
Życiorysy folkowych muzyków są często gotowym materiałem na scenariusz filmowy. Niekoniecznie wyróżnia się tu Bob Dylan, który akurat niedawno takiej filmowej biografii się doczekał. Ciekawszą - choć trudniejszą do sprzedania - opowieścią mogłyby być tragiczne losy Jacksona C. Franka, Townesa Van Zandta, Tima Buckleya, Nicka Drake'a czy Judee Sill. Z tego grona to ta ostatnia wydaje się postacią najbardziej barwną: w swoim 35-letnim życiu Sill była ćpunką, kryminalistką, prostytutką i jedną z najwybitniejszych autorek piosenek przełomu lat 60. i 70., porównywalną chyba tylko z Joni Mitchell.
Judith Sill nie miała łatwego dzieciństwa. Choć wychowywała się w zamożnej rodzinie, powiązanej z przemysłem, filmowym Hollywood, jej rodzice - a później także ojczym - byli przemocowymi alkoholikami. Wspomniany ojczym, animator kreskówki "Tom i Jerry", miał też ponoć dopuszczać się wobec Judee molestowania. Jeszcze w szkole średniej, lub tuż po jej zakończeniu, wspólnie ze swoim znajomym uczestniczyła w serii zbrojnych napadów na sklepy monopolowe i stacje benzynowe. Oboje zostali gwałtownie złapani, a niepełnoletnia Sill trafiła na blisko rok do poprawczaka. Rozwijała tam swoją muzyczną pasję - już jako dziecko nauczyła się grać na pianinie w spelunie ojca, teraz grała na organach podczas obowiązkowych nabożeństw i zagłębiała się w muzykę gospel - jednak resocjalizacja nie przyniosła skutków. Po opuszczeniu placówki próbowała zdobyć wykształcenie muzyczne, ale gwałtownie porzuciła studia i pogrążyła się w narkotykowym nałogu, w który wciągnął ją jej mąż, Bob Harris, pianista współpracujący z Frankiem Zappą. Granie w podrzędnych barach nie wystarczało Sill na działki, więc zaczęła trudnić się prostytucją, dilerką, rozbojami, fałszerstwami i oszustwami. niedługo znów straciła wolność, tym razem trafiając już do prawdziwego więzienia.
Czytaj też: [Recenzja] Jackson C. Frank - "Jackson C. Frank" (1965)
Przebywając za kratami Judee dowiedziała się o śmierci swojego jedynego brata, co mogło przyczynić się do postanowienia, by skończyć z nałogiem i popełnianiem przestępstw. Zamiast tego chciała na poważnie zająć się muzyką, zarabiając jako autorka piosenek dla innych twórców. Jeszcze w wiezieniu zaczęła komponować; jej pierwszym utworem był nagrany przez garage-rockową grupę The Leaves "Dead Time Bummer Blues". Tekst kawałka dotyczy jej ówczesnej sytuacji, przy czym za swój los obwinia wymiar sprawiedliwości, a nie własne czyny. niedługo jednak miała zacząć tworzyć coraz lepsze utwory. W warstwie lirycznej przeważnie posługiwała się symboliką chrześcijańską, bo uważała - podzielając zdanie Bacha, jednej ze swoich największych muzycznych inspiracji - iż celem muzyki jest oddawanie czci Bogu. Nie było to jednak kaznodziejstwo w stylu Dylana z okresu "Slow Train Coming", a po prostu nawiązania do pewnych symboli.
Po wyjściu z więzienia Judee Sill zaczęła komponować dla The Turtles - dając grupie pomniejszy przebój "Lady-O" - a także grała własne koncerty, supportując trasę Grahama Nasha i Davida Crosby'ego. Zwróciła wówczas uwagę Davida Geffena, który zaproponował jej kontrakt ze swoją nową wytwórnią Asylum. Sill dołączyła do niej jako pierwszy wykonawca i na początku lat 70. nagrała dwa albumy. Mogło się wówczas wydawać, iż wszystko idzie w dobrą stronę. Nie jest to jednak ckliwa historia o tym, jak drobna, ale zatwardziała kryminalistka wykorzystując swój talent ku czci Boga, wychodzi na prostą i żyje długo oraz szczęśliwie. gwałtownie bowiem wszystko znów się spieprzyło. Oba albumy przychylnie przyjęła krytyka, ale nie przełożyło się to na sprzedaż. Ta była fatalna, więc Geffen nie zdecydował się na przedłużenie współpracy. Sill podupadła też na zdrowiu. Po kilku wypadkach samochodowych - była naprawdę fatalnym kierowcą - musiała przejść operację kręgosłupa, po której zmagała się z nieustannym bólem. Jako była ćpunka miała problem z legalnym otrzymaniem silnych leków, więc wróciła do narkotyków. Przedawkowała w 1979 roku. Koroner uznał jej śmierć za samobójstwo ze względu na pozostawioną notatkę, ale mógł to być jedynie szkic nowego utworu. O tym, iż nie żyje, wielu dawnych znajomych, w tym Geffen, dowiedziało się dobry rok później.
Czytaj też: [Recenzja] Bob Dylan - "Slow Train Coming" (1979)
Oba albumy Sill dla Asylum są bardzo interesujące. Już eponimiczny debiut z 1971 roku - w nagraniach wspomogli ją m.in. Nash i Crosby, a produkował Henry Lewy, znany ze współpracy z Joni Mitchell czy Neilem Youngiem - pokazał Judee jako twórczynię bardzo zgrabnych piosenek na pograniczu folku i country, w których sprawnie akompaniuje sobie na gitarze akustycznej lub pianinie. Tym, co wyróżnia płytę, są jednak staranne aranżacje, których finezja i rozmach to efekt fascynacji artystki muzyką Bacha. Na potrzeby części utworów Sill dograła liczne nakładki wokalne, tworząc wspaniałe harmonie, bliskie czterogłosowych chorałów luterańskich lub fug. Istotną rolę odgrywają też partie rozbudowanych sekcji dętej oraz smyczkowej. I są to prawdopodobnie najlepsze orkiestracje w tego typu muzyce, pozostawiając w tyle także dużą część prog-rocka. Stanowią bowiem integralną część utworów, a zaaranżowane są ze sporym kunsztem i smakiem, dzięki czemu w ogóle nie brzmi to kiczowato, ckliwe czy pretensjonalnie.
Wydany dwa lata później album "Heart Food" jest choćby płytą odrobinę ciekawszą. W przeważające cześci to po prostu kolejny zestaw zgrabnych piosenek. Instrumentalnie często bliskich standardowego country czy folku, choć zwykle z dodatkiem bardziej złożonych orkiestracji, a zawsze z wyrafinowanymi harmoniami wokalnymi (np. "There's a Rugged Road", "The Pearl", "The Vilginante"). Jedynie "Soldier of the Heart" przynosi zdecydowanie prostsze, bardziej mainstreamowe podejście - jest tu choćby typowo rockowe solo gitary. Nie brakuje też jednak momentów bardziej ambitnych, gdy do warstwy instrumentalnej silniej przenikają barokowe fascynacje, czego najlepszym przykładem przepiękny "The Kiss" z akompaniamentem pianina oraz subtelną orkiestracją.
Czytaj też: [Recenzja] Joni Mitchell - "Court and Spark" (1974)
Jednak utworem, za pomocą którego "Heart Food" wznosi się na poziom wyższy od debiutu, jest "The Donor" - blisko ośmiominutowa pieśń, ocierająca się o gospel, barok i artystyczne formy rocka, przepełniona jakby faktycznie religijnym uniesieniem. W warstwie instrumentalnej zdominowana intrygującymi partiami pianina i wibrafonu, ale powalająca przede wszystkim warstwą wokalną - najpierw niesamowitą, wielogłosową wokalizą, a następnie fenomenalną interpretacją tekstu, z niebanalnie poprowadzoną linią wokalną oraz subtelnymi, ale bardzo kunsztownymi harmoniami. W porównaniu z innymi utworami w większym stopniu wykorzystano tu studyjne możliwości techniczne. Momentami słyszę w tym nagraniu choćby inspirację dla późniejszego o dwa lata "Bohemian Rhapsody", ale dzieło Sill jest znacznie bardziej homogeniczne i wyrafinowane. Poważny charakter tego utworu równoważy natomiast ukryta miniatura "Jig", żartobliwie nawiązująca do muzyki ludowej.
Pomimo utraty kontraktu, Judee Sill kontynuowała tworzenie materiału z myślą o trzecim albumie. Zdołała zarejestrować jednak tylko surowe demówki, które po wielu latach zostały nieco oszlifowane przez Jima O'Rourke'a i w 2005 roku trafiły na kompilację "Dreams Come True" (repertuaru dopełniły różne odrzuty, najstarsze datowane na 1968 rok). To przyjemne piosenki, bardzo dobrze zaśpiewane, ale już pozbawione wyjątkowości dwóch oficjalnych albumów. Gdyby jednak artystka zdążyła znaleźć wydawcę i otrzymała odpowiedni budżet na dłuższy pobyt w studiu, być może powstałby kolejne wielkie dzieło. Trochę szkoda, ale mimo wszystko artystka pozostawiła po sobie wystarczająco dużo wspaniałej muzyki, by warto było ocalić ją od zapomnienia.
Ocena: 9/10
Judee Sill - "Heart Food" (1973)
1. There's a Rugged Road; 2. The Kiss; 3. The Pearl; 4. Down Where the Valleys Are Low; 5. The Vigilante; 6. Soldier of the Heart; 7. The Phoenix; 8. When the Bridegroom Comes; 9. The Donor; 10. Jig
Skład: Judee Sill - wokal, gitara, instr. klawiszowe; Spooner Oldham - instr. klawiszowe; Louie Shelton - gitara; Buddy Emmons - gitara hawajska; Doug Dillard - bandżo; Chris Ethridge - gitara basowa; Bill Plummer - gitara basowa; Jim Gordon - perkusja; Bobbye Hall - instr. perkusyjne; Emil Richards - instr. perkusyjne; Lynn Blessing - wibrafon; Gene Cipriano - saksofon; Vincent DeRosa - waltornia; Richard Perissi - waltornia; Assa Drori - skrzypce; Ronald Folsom - skrzypce; Harris Goldman – violin; William Kurasch - slrzypce; Leonard Malarsky - skrzypce; Ralph Schaeffer - skrzypce; Tibor Zelig - skrzypce; David Schwartz - altówka; Jesse Ehrlich - wiolonczela; Ray Kelley - wiolonczela; Carolyn Willis - dodatkowy wokal; Oma Drake - dodatkowy wokal; Gloria Jones - dodatkowy wokal
Producent: Judee Sill i Henry Lewy