Recenzja Don’t Move: skromny, współczesny thriller Rogera Cormana Netflixa

cyberfeed.pl 2 godzin temu


Jedno z pierwszych imion, które widzisz na ekranie na początku Nie ruszaj sięsprytny, choć dość prosty thriller o morderstwie w lesie, teraz odtwarzany w serwisie Netflix, to Sam Raimi, którego firma produkcyjna jest jedną z osób odpowiedzialnych za film. Raimi zaczynał od reżyserowania horrorów lo-fi, takich jak oryginalna trylogia Martwe zło, zanim dotarł do wielkich hitów, takich jak Filmy Tobeya Maguire’a o Spider-Manie a ostatnio MCU Doktor Strange w wieloświecie szaleństwa. Zamiast jednak wykorzystywać swoją siłę przebicia do przypisywania zasług producentów wykonawczych wielkim hitom kinowym lub choćby artystycznym projektom będącym pasją, Raimi składa hołd swoim korzeniom, wykonując uczciwą pracę, produkując wiele nisko- i średniobudżetowych filmów gatunkowych, takich jak film Fede Álvareza Nie oddychaj, głupi pojazd-dinozaur Adam Driver 65lub, w tym przypadku, horror na małą skalę, który można bezpośrednio umieścić na Netfliksie.

Tego rodzaju drobne projekty filmowe to odwieczny, ważny, ale mało dyskutowany obszar kina gatunkowego, istniejący gdzieś pomiędzy bezbudżetowymi filmami niezależnymi a tożsamością butikowych marek, takich jak Blumhouse i A24. Producenci tacy jak Raimi robią proste filmy tanim kosztem z młodymi reżyserami i małą obsadą, sprzedają je studiom lub streamerom z zyskiem, a następnie przechodzą do następnego. Przypomina mi to twórczość legendarnego Rogera Cormanaktóry w swojej 70-letniej karierze wyprodukował dosłownie setki filmów gatunkowych.

Corman traktował filmy jak produkt – w dodatku tani – i nakręcił kilka arcydzieł, ale jego szybkie, budżetowe filmy zapoczątkowały kariery wszystkich, od Martina Scorsese, Jamesa Camerona i Jacka Nicholsona. Bez niego historia kina nie byłaby taka sama.

Kiedy to mówię Nie ruszaj się to współczesny odpowiednik filmu Cormana, który może sprawić, iż zabrzmi bardziej tandetnie lub egzotycznie, niż jest w rzeczywistości. To nie jest jakiś kultowy klasyk przyszłości. Jest to jednak przydatny i skuteczny film, który robi dokładnie to, co powinien, nie więcej i nie mniej, aby wykorzystać jeden wspaniały pomysł – strach przed uwięzieniem we własnym ciele, niezdolnością do poruszania się i mówienia.

Iris (Kelsey Asbille) to pogrążona w żałobie matka spacerująca po odległym lesie bez telefonu. Spotyka nieznajomego (Amerykański horror(Finn Wittrock), który okazuje jej życzliwość, ale potem ją porywa. Ucieka, ale gdy trzyma porywacza groźbą noża, ten wyjawia, iż ​​wstrzyknął jej środek paraliżujący, który zabierze jej doskonałe zdolności motoryczne, potem nogi, a na koniec zdolność mówienia; zanim zacznie działać w pełni, nie będzie mogła robić nic poza mruganiem.

To instynktownie przerażająca konfiguracja, ale trudna do udramatyzowania. Jak utrzymać fabułę w ruchu, gdy główny bohater nie jest w stanie tego zrobić? Scenarzyści TJ Cimfel i David White oraz reżyserzy Brian Netto i Adam Schindler mają kilka sprytnych odpowiedzi na tę zagadkę, w tym zaprojektowanie sytuacji, w której Iris, przy niezwykle ograniczonych dostępnych jej możliwościach, zmuszona jest zwrócić się do porywacza o zbawienie. Z ognia z powrotem na patelnię.

Foto: Władysław Lepoev/Netflix

W tej chwili, podobnie jak w kilku innych, Iris patrzy ratunkowo w twarz, panuje bolesne, nieodłączne napięcie, nie mogąc nic na to poradzić. W miarę jak jej zdolności powoli wracają do normy, wydaje się, iż napięcie w filmie zacznie opadać — ale twórcy filmu znów znajdują sposoby, aby to zrównoważyć i utrzymać Nie ruszaj sięścieżkę od strachu do katharsis na stałym, napędzającym torze.

Nie ruszaj się to zgrabny, fachowy film, ale nie ma nic wyjątkowego w sposobie, w jaki został zmontowany, a twórcy filmu nie starają się wydobyć żadnej głębi ani rezonansu z jego sprytnej konfiguracji. Tam, gdzie Corman mógł zastosować ponury, sensacyjny połysk do takiego funkcjonalnego programisty, wersja z 2024 r. zamiast tego wskazuje na rodzaj trzeźwej, prestiżowej emocjonalności: Iris prześladuje śmierć dziecka, a jej niedoszły morderca przewrotnie daje jej powód, żeby znów żyć. To daje Asbille coś, czego może się trzymać w swoim występie, ale historia jest jedynie deklaracją potwierdzającą ten pomysł.

Nie ruszaj się naprawdę nie jest filmem o paraliżujących skutkach żałoby – choćby jeżeli jego scenarzyści być może kiedyś tak myśleli. To, cóż, film o tym, jak strasznie byłoby nie móc się ruszyć, tak jak mówi tytuł. A czasami — na przykład podczas uruchamiania serwisu Netflix w piątkowy wieczór po męczącym tygodniu — naprawdę wystarczy tego rodzaju sprawna realizacja oczekiwań.

Nie ruszaj się jest teraz transmitowany strumieniowo w serwisie Netflix.



Source link

Idź do oryginalnego materiału