[Recenzja] Neil Young and The Chrome Hearts - "Talkin' to the Trees" (2025)

pablosreviews.blogspot.com 1 tydzień temu


Nie jest to płyta zbyt istotna z muzycznego punktu widzenia. 79-letni Neil Young na swoim 48. albumie studyjnym wciąż tkwi w latach 70. Pozostaje jednak uważnym i zaniepokojonym obserwatorem współczesnego świata zachodniego, w którym do władzy dochodzą politycy gardzący demokratycznymi wartościami, proponujący zacofanie oraz izolacjonizm, ale za to pozbawieni kompetencji i moralnych kwalifikacji. Teksty na "Talkin' to the Trees" powstały oczywiście jeszcze przed ostatnimi wyborami w naszym kraju, ale już po zeszłorocznym zwycięstwie Trumpa w Stanach. O ile w "Big Change" - wydanym na singlu tuż przed jego inauguracją - Young zachowuje pewien optymizm, nie twierdząc kategorycznie, iż nadchodzące zmiany będą na gorsze, to już w "Lets Roll Again" jest bardziej dosadny, śpiewając If you're a fascist then get a Tesla. Tak bezpośredni nie był chyba od czasów słynnego "Ohio" z 1970 roku, gdy adekwatnie wprost, z nazwiska oskarżył Nixona za śmierć nieuzbrojonych studentów, zastrzelonych podczas antywojennego protestu przez żołnierzy Gwardii Narodowej. Dziś, gdy Trump wysyła gwardzistów do tłumienia manifestacji w Kalifornii, historua może zatoczyć koło.

"Talkin' to the Trees" to debiut nowej grupy Kanadyjczyka, The Chrome Hearts. W rzeczywistości grający tu muzycy towarzyszą mu od lat. Prawdziwym weteranem jest klawiszowiec Spooner Oldham, który z Youngiem grywał już w latach 70., a na koncie ma też współpracę z Arethą Franklin, Judee Sill, Townesem Van Zandtem czy Bobem Dylanem. Reszta składu - gitarzysta Micah Nelson, basista Corey McCormick oraz bębniarz Anthony LoGerto - to już młodsi muzycy, do niedawna współtworzący grupę Promise of the Real, która w latach 2014-19 wielokrotnie pełniła rolę zespołu wspierającego Neila na koncertach i w studiu, choćby na albumie "The Visitor" z 2017 roku. Dwa lata temu Nelson dołączył natomiast do Crazy Horse, która wciąż regularnie wspiera Younga na scenie. To wszystko działa jednak na korzyść "Talkin' to the Trees", gdyż instrumentaliści są dobrze ze sobą zgrani. Inna sprawa, iż ich rola sprowadza się do akompaniowania liderowi, co stanowi normę na jego płytach studyjnych.

Czytaj też: [Recenzja] Neil Young - "Chrome Dreams" (2023)

O ile duża część dyskografii Neila Younga to albumy albo z graniem akustycznym, albo rockowym czadem, ewentualnie mieszane z wyraźną przewagą jednego z tych podejść, tak w przypadku "Talkin' to the Trees", oba przenikają się w mniej więcej równych proporcjach. Lekką - adekwatnie nieodczuwalną, dzięki odpowiedniemu rozmieszczeniu repertuaru - przewagę ma to łagodniejsze oblicze artysty. "Family Man", "Silver Eagle" i "Thankful", a w mniejszym stopniu także utwór tytułowy, przypominają o zamiłowaniu Kanadyjczyka do muzyki country. Z kolei "First Fire of Winter" bliższy jest tego wyluzowanego, a zarazem melancholijnego nastroju "On the Beach", a "Bottle of Love" przynosi bardziej subtelną, wręcz oniryczną atmosferę, tworzoną dzięki organów i wibrafonu. Na płycie nie brak jednak także bardziej energetycznego, hałaśliwego grania w stylu bliższym Crazy Horse, czego przykładem wspomniane już "Lets Roll Again" i "Big Change", pierwszy quasi-punkowy, z fajnie wtopioną w gitarowy zgiełk harmonijką, drugi zbudowany na wyrazistym, hard-rockowym riffie. Bardziej jednak przekonują mnie jazgotliwe bluesy "Dark Mirage" - z chaotycznymi slide'ami gitary oraz niemal death-metalowym growlem w tle refrenu - i "Movin Ahead", oparty na potężnej, przesterowanej partii basu.

"Talkin' to the Trees" to płyta, która kilka wnosi do dorobku Neila Younga - w zasadzie tylko jego komentarz do bieżącej sytuacji na świecie, bo muzycznie niczego odkrywczego tu nie ma. Nie jest to późne arcydzieło na miarę "Blackstar" Bowiego, choć prawie 80-letni Kanadyjczyk pozostaje w dobrej formie. Kompozycje i wykonanie stoją tu na całkiem przyzwoitym poziomie, a adekwatnie tylko zużyty wokal lidera przypomina, iż to płyta nagrana współcześnie. Nie jest to album do youngowego Top 10, ale w tej lepszej połowie dyskografii raczej się mieści; to po prostu taki przyjemny średniak. A mając w pamięci poszukiwania Neila z lat 80. - może to i lepiej, iż trzyma się grania, w jakim od zawsze czuł się najlepiej.

Ocena: 7/10


Neil Young and The Chrome Hearts - "Talkin' to the Trees" (2025)

1. Family Life; 2. Dark Mirage; 3. First Fire of Winter; 4. Silver Eagle; 5. Lets Roll Again; 6. Big Change; 7. Talkin' to the Trees; 8. Movin Ahead; 9. Bottle of Love; 10. Thankful

Skład: Neil Young - wokal, gitara, pianino, wibrafon; Spooner Oldham - instr. klawiszowe; Micah Nelson - gitara, dodatkowy wokal; Corey McCormick - gitara basowa, dodatkowy wokal; Anthony LoGerfo - perkusja
Producent: Lou Adler i Neil Young



Idź do oryginalnego materiału