Recenzja: Pingwin – S01E02

konsolowe.info 5 dni temu
Zdjęcie: Recenzja: Pingwin – S01E02


Pingwin dostał wczoraj drugi odcinek. Czy utrzymał on bardzo wysoki poziom? Dowiecie się tego z niniejszej recenzji.

Pingwin to bez wątpienia jedna z najbardziej znanych przestępców mierzących się często z Batmanem. Niedługo przed opisywanym dziś serialem mogliśmy oglądać tę postać w serialu animowanym. O ile większość odcinków z Batmana: Mrocznego Mściciela bardzo mi się podobała, o tyle nie mogę tego powiedzieć o wszystkich. Jedną z kwestii, które nie przypadły mi do gustu w Batman: Caped Crusader było przedstawienie Pingwina. Na szczęście jednak platforma MAX korzysta z wizerunku wykreowanego przez Colina Farrella w filmie z 2022 roku. Jego recenzję możecie oczywiście przeczytać pod tym adresem. Natomiast z poniższego odnośnika możecie przejść do mojej opinii na temat pierwszego odcinka serialu.

Recenzja: Pingwin S01E01

Wydarzenia w Pingwin S01E02

W drugim odcinku możemy dowiedzieć się nieco więcej na temat przeszłości Sofii Falcone. Co prawda nie pokazano wielu scen z jej pobytu w Arkham Asylum. Zostały one jednak zrealizowane tak dobrze, iż czekam na rozwinięcie tego wątku. Mam wrażenie, iż może on być jednym z najciekawszych w tym serialu. Jednocześnie liczę na to, iż Mattowi Reevesowi uda się uniknąć wciskania znanych postaci na ekran na siłę. Póki co udaje się to i trzymam kciuki, aby ten trend się utrzymał. Drugi odcinek pozwala nam też poznać relacje między Sofią, a jej bratem oraz zobaczyć, z jak wielką traumą mierzy się ta bohaterka. Bynajmniej nie jest ona jedyną postacią w tym serialu. Swoje kilka minut skradnie także Sal Maroni. Nie omieszka wystawić na próbę Pingwina, który będzie musiał udowodnić swoją, wątpliwą, lojalność. Nie będę wchodził w spoilery. Mogę jednak wspomnieć, iż Pingwin ponownie będzie musiał splamić swoje dłonie. Podoba mi się ukazanie, jak Cobblepot działa w kryzysowych sytuacjach. Nie zawsze wszystko idzie zgodnie z jego planem i Farrell mistrzowsko oddał te emocje. Nie przeszkodziła mu w tym gruba warstwa charakteryzacji – jest bowiem w stanie grać choćby oczami, czy mimiką, momentalnie przeistaczając się w Pingwina.

Rokowania na przyszłość

Drugi odcinek Pingwina nie jest utrzymany w tak samo dobrym tempie, jak pierwszy. Ten odcinek jest odczuwalnie wolniejszy, aczkolwiek na pewno nie spokojniejszy. Przedstawiane wydarzenia są bardzo istotne i adekwatnie jedynym, wydawać by się mogło, mniej ważnym wątkiem jest ten związany z matką Oza. Czuję jednak, iż w pewnym punkcie historii będzie on punktem zapalnym dla wielu zdarzeń. Na tę chwilę widać po prostu, jak ważna jest matka dla Oswalda. Można również zobaczyć, na jakiego człowieka chce go wychować. Nie napiszę teraz więcej na ten temat, ale każdy kto zna tę postać może się spodziewać, czy takie wychowanie da odpowiedni rezultat. No, chyba iż scenarzyści czymś nas zaskoczą pod tym względem. Podoba mi się również obserwacji relacji Vica z Cobblepotem. Ewidentnie pewien wpływ na nastawienie Pingwina do swojego pomocnika ma wspomniana wcześniej matka.

Drugi odcinek nie ma co prawda, moim zdaniem, tak wielu istotnych scen jak poprzedni. Uważam jednakże, iż jest on w stanie dalej interesująco pociągnąć opowieść. Jestem ciekaw, czy pewnego rodzaju zmiana w podejściu Pingwina do Vica – chociaż uzasadniona – będzie miała dalsze konsekwencje. Czas pokaże. Bardzo podobał mi się ten odcinek i udało mu się sprawić to, co pierwszy – czekam na dalsze losy tytułowej postaci. Pingwin przez cały czas wciąga i mam nadzieję, iż to samo będę mógł napisać o trzecim odcinku. Tego dowiemy się oczywiście w przyszłym tygodniu i już teraz zapraszam Was do mojej recenzji. Wrzucę ją niedługo po obejrzeniu trzeciego odcinka.

Idź do oryginalnego materiału