Kolejna gra muzyczna, Smash Drums, trafia na PS VR2. Czy warto zainteresować się tą produkcją?
Nie ukrywam, iż od wielu lat bardzo lubię gry muzyczne. Kiedy więc dowiedziałem się o tym, iż Smash Drums trafi również na gogle od PlayStation, nie mogłem nie zainteresować się tą produkcją. Co prawda na ogół preferuję brzmienie gitar (wobec czego lubię czasem pograć w Festiwal w Fortnite czy Unplugged: Air Guitar). Niemniej jednak z chęcią sprawdzałem także tytuły stawiające na pierwszym planie perkusję. Na portalu znajdziecie moje recenzje Drums Rock oraz Band Space (naturalnie ta druga gra pozwala też na granie na keyboardzie oraz gitarach – basowej i elektrycznej). Czy Smash Drums jest dobrą propozycją dla miłośników „garów”? Przekonajmy się.
Rozgrywka i tryby

Smash Drums umożliwia granie w trzech trybach – są to klasyczny, zręcznościowy oraz Fusion. Postaram się pokrótce opisać każdy z nich. Zręcznościowy jest w moim przekonaniu zdecydowanie najbardziej przystępny. Uderzamy po prostu w lecące w naszą stronę bębny i talerze. Oczywiście im wyższy poziom trudności ustawimy, tym szybciej i tym więcej elementów będzie leciało w naszym kierunku. Niemniej nie jest to tak trudne, jak próbowanie osiągnięcia jak najlepszych wyników przede wszystkim w Fusion. Zanim opiszę ten tryb, przybliżę Wam klasyczny. Tutaj widzimy w oddali standardową ścieżkę muzyczną bliźniaczo podobną do tej znanej z serii Guitar Hero czy Rock Band. Z pewnością niejeden fan gier muzycznych znajdzie pewną przyjemność w tym właśnie trybie. Dla mnie jednak był on zbyt prosty i najbardziej podobał mi się Fusion. W nim widzimy po prostu obrysy bębnów i talerzy, w które naturalnie musimy uderzać w odpowiednich momentach. Nie należy też zapomnieć o możliwości dostosowania liczby elementów perkusji. Możemy także wpłynąć wysokość i umiejscowienie całego zestawu. Szkoda jednak, iż nie da się osobno wybrać rozmieszczenia każdego elementu osobno. Przejdźmy teraz do adekwatnej rozgrywki, a więc – nomen omen – grania utworów na perkusji.

Rozgrywka skupia się oczywiście na rytmicznym uderzaniu w bębny i talerze. Wykorzystujemy do tego naturalnie kontrolery Sense i należy poświęcić im nieco uwagi. Przede wszystkim zaznaczam, iż studio Potam wykorzystuje w swojej produkcji adaptacyjne spusty i ma to ogromne znaczenie. Naciskając je bowiem do pierwszego oporu, wybieramy i potwierdzamy opcje. Dotyczy to między innymi nagrania, jakie chcemy zagrać czy jego poziomu trudności. Natomiast dociśnięcie spustu do końca spowoduje, iż zaczniemy kręcić naszymi pałkami jak prawdziwa gwiazda rocka. Podoba mi się również dodanie owacji i okrzyków tłumu po wyrzuceniu rąk w górę. Można się poczuć, jakbyśmy byli bohaterami faktycznego koncertu. Co do śledzenie kontrolerów nie mam najmniejszego zarzutu. Gra wykrywa je po prostu perfekcyjnie.
Grafika i udźwiękowienie

Smash Drums wygląda dość ładnie, choć nie obyło się bez nieco gorszej jakości obiektów. Dotyczy to przede wszystkim ścian w naszym wirtualnym pokoju, z którego wyruszamy na koncerty. Pomijając to jednak, główna część ekranu prezentuje się bardzo porządnie. Efekty świetlne są świetne i intensywne, ale na szczęście nie przesłaniają widoku i bez problemu można uderzać w odpowiednie instrumenty. Podoba mi się też dodanie wyłącznie na PS VR2 tak zwanego trybu społecznego (Social). Dodaje on „naszą” sylwetkę i łączy ją z trasą muzyczną. Brzmi to oczywiście dość kuriozalnie, dlatego uważam, iż najlepiej wyjaśni to poniższy film.
Przypadła mi do gustu również możliwość wybrania jednego z kilku sposobów wyświetlania punktacji, w tym przewidywanego rankingu, ukazującego ilu punktów brakuje nam do wyższej pozycji w tabeli. Zachęca to oczywiście do jak najlepszego grania. Nie ma też problemu, aby całkowicie zminimalizować interfejs, jeżeli nie chcecie, aby cokolwiek Was rozkojarzyło. Doceniam również świetne efekty świetlne – przed naszymi oczami bardzo często widać kolorowy dym, a niekiedy – o ile postanowimy zmodyfikować tak rozgrywkę – choćby dodatkowe elementy. Niektóre z nich możemy uderzyć, natomiast innych powinniśmy unikać – i to dosłownie, wykonując odpowiedni unik głową.
Jak można było podejrzewać w kontekście gry muzycznej, udźwiękowienie stoi na bardzo wysokim poziomie i nie mam do jego jakości żadnych zastrzeżeń. Zwłaszcza linię perkusyjną słychać niesamowicie wyraźnie, co w połączeniu z repertuarem oraz efektami dotykowymi kontrolerów przy uderzaniu w bębny i talerze daje fantastyczny efekt. Bez wahania udźwiękowieniu wystawiam maksymalną ocenę. Bardzo dobrze współgra ono z przyjemnymi efektami dotykowymi i wibracjami zarówno kontrolerów, jak i gogli. Należy też zaznaczyć, iż możemy postawić choćby na ponad 90 klatek na sekundę albo 60 z teksturami w wyższej jakości. Wybór należy do Was.
Lista utworów w Smash Drums

Podstawowa lista utworów jest przyzwoita i za niespełna 20$ pozwala bardzo przyjemnie oraz, co nie powinno dziwić, dość męcząco pod względem fizycznie spędzać czas. Jednak moim zdaniem Smash Drums najwięcej zyskuje po wykupieniu wersji Premium. Jasne, kosztuje ona około 50 dolarów, ale też zyskujemy wtedy dostęp do mnóstwa znanych i cenionych utworów. Moje absolutne faworyty t Rock You Like a Hurricane zespołu Scorpions (którego jestem wielkim fanem), La Grange od ZZ Top, Zombie zespołu The Cranberries, Livin’ On a Prayer Bon Joviego,, Bring Me To Life od Evanescence czy Kryptonite od 3 Doors Down oraz Bat County zespołu Avenged Sevenfold. Z pewnością każdy znajdzie coś dla siebie. Zwłaszcza, iż lista podstawowych nagrań i tych z edycji Premium zapewnia nam dostęp aż do ponad 90 utworów. Co ważne, mamy do czynienia z oryginalnymi wersjami, a nie coverami.
Podsumowanie

Smash Drums to bez cienia wątpliwości najlepsza gra muzyczna poświęcona perkusji, jaką miałem przyjemność sprawdzać. Zaręczam, iż będziecie czuć zmęczenie rąk po długotrwałych sesjach, a mimo tego będziecie chcieli zagrać jeszcze jeden kawałek. Polecam tę produkcję każdemu posiadaczowi odpowiednich gogli PS VR2. Nie sądzę, abym kiedykolwiek usunął ten tytuł z dysku mojej konsoli. Jest absolutnie fenomenalny! Przyznaję, iż zaskoczyło mnie szybkie pompowanie bicepsów po sesjach z Smash Drums. Nie minęło wiele czasu, a odczuwalnie zwiększyła się objętość mięśni moich rąk, co jest oczywiście uzasadnione. Przecież grając na perkusji, ręce pracują niezwykle intensywnie. Mogę Was zapewnić, iż Smash Drums jest bardzo dobrym tytułem, który doskonale sprawdza się w roli aplikacji nastawionej na ćwiczenie górnych partii mięśni. Nie ukrywam, iż choćby mimo bolącego barku nie byłem w stanie nie zagrać chociaż pół godziny na wirtualnej perkusji w dowolny z moich wolnych dni. To bardzo udany tytuł i polecam go każdemu fanowi rocka oraz cięższej muzyki. Najlepiej moje wrażenia z godzin spędzonych z tą grą podsumowuje chyba ostateczna ocena.
Kod recenzencki zapewnił producent, studio PotamWorks SAS.