[Recenzja] Roxy Music - "For Your Pleasure" (1973)

pablosreviews.blogspot.com 3 tygodni temu


Drugi album Roxy Music nie przynosi rewolucji, ale znakomicie udoskonala pomysły z eponimicznego debiutu. "For Your Pleasure" to wciąż postmodernistyczny eklektyzm, rockowy artyzm bez epatowania wirtuozerią i bez pretensjonalności, atrakcyjne popowe melodie oraz nieco kampowa estetyka glamu. Tym razem materiał jest jednak bardziej dopracowany. Zespół spędził w studiu więcej czasu, w towarzystwie doświadczonych producentów Johna Anthony’ego i Chrisa Thomasa. W rezultacie różnorodne inspiracje, w tym też zupełnie nowe wpływy, udało się tu przekłuć w bardzo zborną całość.

W swoich najbardziej energetycznych momentach, jak "Do the Strand" (jedyny singiel z płyty) i "Editions of You", grupa bardzo przekonująco łączy proto-punkowy luz i surowość, przebojowe melodie oraz artystyczne aspiracje. W otwieraczu płyty teatralny śpiew Bryana Ferry'ego i drapieżny saksofon Andy'ego Mackaya wywołują wręcz skojarzenia z Van der Graaf Generator. Po całkiem inny zestaw inspiracji sięgają "Beauty Queen" i "Grey Lagoon", gdzie wpływy białego soulu mieszają się z rockowymi zaostrzeniami w bardzo klasycznym wydaniu. interesującego kontrastu nie brakuje też w "Strictly Confidential", gdzie bardziej posępne zwrotki - z nastrojowym pianinem elektrycznym, klasycyzującym obojem, zmanierowanym śpiewem, a w dalszej części z także z przeszywającą solówką Phila Manzanery - przeplata się z pogodnym, popowym refrenem.

Czytaj też: [Recenzja] Roxy Music - "Roxy Music" (1972)

Płyta ma też bardziej eksperymentalne oblicze. W "In Every Dream Home a Heartache" - miłosnym wyznaniu do nadmuchiwanej lalki - zbolałą melodeklamację Ferry'ego uzupełnia jednostajny, oniryczny akompaniament, by w drugiej połowie utwór nabrał mocy i podniosłości, a pierwszoplanową rolę przejęła gitara Manzanery. Po fałszywym wyciszeniu następuje jeszcze instrumentalna koda, ze zniekształcającym brzmienie przesunięciem fazowym. Jeszcze ciekawiej robi się w blisko 10-minutowym "The Bogus Man", gdzie Roxy Music idzie w kompletną psychodelię. I to taką z okolic Can. Całość prowadzi krautrockowo-funkowy groove, obudowany świergotem syntezatorów Briana Eno, jazzującym saksofonem, wstawkami melotronu oraz falsetem Ferry'ego. Świetnie to wyszło. pozostało tytułowy "For Your Pleasure", zaczynający się jak któryś z bardziej przystępnych kawałków VdGG, tylko zagrany z luzem The Velvet Underground, jednak z czasem coraz bardziej popsuty taśmowymi manipulacjami Eno. A efekt znów bardzo intrygujący.

"For Your Pleasure" to, przynajmniej moim zdaniem, szczytowe osiągnięcie Roxy Music. Właśnie na tej płycie muzykom udało się osiągnąć najlepsze proporcje między artystycznymi aspiracjami, a popowymi skłonnościami, które na kolejnych albumach - nagranych już bez udziału Eno, który rozpoczął działalność pod własnym nazwiskiem - miały coraz wyraźniej dawać o sobie znać.

Ocena: 8/10



Roxy Music - "For Your Pleasure" (1973)

1. Do the Strand; 2. Beauty Queen; 3. Strictly Confidential; 4. Editions of You; 5. In Every Dream Home a Heartache; 6. The Bogus Man; 7. Grey Lagoons; 8. For Your Pleasure

Skład: Bryan Ferry - wokal i instr. klawiszowe; Brian Eno - syntezator, taśmy; Andy Mackay - obój, saksofon; Phil Manzanera - gitara; John Porter - gitara basowa; Paul Thompson - perkusja
Producent: Chris Thomas, John Anthony i Roxy Music


Idź do oryginalnego materiału