"Hejira" to album o ucieczce i samotności. Joni Mitchell uciekała od kolejnych związków, tych efemerycznych i tych poważniejszych, jak z Johnem Guerinem, ale też od kokainowego nałogu. Cały materiał został ponoć skomponowany w drodze, zarówno podczas własnej trasy promującej album "The Hissing of Summer Lawns", jak i supportu Boba Dylana w ramach wielkiego przedsięwzięcia Rolling Thunder Revue. Stworzone w ten sposób utwory okazały się najbardziej osobistymi w jej karierze. Jak sama twierdziła, wcześniejsze kompozycje mógł napisać ktokolwiek, ale te - wyłącznie ona. Szukając odpowiedniego tytułu dla tego zestawu, trafiła na arabskie słowo hidżra, oznaczające ucieczkę, wędrówkę lub zerwanie stosunków, najczęściej kojarzone z ucieczką Mahometa i jego zwolenników z Mekki do Medyny. Przy czym poprawna angielska transliteracja tego słowa to Hijrah albo Hegira.
Rozpoczynając nagrania na album Mitchell doszła do wniosku, iż nie chce już korzystać ze wsparcia muzyków sesyjnych o rockowym profilu. Wyjątek zrobiła jedynie dla swojego bliskiego znajomego Neila Younga, który zagrał na harmonijce w "Furry Sings the Blues". Poza nim - i samą Joni - w studiu pojawili się wyłącznie instrumentaliści o jazzowym doświadczeniu. W większości sprawdzeni już podczas wcześniejszych sesji artystki, jak Bobbye Hall, Larry Carlton, Victor Feldman, John Guerin, Chuck Findley czy Tom Scott. Nowym, cennym nabytkiem okazał się natomiast Jaco Pastorius, basista jednej z czołowych grup jazz fusion, Weather Report. Jego kooperacja z Mitchell objęła także trzy kolejne albumy oraz koncerty.
Czytaj też: [Recenzja] Joni Mitchell - "The Hissing of Summer Lawns" (1975)
Pomimo zaangażowania takich muzyków i powszechnego przekonania, "Hejira" nie jest albumem jazzowym. W każdym razie nie bardziej, niż trzy poprzednie wydawnictwa Joni. adekwatnie tylko "Blue Motel Room", z tym swingiem Guerina oraz grającego na kontrabasie Chucka Domanico, ma ewidentnie jazzowy akompaniament. W pozostałych utworach są to raczej subtelne dodatki do typowych dla Mitchell piosenek, jak wibrafon Feldmana w "Amelii", klarnet Abe Mosta w utworze tytułowym czy dęciaki w "Refuge of the Roads". A przede wszystkim te charakterystyczne, uwydatnione w miksie partie bezprogowego basu Pastoriusa, które zdają się definiować brzmienie całego albumu, choć tak naprawdę pojawiają się tylko w czterech z dziewięciu utworów.
Jednak az trzy z nich należą do najmocniejszych punktów albumu, a w dodatku zajmują najważniejsze pozycje na trackliście: singlowy "Coyote" rozpoczyna album, tytułowa "Hejira" znalazła się w centrum, a "Refuge of the Roads" wieńczy całość. Teksty dwóch pierwszych nawiązują do rozstania z Guerinem; późniejszy z nich jest być może najbardziej osobistym kawałkiem w dorobku Joni. Finałowy utwór opowiada z kolei o spotkaniu Mitchell z Chögyamem Trungpą, który ponoć wyleczył ją z kokainowego nałogu. Jaco Pastorius zagrał też w "Black Crow", zwracającym uwagę ostrzejszym, bardziej rockowym brzmieniem gitary Carltona, choć sama kompozycja wypada nieco bezbarwnie. Obok "A Strange Boy" jest to najmniej przeze mnie lubiany fragment longplaya.
Czytaj też: [Recenzja] Joni Mitchell - "Court and Spark" (1974)
Pozytywnie wyróżniającym się utworem jest natomiast "Song for Sharon" - najdłuższym na płycie, osiągającym niemal dziewięć minut, a przy tym jednym z najoszczędniej zaaranżowanych, z akompaniamentem jedynie gitary akustycznej, basu i perkusji. Na tle hipnotycznego podkładu Joni snuje tu wciągającą opowieść o swoim wypadzie do Nowego Jorku, rzekomo napisaną podczas narkotykowego tripu, którym artystka zakończyła wizytę w tym mieście.
"Hejira" to dojrzały album, na którym eksperymenty z trzech poprzednich płyt zastąpiła bardziej przemyślana, dopracowana, ale też nieco wygładzona fuzja folku, jazzu i rocka. Prawdę mówiąc, trochę bardziej przekonują mnie tamte poszukiwania, niż to, do czego doprowadziły na "Hejira". To jednak wciąż interesująca muzyka i jedno z największych osiągnięć songwriterskich Joni Mitchell, zwłaszcza tekstowo.
Ocena: 8/10
Joni Mitchell - "Hejira" (1976)
1. Coyote; 2. Amelia; 3. Furry Sings the Blues; 4. A Strange Boy; 5. Hejira; 6. Song for Sharon; 7. Black Crow; 8. Blue Motel Room; 9. Refuge of the Roads
Skład: Joni Mitchell - wokal i gitara; Jaco Pastorius - gitara basowa (1,5,7,9); Bobbye Hall - instr. perkusyjne (1,4,5); Larry Carlton - gitara (2,4,7,8); Victor Feldman - wibrafon (2); Max Bennett - gitara basowa (3,6); John Guerin - perkusja (3,6,8,9); Neil Young - harmonijka (3); Abe Most - klarnet (5); Chuck Domanico - kontrabas (8): Chuck Findley - instr. dęte (9); Tom Scott - instr. dęte (9)
Producent: Joni Mitchell i Henry Lewy