Śledczego Policji, byłej żony Olgierda Paderborna i matki ich nastoletniego syna Ludiego, psychicznie złamanej Niny Pokory, niezmiennie mojej ulubionej postaci tej literackiej serii o sławnych drapieżnikach i niesławnych myśliwych. Okrytych hańbą funkcjonariuszy służb państwowych rzekomo prześladujących filar polskiego społeczeństwa, wrabiających filantropa w obrzydliwe zbrodnie, za którymi najprędzej stoi tajemniczy osobnik – bądź osobniczka – nazywany Ozyrysem. Paderborn i Siarkowska „w nagrodę” za swoją ciężką pracę, za niejednokrotne ryzykowanie własnym życiem w ramach szerszego bezpieczeństwa wewnętrznego stali się symbolami systemu opresyjnego. Oczywiście, nie wszyscy dali się zmanipulować samozwańczemu męczennikowi w czerwonym garniturze; nie wszyscy kupują jego historyjki o bezinteresownym poświęceniu, heroicznych czynach i cnotach rycerskich. Część opinii publicznej nie ma wątpliwości, iż Piotr Langer nie jest żadną ofiarą aparatu państwowego, tylko skrajnie niebezpieczną, wyrachowaną, bezwzględną jednostką, która resztę życia powinna spędzić za kratami. Jednostką z antyspołecznym zaburzeniem osobowości, psychopatą sadystycznym z ogromną charyzmą. Okrutny, podły, zły i czarujący. Zupełnie jak Ted Bundy, który rozpoczął modę na true court shows with serial killers. Tyle iż Piotr Langer jest chytrzejszy. Degenerat z genialnym umysłem, któremu wydaje się (może słusznie, może nie), iż jest zdolny do miłości. I najwyraźniej jest na najlepszej drodze do zdobycia ukochanej - nienależącej do groupies Sadysty z Mokotowa, a wręcz działającej na jego niekorzyść, oficer śledczej, którą z pomocą Ozyrysa, diaboliczny amant stara się nakłonić do kierowania się sercem, a nie rozumem. Wewnętrzna walka wybranki Piotra Langera według mnie jest najsilniejszym elementem fabularnym najsłabszego z dotychczasowych osiągnięć Remigiusza Mroza w tym cyklu.

Materiał promocyjny © Czwarta Strona

Szaleńczo rozpędzony kryminał i bardziej wyważony, wolniejszy thriller psychologiczny osadzony w świecie Joanny Chyłki i Kordiana Oryńskiego. Odejście od krwawej formuły „Langera” i tym bardziej „Paderborna” (ciągła tendencja spadkowa w zakresie gore), z drobnymi wyjątkami w postaci bardzo ogólnych opisów okaleczonych zwłok, późniejszej gehenny w obskurnym magazynie, sugestii nekrofilskiej - poruszające wyobraźnię odkrycie techników kryminalistyki w kroczu jednej z ofiar Ozyrysa - i ostatniego zdania, którego trudno nie powiązać UWAGA SPOILER z antybohaterem opus magnum Thomasa Harrisa, kultowej serii literackiej otwartej w 1981 roku, którą gwałtownie zainteresowali się filmowcy KONIEC SPOILERA. Skojarzenie co poniektórych mogące zachęcić do sięgnięcia po czwartą powieść z cyklu Langer. Sporo uwagi w „Ozyrysie” Remigiusz Mróz poświęca swoistemu trójkątowi miłosnemu w obozie ścigających. Sekretne uczucia Olgierda Paderborna i Karoliny Siarkowskiej - tajemnica poliszynela? - powstrzymywanie się przed dalszym zacieśnianiem więzi, obopólna zgoda na niewychodzenie poza relację zawodową, milczące porozumienie nieostateczne. Wygląda na to, iż na drodze ich wspólnego szczęścia stoi była żona Padera, która niczym nie daje po sobie poznać, by zależało jej na odnowieniu związku z Olgierdem. Po potwornych przejściach z Rzeźnikiem znad Odry Pokora rozpaczliwie potrzebowała bezpiecznej przystani, miejsca, które służyłoby jej rekonwalescencji fizycznej i przede wszystkim psychicznej. Gdzie nie dopadałyby ją ataki paniki. Takim schronieniem przed niebezpiecznym światem stało się dla niej mieszkanie Olgierda – nie tyle mury, ile regularna obecność zaufanego obrońcy. Nina ma świadomość, iż istnieje jeszcze co najmniej jedna osoba, która jest w stanie zrobić wiele, jeżeli nie wszystko, by zapewnić jej bezpieczeństwo. Jeszcze jeden strażnik nieludzko sponiewieranej, straumatyzowanej agentki CBŚP, który w odróżnieniu od Paderborna nie cieszy się jej zaufaniem. Nie ulega jednak wątpliwość, iż Piotr Langer bierze udział w małym spisku obliczonym na pokonanie oporu „niewdzięcznej wybranki”. Terapeutycznym oszustwie zainicjowanym przez bratnią duszę Sadysty z Mokotowa, mordercy zafiksowanego (albo nie) na punkcie starożytnego Egiptu, ze wskazaniem na proces konserwacji zwłok zapobiegający rozkładowi (mumifikacja) oraz pismo hieroglificzne. W tej materii pomocna dla autora „Ozyrysa” okazała się książka Andrzeja Ćwieka pt. „Hieroglify egipskie. Mowa bogów”, ale prawdziwa skarbnica fascynującej wiedzy otwarła się przed Mrozem po nawiązaniu bliższej znajomości z twórcą dzieła przykładnie wyróżnionego w posłowiu „Ozyrysa”. Terapeuta oficer śledczej z agorafobią, znany ze stosowania niekonwencjonalnych i diablo skutecznych metod leczenia, „były” psycholog śledczy Natan Kerth, czytelnikom zostaje przedstawiony jako narzędzie w paskudnych rękach dwóch seryjnych morderców; bezpardonowo zmuszony do działania na szkodę swojej pacjentki. Wmówienia kobiecie w psychicznej rozsypce, iż jej miejsce jest u boku wroga numer jeden ojca jej jedynego dziecka. Trzymająca w napięciu psychologiczna gra w przytulnym gabinecie człowieka postawionego pod ścianą. I pościgi policyjno-prokuratorskie poniekąd w stylu „Fast & Furious”. Ściśle rzecz biorąc, „2 Fast 2 Furious” (pol. „Za szybcy, za wściekli”) w reżyserii Johna Singletona - samochodowy fortel w przewidywalnym rozwinięciu akcji. Kolejny etap cennego sojuszu Langera, wątpliwej przyjaźni z potencjalnym upiornym kolekcjonerem, zachowującym na pamiątkę części swoich ofiar. Umierających w niewyobrażalnych mękach, co podobno czeka również Olgierda Paderborna. Mimo zmyłek – niekiedy dość ryzykownych, w najlepszym razie balansujących na granicy oszustwa, dokładnie omówionego przez „niejaką” Annie Wilkes na przykładzie filmów odcinkowych swego czasu bardzo popularnych w amerykańskich kinach – z widocznym umiłowaniem stosowanych przez Remigiusza Mroza udało mi się rozszyfrować tożsamość tytułowego oprawcy, przyznaję jednak, iż do końca trwałam w niepewności odnośnie kluczowego dylematu moralnego (wynik wewnętrznej bitwy Niny Pokory) i jednego z czerwonych krzyżyków postawionych w prologu (los Olgierda Paderborna). Niepewność pięknie dręcząca:)

Nie jest to mój wymarzony kierunek dla niebanalnej serii kryminalnej Remigiusza Mroza, ale mimo wszystko zaangażowałam się w nazbyt dynamiczne przygody, koszmarne przeżycia, wciąż charyzmatycznych „łowców seryjnych morderców”. Niepotężny spadek formy w stosunku do poprzednich tomów, ewentualnie nie do końca moje klimaty – zasadniczo tak, lepiej odnalazłam się jednak w nieporównanie szkaradniejszych realiach wykreowanych w „Langerze” i „Paderbornie”. Wstrętniejszych zabawach fikcyjnych psychopatów. Zatem „Ozyrys” lekko mnie rozczarował. Z naciskiem na „lekko”.

Za książkę bardzo dziękuję wydawnictwu

Idź do oryginalnego materiału