
Cykl wakacyjny #3
Pomysł, iż czarnoskóry człowiek poleci w kosmos, w połowie lat 70. brzmiał - zwłaszcza dla afroamerykańskiej społeczności, wciąż walczącej o swoje prawa na Ziemi - raczej jak coś z gatunku science fiction. Podobne przemyślenia były dla George' Clintona, lidera kolektywu Parliament-Funkadelic, punktem wyjścia do stworzenia jednego z najsłynniejszych dzieł afrofuturyzmu, albumu "Mothership Connection". Wysyłaliśmy [w tekstach] naszych
tam, gdzie nikt by się ich nie spodziewał, jak do Białego Domu - tłumaczył Clinton. To sobie pomyślałem: a może jeszcze dalej? Gdzie nikt nie pomyśli, iż czarny się znajdzie - w kosmos. Ja zawsze lubiłem Star Trek, więc zrobiliśmy numer, iż alfons siedzi w statku kosmicznym w kształcie Cadillaca, no i wrzuciliśmy te wszystkie groove'y jak u Jamesa Browna, ale z ulicznym gadaniem, takim naszym slangiem z getta.
Na potrzeby "Mothership Connection" - pierwszego funkowego albumu koncepcyjnego - powstała cała mitologia, zbudowana wokół kilku postaci, w jakie wcielali się poszczególni muzycy kolektywu. Ogólnie pomysł wydaje się podobny do "Radio Gnome Trilogy" grupy Gong, podobnie humorystyczny, ale dla odmiany zanurzony mocno w afroamerykańskiej kulturze, nieco kampowy i przynajmniej w teorii stawiający na czystą rozrywkę. Ogólnie zawsze bliżej było mi do płyt publikowanych pod szyldem Funkadelic, łączących funkowy groove z kwaśną atmosferą psychodelicznego rocka. Siostrzana grupa Parliament - tworzona przez Clintona z tymi samymi muzykami, z pewnymi zmianami składu na przestrzeni lat - zawsze była zorientowana na bardziej taneczne i radiowe granie. Jednak "Mothership Connection", czwarty album pod tą nazwą, to trochę ambitniejsze przedsięwzięcie. Przede wszystkim ze względu na jego koncepcyjny charakter, ale też fakt zaangażowania rozbudowanej sekcji dętej, w skład której weszli nie tylko funkowi muzycy, jak Macco Parker i Fred Wesley z grupy Jamesa Browna, ale też cenieni muzycy sesyjni, bracia Michael i Randy Brecker oraz jazzowy saksofonista Joe Farrell, znany z oryginalnego wcielenia Return to Forever Chicka Corei.
Czytaj też: [Recenzja] Sly & The Family Stone - "Stand!" (1969)
Cała płyta to zaledwie siedem utworów o łącznym czasie niespełna czterdziestu minut. Nie jest też szczególnie zróżnicowana. Kolejne nagrania budowane są z tych samych elementów. Podstawą jest gęsty, bardzo energetyczny i świetnie bujający groove sekcji rytmicznej, obudowany kosmicznymi dźwiękami syntezatora, jazzującymi partiami dęciaków, a czasem też elektrycznego pianina, a także często soulującymi, a jeszcze częściej humorystycznymi wokalami. W otwieraczu, a zarazem najdłuższym na płycie, blisko ośmiominutowym "P. Funk (Wants to Get Funked Up)" dochodzą do tego fragmenty stylizowane na audycję radiową, którym towarzyszy nieco bardziej stonowany akompaniament. To jednak jedyne większe urozmaicenie. W przypadku tego albumu trudno jednak mieć o to pretensje, bo jakiekolwiek wyraźniejsze odstępstwa stylistyczne, aranżacyjne czy brzmieniowe, tylko niepotrzebnie by wyrywały z tego imprezowego, wyluzowanego klimatu. Mimo powtarzalności, nie czuć tu trzymania się sztywnych zasad - może dlatego, iż same kompozycje są całkiem wyraziste, a może dlatego, iż wykonanie jest tu swobodne niemal jak na jakimś jam session. Zresztą poza jednym wyjątkiem nagrania nie schodzą poniżej pięciu minut długości, więc nie są to już piosenki radiowe, a kawałki o trochę bardziej otwartej formie.
"Mothership Connection", zachowując walory użytkowe wcześniejszych dokonań Parliament - to wciąż świetna, a choćby jeszcze lepsza niż dotychczas muzyka taneczna - jest jednocześnie albumem nadającym się także do uważniejszego słuchania. To zasługa tego, iż mimo pewnej powtarzalności, na płycie cały czas sporo się dzieje, wykonanie stoi na wysokim poziomie, a dochodzi do tego jeszcze cały ten zwariowany koncept.
Ocena: 8/10
Parliament - "Mothership Connection" (1975)
1. P. Funk (Wants to Get Funked Up); 2. Mothership Connection (Star Child); 3. Unfunky UFO; 4. Supergroovalisticprosifunkstication; 5. Handcuffs; 6. Give Up the Funk (Tear the Roof Off the Sucker); 7. Night of the Thumpasorus Peoples
Skład: George Clinton - wokal; Bootsie Collins - wokal, gitara, gitara basowa, perkusja i instr. perkusyjne; Raymond Davis - wokal; Fuzzy Haskins - wokal; Grady Thomas - wokal; Calvin Simon - wokal; Bernie Worrell - instr. klawiszowe; Glen Goins - gitara; Michael Hampton - gitara; Gary Shider - gitara; Cordell Mosson - gitara basowa; Jerome Brailey - perkusja i instr. perkusyjne; Gary Cooper - perkusja i instr. perkusyjne, dodatkowy wokal; Tiki Fulwood - perkusja i instr. perkusyjne; Boom, Joe Farrell, Macco Parker, Michael Brecker, Randy Brecker, Fred Wesley - instr. dęte; Archie Ivy, Bryna Chimenti, Debbie Edwards, Debra Wright, Pam Vincent, Rasputin Boutte, Sidney Barnes, Taka Kahn - dodatkowy wokal
Producent: George Clinton