Recenzja komiksu: Spider-Man. Złowieszcza wojna

konsolowe.info 1 tydzień temu
Zdjęcie: Recenzja komiksu: Spider-Man. Złowieszcza wojna


Oto finał serii „Amazing Spider-Man” napisanej przez Nicka Spencera. Tytułowy bohater zmierzy się niemal ze wszystkim swoim przeciwnikami. Czy wyjdzie z tego cało?

Mówi się, ze dwóch na jednego, to banda łysego. Ale co zrobić, gdy tych dwóch zbiera sobie jeszcze dodatkową armię? Taki los czeka niestety Spider-Mana w komiksie Złowieszcza wojna. Doktor Octopus zbiera nową Złowieszczą Szóstkę, żeby mieć mocnych sojuszników. Nie wie jednak, iż Sęp zebrał swoją drużynę złoczyńców – Straszliwą Szóstkę. Jednak Spider-Mana czeka nie tylko wojna z tuzinem przeciwników. Z czasem do akcji wejdą inni złole jak Boomerang, Foreigner i wielu, wielu innych.

Klasyczna nawalanka

Album zawiera materiały opublikowane pierwotnie w zeszytach „Amazing Spider-Man” (2018) #70–74. Również w „Sinister War” #1–4, a następnie zebrane w tomach „Amazing Spider-Man by Nick Spencer vol. 15: What Cost Victory” i „Sinister War”. Złowieszcza wojna, to komiks w stylu klasycznej nawalanki, w której Spider-Man jest dosłownie przerzucany z rąk do rąk. Rozumiem, iż Spencer tym komiksem chciał pozamykać wszystkie watki, których nie domknął w poprzednich piętnastu tomach. Ale zabrał się za to po prostu za późno. o ile jesteś fanem Marvel od niedawna, jak ja, to możesz poczuć się trochę jak w basenie pełnym plastikowych kulek.

To trochę tak, jakby dzisiaj kupić konsolę PlayStation 5 i od razu zacząć grać w Spider-Mana 2. Zamiast oczywiście kupić pierwszą część i samodzielny dodatek. Z jednej strony otrzymamy przepiękną grę, fantastycznych bohaterów oraz epickie sceny walki, ale fabularnie będziemy w lesie. Podobnie jest z komiksem Złowieszcza wojna. Ja pochłaniając kolejne strony, nie bawiłem się najgorzej. Choć widziałem, iż fani poprzednich wydań „Amazing Spider-Man” w większości przypadków są rozczarowani tym wydaniem.

Jeżeli podejdziesz do Złowieszczej wojny, jak do gry wideo, gdzie Twój głównych bohater niczym w grze soulslike mierzy się z kolejnymi bohaterami w epickich bitwach. To spędzisz miłe chwile z tym komiksem, jednak wkręcić się w fabułę i zrozumieć wszystkie wątki jest tu naprawdę trudno. Choć osobiście bardzo podobał mi się wątek z Kindredem, który jest jednym z najbardziej… hm, szalonych przeciwników Spider-Mana. To taki demon z piekła z dwoma demonicznymi duszami dzieci…. z pewnego romansu, ale nie do końca. Sami muście okryć, o kogo chodzi, ponieważ jest to strasznie porąbane.

Kindred w Złowieszcza wojna

Trzymając się jeszcze Kindreda to podował mnie się wątek, w którym diabeł Mefisto spotyka się z najwyższym magiem. Czyli doktorem Strange w hotelu Inferno w Las Vegas. Co interesujące ich spotkanie ciągnie się przez cały komiks. Co jakiś czas na kolejnych stronach odkrywamy nowe wątki. Najpierw grają w pewną grę, a następnie siedzą w barze przy jakimś trunku i rozmawiają siebie jak starzy kumple. Kilka fajnych wątków można z tej rozmowy wyciągnąć. Strange m.in. ujrzał wizje przyszłości, w której nie ma Petera Parkera, tylko znajduje się tam jego córka – May Parker – znano jak Spider-Girl z uniwersum MC2. Skoro jest to zakończenie runu Nicka Spencera, to trochę nie rozumiem, czemu autor nie zdecydował się na oświadczymy Petera do MJ. To byłby kapitalny finał tej nawalanki, a nowy scenarzysta miałby świetną drogę startową w nowej serii.

Złowieszcza wojna, czy warto?

Krótko podsumowując, po HULKU, którego recenzowałem miesiąc temu. Złowieszcza wojna uderza w podobne tony, to kapitalna nawalanka dla fanów Marvela, którzy zafascynowali się tym uniwersum — podobnie jak ja — od premiery gry Marvel Rivals. Spider-Man to bez wątpienia jedna z najpopularniejszych postaci w tej grze, ale brakuje w niej antagonistów. A ci z pewnością zostaną dodani. Poznanie Kindreda było niezłą przygodą. Przyznam, iż geneza tej postaci, mimo iż jest pokręcona, to nieźle ta mnie zaskoczyła. Dlatego też w tym komiksie poznamy kilku takich najpotężniejszych antagonistów jak: Lady Octopus, Kraven Łowca, czy Elektro. Ciekawą postacią jest również Rhino, zmutowany naukowiec do postaci nosorożca, który ma nadludzką wytrzymałość. Z pewnością odnalazłby się jako Vanguard w strzelance z super bohaterami.

Seria/cykl: MARVEL FRESH
Scenarzysta: Nick Spencer, Christos Gage, Ed Brisson
Tłumacz: Bartosz Czartoryski
Typ oprawy: miękka ze skrzydełkami
Liczba stron: 288
Cena katalogowa: 119,99 zł

Komiks do recenzji dostarczył polski wydawca, STORY HOUSE Egmont.
Idź do oryginalnego materiału