Recenzja komiksu: Pingwin: Tom 2- Wszystko, co złe

konsolowe.info 1 tydzień temu
Zdjęcie: Recenzja komiksu: Pingwin: Tom 2- Wszystko, co złe


Niedawno ukazał się nowy tom z serii Pingwin. Sprawdźmy więc, czy warto sięgnąć po Wszystko, co złe.

Nie ukrywam, iż Pingwin to jeden z moich ulubionych przeciwników Batmana. Co prawda nie jestem fanem jego wersji w ostatnim serialu animowanym, aczkolwiek na ogół postać ta była moim zdaniem dobrze przedstawiana. Czy to w komiksach, czy w klasycznym serialu animowanym (jeszcze z Kevinem Conroyem), czy w grach (zwłaszcza w Batman: Arkham City), filmach i fenomenalnym serialu – często lubiłem obserwować tego przestępcę na ekranie, czy stronach komiksów. Kilka miesięcy temu zrecenzowałem dla Was pierwszy tom Pingwina. Do odpowiedniego artykułu możecie przejść z tego odnośnika. Dziś natomiast mam dla Was recenzję drugiego tomu. Zapraszam do zapoznania się z moją opinią na temat tego komiksu.

Opowieść

Fabuła Wszystkiego, co złe jest bezpośrednią kontynuacją Długiej drogi do domu. Zaznaczę od razu, iż w niniejszej recenzji mogą pojawić się spoilery z poprzedniego tomu. Nie radzę więc czytać jej przed zapoznaniem się z wydarzeniami stanowiących oś Długiej drogi do domu. Zanim przejdę do opisania opowieści w drugim tomie, pozwólcie, iż przytoczę opis Wszystkiego, co złe:

Powrót Pingwina do Gotham okazał się czymś więcej niż tylko powrotem do domu. Jego bezwzględne, żądne krwi dzieci, które odziedziczyły jego przestępcze imperium – utknęły między młotem a kowadłem. Konkretniej: między Pingwinem, Batmanem a całym podziemnym światem Gotham. Nikt nie umknie przed gniewem Oswalda Cobblepota i krucjatą Batmana.

Pingwin zebrał swoich zbirów, Asystenta i informatora… aby ponownie zasiąść na tronie w Gotham. Jak daleko się posunie, aby odzyskać przestępcze imperium? Ile krwi trzeba będzie przelać? Jeszcze nie widzieliście czegoś takiego…

Oficjalny opis komiksu

Drugi tom jest bezpośrednią kontynuacją pierwszego, wobec czego w moim przekonaniu najlepiej jest czytać te tomy jeden po drugim. Zwłaszcza, iż drugi tom nie jest tak samo sprawnie prowadzony, jak poprzedzający go album. Nie znaczy to bynajmniej, iż opowieść w komiksie Pingwin: Wszystko, co złe nie wciąga. Droga tytułowego bohatera na szczyt przestępczej drabiny Gotham ma swoje bardzo interesujące momenty. Zwłaszcza, iż tym razem Pingwin jest zdecydowanie bardziej brutalny i nieprzewidywalny. Można odnieść wrażenie, iż scenarzyści w pewien sposób starali się sprawić, abyśmy uwierzyli w przemianę bohatera. Czy faktycznie się on zmienił? Na to pytanie nie odpowiem. Wspomnę natomiast, iż nie jestem przekonany do wplecenia do fabuły formacji Force of July. Nie wnosi ona wiele do wydarzeń i spokojnie można by się bez niej obyć. Podobnie jest z wątkiem Jima Gordona. Początek sprawia bardzo pozytywne wrażenie, ale gwałtownie schodzi on na dalszy plan, by ostatecznie całkowicie o nim zapomnieć. Szkoda.

Kreska i ilustracje

Jako iż akcja drugiego tomu rozgrywa się w Gotham, to należy się spodziewać pewnej kolorystyki i wizji miasta. Przyznaję z ulgą i zadowoleniem, iż jest ona bardzo zadowalająca. Mnóstwo scen będziemy oglądać w nocnej ponurej scenerii. Każdy cień i nieoświetlony zakamarek tworzą świetny, „lepki” klimat. Bardzo spodobał mi się sposób przedstawienia Batmana przez Rafaela De Latorre’a. Kiedy pojawia się on na stronie, samą swoją obecnością i skrywającym sporą część jego stroju mrokiem wprowadza niepokój. Mroczny Rycerz nie stroni od przemocy. Przynajmniej tak postrzegają to przestępcy, a czy jest tak naprawdę? Na to pytanie musicie odpowiedzieć sobie sami. Ogólnie strona wizualna jest bardzo dobra, choć nie przypadły mi do gustu miejscami nieco przerysowane, trochę karykaturalne postaci.

Warto też wspomnieć, iż bohaterowie czasem podczas rozmów dzielą się z nami swoimi wewnętrznymi przemyśleniami podczas toczenia rozmów. Sprawia to niestety, iż do komiksu dochodzą dodatkowe dymki i wdziera się chaos utrudniający lekturę. Zdecydowanie wolałbym, aby takie przemyślenia miały miejsce przy pozbawionych rozmów scenach. Nie przypadło mi do gustu również nadmierne cenzurowanie wulgaryzmów. W komiksie tym postaci sporo klną, ale każdy wulgaryzm zmieniono w sekcję znaków specjalnych. Co prawda nie jest trudno domyśleć się, o jakie słowo chodzi, niemniej jednak sztucznie zmusza to nas do dłuższego czytania danej kwestii i gwałtownie zaczyna irytować.

Podsumowanie

Pingwin: Wszystko, co złe to dobre rozwinięcie wydarzeń z Długiej drogi do domu. Tom King sprawnie nakreśla charakterystykę Oswalda Cobblepota i pokazuje jego dążenie do poprawienia swojej pozycji w Gotham. Brutalność i bezwzględność Ozza nie epatują przesadną przemocą, ale mimo tego potrafią zaskoczyć. Szkoda jednocześnie, iż nie zdecydowano się na poświęcenie historii Gordona jeszcze co najmniej kilku stron. Z pewnością korzystnie wpłynęłoby to na ten wątek. Zamiast tego dostaliśmy zaledwie poprawnie zrealizowany tom, który niestety moim zdaniem nie jest obowiązkową pozycją w Waszej bibliotece. choćby pomimo zawarcia w nim bardzo ładnych alternatywnych okładek.

Liczba stron132
Wymiary16,7 cm x 25,5 cm
ScenarzystaTom King
IlustratorRafael De Latorre
TłumaczTomasz Sidorkiewicz
Typ oprawymiękka
Cenaod 36,49 zł
Komiks do zrecenzowania zapewnił jego dostawca – firma Egmont.
Idź do oryginalnego materiału