
Płyta tygodnia 17.02-23.02
Maruja jest dziś najbardziej obiecującym zespołem sceny Windmill. jeżeli właśnie nagrywany długogrający debiut spełni pokładane w nim nadzieje, grupa może stać się nowym liderem nurtu. Zwłaszcza iż sytuacja temu sprzyja. Z tych najbardziej reprezentatywnych przedstawicieli jedynie Squid wciąż działa w oryginalnym składzie, ale niedawno wydany trzeci album pod wieloma względami - o których wspominam w jego recenzji - nie dorównał poprzednim. Tymczasem black midi zdążył się już rozpaść na kilka różnych projektów, a kontynuujący granie bez rozpoznawalnego frontmana i ewoluujący stylistycznie Black Country, New Road wielu skreśliło jeszcze przed ukazaniem się czegokolwiek w nowym, okrojonym składzie.
"Tir na nÓg" - co po irlandzku oznacza Kraj młodości - to, jak twierdzą sami muzycy, ich trzecia i ostatnia EPka. A, jeżeli pominąć zeszłoroczny singiel "Break the Tension", to także pierwsze wydawnictwo Maruji, którego grupa nie opublikowała własnym sumptem. Zespół podpisał kontrakt z zasłużoną wytwórnią Music For Nations, specjalizującą się w muzyce... metalowej. Dziwny wybór dla zespołu grającego post-rocka z elementami noise'u, punku czy jazzu, ale skoro Black Country, New Road nagrywa dla kojarzonej z różnymi formami elektroniki Ninja Tune, a Squid dla podobnie sprofilowanego Warp Records, to jest w tym jakaś logika.
Czytaj też: [Recenzja] Maruja - "Connla's Well" (2024)
Pewne zmiany zapowiada już okładka, na której po raz pierwszy pojawia się kolor. Także muzycznie "Tir na nÓg" znacząco odbiega od dwóch poprzednich EPek, piosenkowych "Knocknarena" i "Connla's Well". Bliżej mu do "The Vault" - półtoragodzinnej kompilacji zespołowych jamów zarejestrowanych komórką. Tym razem jednak materiał jest bardziej zwarty i lepiej nagrany. Całość to 22-minutowy jam, raczej sztucznie podzielony na cztery ścieżki, których tytuły to po prostu kolejne cyfry w języku irlandzkim, co o tyle zastanawia, iż zespół pochodzi z Manchesteru.
Otwieracz, znany przed premierą "Aon", zwraca uwagę umiejętnie, stopniowo budowanym napięciem, które spaja intensywne solówki saksofonu z bardziej - przynajmniej do czasu - nastrojowymi partiami reszty zespołu. W "Dó", a zwłaszcza w "Tri" instrumentaliści wprowadzają więcej przestrzeni, rozluźniając swoją grę. Ta powoli gęstnieje w finałowym "Ceathair", rozwijającym się od atmosferycznego początku do ostrzejszego rozwinięcia. Dopiero tutaj partie poszczególnych muzyków zdają się być tak samo istotne, przełamując wcześniejszą dominację saksofonu. I tylko szkoda, iż fragment ten postanowiono tak gwałtownie wyciszyć. Zespół całkiem dobrze odnajduje się w takim instrumentalnym graniu, stawiającym głównie na budowanie nastroju, ale też z odpowiednio dawkowaną gwałtownością.
Czytaj też: [Recenzja] Maruja - "Knocknarea" (2023)
Maruja na "Tir na nÓg" pokazuje inne, bardziej swobodne i abstrakcyjne oblicze, niż na obu poprzednich EPkach. jeżeli na zapowiadanym pełnowymiarowym wydawnictwie - ponoć ma się ukazać jeszcze w tym roku - uda się sensownie połączyć oba te wcielenia, może to być kolejny debiut na miarę pierwszych płyt black midi, BC,NR oraz Squid. Zespół ma potencjał - co słychać zwłaszcza teraz, po pokazaniu się przez muzyków z innej strony - by stworzyć własny styl, bazujący na rzeczach już w rocku obecnych, ale przetworzonych w nowym, współczesnym kontekście.
Ocena: 7/10
Nominacja do płyt roku 2025
Maruja - "Tír na nÓg" (2025)
1. Aon; 2. Dó; 3. Tri; 4. Ceathair
Skład: Harry Wilkinson - gitara; Joseph Carroll - saksofon; Matt Buonaccorsi - gitara basowa; Jacob Hayes - perkusja
Producent: Samuel William Jones