„Władca Pierścieni: Pierścienie Mocy” nabiera tempa i przez cały czas fascynuje widzów epicką fabułą i wspaniałymi grafikami. Pierwsze dwa odcinki doskonale ułożyły fabułę i uświadomiły nam, jak fascynujące jest Śródziemie. Jednak dopiero odcinek 3 przeniósł serial na zupełnie nowy poziom, ponieważ był to idealne połączenie dramatów i sekwencji akcji. Ale zakończenie trzeciego odcinka sprawiło, iż wszyscy byli ciekawi, jak zapoznają się z Adarem. Czy warto było czekać? Absolutnie.
Odcinek zaczyna się od tego, iż Miriel (Cynthia Addai-Robinson) widzi druzgocący sen, w którym jest świadkiem zagłady Numenoru. W miarę rozwoju odcinka Galadriela (Morfydd Clark) wraca do Numenoru, aby opowiedzieć królowej regentce o Southlands io tym, jak orkowie weszli do regionu. Miriel uważa, iż nie jest jej obowiązkiem ratować Southlands i sprowadzać nieszczęście na jej królestwo. Elfi wojownik próbuje uświadomić Miriel, jak Numenor musi jej pomóc w ocaleniu Południowych Ziem, ponieważ jeżeli ten region zostanie zniszczony, Sauron stanie się jeszcze potężniejszy. Miriel jej nie słucha i wysyła ją za kraty.
REKLAMA
POWIĄZANE ARTYKUŁY
„Władca Pierścieni: Pierścienie Mocy”: Czy czołówka jest inspirowana prawdziwą magią?
REKLAMA
„Władca Pierścieni: Pierścienie Mocy” odcinek 3: Fani pozdrawiają Amazon za utrzymywanie Orków „prawnie przerażających”
REKLAMA
Pierwsze 15 minut najnowszego odcinka jest wyjątkowo napisane. Rozmowa między Galadriel i Miriel była porywająca, podczas gdy wprowadzenie Adara było tak przerażające, jak powinno być. choćby jeżeli nie pojawi się w odcinku dłużej niż 10 minut, Adar bez wątpienia wywrze długotrwały wpływ na umysły widzów.
Teraz było wiele porównań między „Pierścieniami mocy” a „Domem smoka”. Ludzie wierzą, iż „HOTD” jest bardziej wciągający ze względu na wszystkie sekwencje akcji i zwroty akcji. Cóż, „Ogień i krew” to brutalna akcja i zdrady, więc nie jest szokiem, iż HBO robi to, co ma robić z takim serialem. Jednak nie zdają sobie sprawy, iż prace JRR Tolkiena zawsze bardziej dotyczyły opowiadania historii, a mniej akcji. Nie popełnij błędu, w sadze Śródziemia jest wiele akcji, ale dotarcie do tego punktu wymaga czasu, ponieważ Tolkien uważał, iż akcja musi zostać ustawiona po fascynującej opowieści i to właśnie robi „The Rings of Power” .
REKLAMA
Morfydd Clark po raz kolejny jest znakomita w swojej roli, ale to Cynthia Addai-Robinson kradnie show dzięki nienagannej grze. Z drugiej strony, wprowadzenie Josepha Mawle jako Adar jest genialne. Mawle jest właścicielem ekranu dzięki swoim umiejętnościom aktorskim i sprawia, iż jesteśmy podekscytowani planami, jakie ma na bitwę. Nazanin Boniadi i Ismael Cruz Cordova przez cały czas są nadzwyczajni w swoich występach. Z drugiej strony koleżeństwo między Elrondem Roberta Aramayo i Durinem IV Owaina Arthura to prawdziwa przyjemność.
Końcowe momenty Epizodu 4 jasno pokazały, iż przygotowania do wojny już się rozpoczęły i nadszedł czas na obronę Śródziemia. Najprawdopodobniej kolejna partia odcinków będzie dotyczyła epickich sekwencji akcji i na to czekamy.
REKLAMA
Ogólnie rzecz biorąc, „The Rings of Power” przez cały czas hipnotyzuje widzów genialną fabułą, błyskotliwymi grafikami i niesamowitym aktorstwem. Ale niedługo możemy zobaczyć to, na co czekamy od dłuższego czasu: wojnę.
REKLAMA
„Władca Pierścieni: Pierścienie Mocy” powraca do Amazon Prime Video z nowym odcinkiem w każdy piątek.