
Płyta tygodnia 17.11-23.11
Nie do końca jest prawdą, iż nic w internecie nie ginie. Nie jest wcale oczywiste, iż te ogromne zasoby muzyczne, do jakich mamy teraz nieograniczony dostęp w streamingu, bedą zawsze pod ręką. Kilkakrotnie już zdarzyło mi się, iż chciałem do jakiegoś albumu powrócić, a ten nie był już nigdzie dostępny. w tej chwili coraz więcej wykonawców decyduje się wycofywać swoją muzykę z serwisów. Niewykluczone też, iż kiedyś po prostu cala sieć padnie - a to wcale nie jest nieprawdopodobny scenariusz w niepewnych czasach gwałtownych zmian klimatycznych czy narastających konfliktów zrobionych i fatalnych pomysłów na ich zakończenie. Choć wtedy brak dostępu do muzyki będzie jednym z najmniejszych problemów. Pewnym pocieszeniem w tym wszystkim są inicjatywy w rodzaju Global Music Vault, dzięki którym przynajmniej jakaś część muzyki przetrwa najgorsze.
Z przemyśleń nad tym powszechnym dziś dostępem do ogromnej ilości muzyki, a zarazem niepewnością, jak długo ten dostęp będzie możliwy, powstał nowy album Daniela Lopatina w ramach jego jednoosobowego projektu Oneohtrix Point Never. Powstał też dzięki znalezionej przez niego w sieci bibliotece dźwięków z lat 90., choć już sądził, iż dostęp do niej stracił bezpowrotnie. Po raz pierwszy trafił na nią na początku obecnej dekady, przeglądając przepastne zasoby Internet Archive. Zapisał wówczas tylko link, z myślą o późniejszym wykorzystaniu, ale gdy do niego wrócił, plików już nie było. Gdy jednak pojawił się nowy upload, Lopatin pobrał zbiór i zabrał do pracy nad materiałem, który wypełnił album "Tranquilizer" - wydany w zeszłym tygodniu niemal bez większych zapowiedzi (gdy przed miesiącem ukazał się singiel, nie było choćby wiadome, iż to zwiastun większego wydawnictwa).
Czytaj też: [Recenzja] Oneohtrix Point Never - "Again" (2023)
Proces powstawania "Tranquilizer" przypominał tworzenie "Replica", przełomowego albumu Oneohtrix Point Never sprzed czternastu lat. Lopatin odszedł wówczas od syntezatorów na rzecz samplerów, a za źródło dźwięków posłużyło kupione przypadkiem DVD z godzinami nagrań telewizyjnych reklam z lat 80. i 90. Najnowszy album można więc potraktować jako kontynuację tamtego projektu, często uznawanego za szczytowe osiągnięcie twórcy. Ponownie sporo tu retro brzmień i melodii, choć skonfrontowanych ze współczesną produkcją, umieszczającą te dźwięki w całkiem nowym kontekście, zmieniającym ich odbiór. Produkcją tym razem, oczywiście, bardziej nowoczesną, niż na płycie z 2011 roku, wykorzystującą nowsze technologie - ale chyba bez AI, choć ta pojawiła się już na poprzednim "Again".
Zgodnie z tytułem, "Tranquilizer" przynosi muzykę o raczej subtelnym, uspokajanym nastroju, nierzadko bliską ambientu, choć nie brakuje momentów ze zniekształconymi brzmieniami czy większym rozmachem i intensywnością. W całość świetnie wprowadza "For Residue", zarazem oldskulowy, jak i współczesny - może po prostu retrofuturystyczny - raczej wyciszony, ale o gęstej, wielopłaszczyznowej fakturze. Pomysł ten bardzo ładnie rozwija kolejny na trackliście "Bumpy" i parę innych kawałków, ale już w "Lifeworld" pojawia się więcej gliczy, urywanych dźwięków czy poszarpana melodia. Z takich wyróżniających się momentów warto wymienić "Modern Lust" z dynamicznymi kontrastami i uzupełniającym elektroniczne brzmienia samplem trąbki, albo pomysłowo skonstruowany, a przy tym zawierający jedne z najbardziej tu wyrazistych melodii "Cherry Blue". Trzeba też wspomnieć o samej końcówce albumu, ze stopniowo rozwijającym się, a potem nagle eksplodującym "Rodl Glide" oraz najbardziej zadziwiający połączeniem eterycznej atmosfery z intensywnością, odsłaniający coraz to nowsze pomysły "Waterfall", wspaniale wieńczący album. Trudno jednak wskazać jakieś odstające na minus fragmenty płyty. Może mało potrzebne, ale w sumie dość ładne interludium "Bell Scanner"? W sumie niczego bym tu nie pomijał, mimo iż całość zbliża się czasem trwania do pełnej godziny.
Czytaj też: [Recenzja] Katarina Gryvul - "Spomyn" (2025)
Cóż, "Tranquilizer" to jeden z najlepszych albumów Oneohtrix Point Never. Wydany w momencie, gdy niektórzy już kończą przygotowywanie swoich podsumowań roku, z pewnością wywróci niejedną taką listę. Słuchajcie, póki jest dostępny.
Ocena: 8/10
Nominacja do płyt roku 2025
Oneohtrix Point Never – "Tranquilizer" (2025)
1. For Residue; 2. Bumpy; 3. Lifeworld; 4. Measuring Ruins; 5. Modern Lust; 6. Fear of Symmetry; 7. Vestigel; 8. Cherry Blue; 9. Bell Scanner; 10. D.I.S.; 11. Tranquilizer; 12. Storm Show; 13. Petro; 14. Rodl Glide; 15. Waterfalls
Skład: Daniel Lopatin
Producent: Daniel Lopatin i Nathan Salon













