Recenzja: Princess Peach: Showtime! [Switch]

konsolowe.info 8 miesięcy temu
Zdjęcie: Recenzja: Princess Peach: Showtime! [Switch]


Ze wszystkich maskotek Nintendo Księżniczka Peach może poszczycić się chyba najmniejszą liczbą gier z jej udziałem. Owszem, występuje gościnnie w Mario Kart, Super Smash Bros. czy w innych tytułach. Ale własną grę otrzymała do tej pory jedynie jedną. Jak więc wypada jej drugi solowy występ w grze video?

Szekspir w Grzybowym Królestwie

Nasza bohaterka zwabiona zostaje do Sparkle Theater. Tam zła czarownica Grape uwięzi ją wraz z widzami. Jedynym sposobem, by wyjść z opresji cało, jest rozegranie przedstawień z repertuaru teatru. Peach wraz z nowo poznaną Stellą spróbują więc uratować wszystkich i stawić czoło oprawcom.

Tym samym weźmiemy udział w serii spektaklów. Każdy o innej tematyce. Będą to np. opowieść o kowbojach, ninja czy szermierzu. W każdym takim etapie Peach zdobywa nową moc, która daje jej nowe umiejętności tylko na czas danego spektaklu. Jako kowbojka może używać lassa, a jako Kung Fu Peach pozna tajniki sztuk walk.

Koncepcja sztuk teatralnych widoczna jest wszędzie. Etapy wyglądają jak żywcem wyjęte ze sceny. Scenografia z kartonu czy drewna, oświetlenie sceniczne i zawieszone na linach rekwizyty. Wszystko prezentuje się ciekawie i jednoznacznie nawiązuje do teatralnych inspiracji produkcji.

Różnorodnie, ale krótko

Podział gry na poszczególne spektakle z pewnością posłuży różnorodności. Otrzymujemy każdy poziom wypełniony inną zawartością. Każda nowa rola, w jaką wciela się nasza bohaterka to też zestaw nowych ruchów i możliwości. Choć zawsze ograniczają się one do dwóch, trzech przycisków, to jednak wymagają pewnej nauki.

Przy tej okazji warto wspomnieć o niezbyt nachalnych tutorialach dotyczących nowych mocy Księżniczki. Nie są one automatycznie prezentowane na ekranie. Zamiast tego gracz musi sam wywołać je we właściwym momencie.

Sama gra niestety nie porywa też zbytnio swoją długością. Przejście całości za pierwszym razem powinno zająć nam nie więcej niż 10 godzin. Można oczywiście powtarzać poziomy, by zdobyć brakujące znajdźki, natomiast ogólnie zawartości nie ma tu zbyt wiele. Niestety całość sprzedawana jest w pełnej cenie, która nie do końca jest adekwatna do zawartości.

Na plus można też zaliczyć względnie niski poziom trudności. Będzie to idealna propozycja dla najmłodszych graczy, którzy nie powinni mieć problemów z jej zaliczeniem.

Oprawa

Gra prezentuje się dość ładnie i to zarówno na ekranie konsoli, jak i na TV. Jest kolorowa i przyjazna dla oka. Szczególnie pochwalić trzeba też animacje postaci. Są bardzo płynne, pełne życia i gestów. W ruchu prezentuje się to nadwyraz dobrze.

W czasie swojej zabawy nie napotkałem żadnych błędów, jest to klasyczny poziom, do którego przyzwyczaiło nas Nintendo. Klasycznie też dla tego wydawcy, gra nie zawiera polskiej wersji językowej. Dialogów nie ma tutaj dużo, a ich znajomość nie jest wymagana do zaliczenia przygody. Niemniej jednak wciąż gry na Switcha nie są dostępne w naszym rodzimym języku, co zawsze będę podkreślał jako wadę.

Podsumowanie

Spektakl Księżniczki Peach wypadł całkiem dobrze. Jak na solowy debiut to wielu latach jest dobrze. To kolorowy i piękny tytuł z ciekawym pomysłem na siebie. Przystępna zabawa sprawia, iż to idealna produkcja dla początkujących. jeżeli więc macie w domu małe szkraby, to będzie to świetny sposób na naukę grania w gry video.

Szkoda jedynie, iż jest tu mało zawartości. Najmłodsi może rzeczywiście spędzą tu trochę czasu, ale doświadczony gracz byłby w stanie łyknąć całość w dłuższy wieczór.

Dlatego generalnie warto dać szanse Księżniczce, chociaż raczej na jakiejś wyprzedaży. No i trzymam kciuki za jej dalsze solowe występy.

Egzemplarz gry dostarczył ConQuest Entertainment – oficjalny dystrybutor Nintendo w Polsce

Idź do oryginalnego materiału