Najnowszy film Alexa Garlanda – twórcy m.in. "Ex Machiny", "Anihilacji" i ostatnio "Men" – zadebiutuje w polskich kinach 12 kwietnia. Naszym zdaniem warto odliczać do tego momentu. My już "Civil War" widzieliśmy i dzielimy się wrażeniami.
Jak pisze w swojej recenzji Jakub Popielecki: "Civil War" przypomina album ze zdjęciami z podróży przez piekło oraz Chyba nie przesadzę, jeżeli powiem, iż to najprecyzyjniej wyreżyserowany film w jego karierze. Brzmi intrygująco?
Fragment recenzji filmu znajdziecie poniżej, a całą można już przeczytać na karcie "Civil War" POD LINKIEM TUTAJ.
Mała miss Ameryka
autor: Jakub Popielecki
"Za każdym razem, kiedy wracałam z frontu, myślałam, iż moje zdjęcia wysyłają sygnał: nigdy więcej. Ale oto jestem na kolejnym froncie", mówi fotoreporterka Lee (Kirsten Dunst). Ten "kolejny front" boli ją tym bardziej, iż – zamiast hen, gdzieś w jakimś "trzecim świecie" – jego linia biegnie przez sam środek Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej. Chwilowo niezbyt zjednoczonych.
W "Civil War" Alex Garland bierze historię najnowszą USA i delikatnie trąca ją w stronę czarnowidczego "co by było gdyby". To jednak nie tyle opowieść o eskalującej wojnie amerykańsko-amerykańskiej, co opowieść o świadkach tej wojny. Garland pokazuje, jak sprawy przybierają zły obrót, i duma nad etyką patrzenia na zło przez obiektyw – czy to kamery, czy aparatu. Reżyser i scenarzysta, zawsze skłonny do wielkich metafor, tym razem buduje film na fundamencie dwuznaczności angielskiego czasownika "shoot". "Shoot" – raczej "fotografować" czy "strzelać"? Oto jest pytanie.
"Civil War" przypomina album ze zdjęciami z podróży przez piekło. Czworo dziennikarzy przemierza ogarnięte "drugą wojną secesyjną" Stany Zjednoczone, a cykająca migawka wybija im takt. To trochę kino wojenne, a trochę film drogi: trochę "Czas Apokalipsy" albo "Ludzkie dzieci", a trochę "W krzywym zwierciadle: Wakacje" albo "Mała Miss". Pod jednym samochodowym dachem trzy pokolenia reporterów tworzą coś na kształt symbolicznej rodziny. Jest "dziadek"-mentor Sammy (Stephen McKinley Henderson). Są "mama" i "tata": fotografka Lee (Dunst) i korespondent Joel (Wagner Moura). Jest wreszcie "mała miss": niedoświadczona Jessie (Cailee Spaeny), z aparatem ojca w ręku i z dziennikarskim mlekiem pod nosem. Bohaterowie próbują przedrzeć się przez strefę wojny, by zrobić materiał życia. Za białego wieloryba – ich osobistego pułkownika Kurtza – robi sam Prezydent Stanów Zjednoczonych (Nick Offerman). Czy uda się cyknąć mu pamiętną fotkę? Czy uda się zagiąć go celnym pytaniem? Misja warta pierwszej strony, nagłówka, a może i annałów historii.
Całą recenzję "Civil War" znajdziecie na karcie filmu.
Stany Zjednoczone balansują na krawędzi upadku. Skorumpowany prezydent wzywa obywateli do walki przeciwko "sojuszowi z Florydy i zachodnim siłom Teksasu i Kalifornii". Fotografka wojenna Lee (Kirsten Dunst) wraz z grupą dziennikarzy próbuje dostać się do Waszyngtonu, będącego epicentrum dramatycznych wydarzeń, by przeprowadzić ostatni wywiad z prezydentem. W tej misji towarzyszy im ambitna, ale niedoświadczona dziennikarka Jessie (Cailee Spaeny). Lee, mimo początkowej niechęci, zostaje jej mentorką.
Jak pisze w swojej recenzji Jakub Popielecki: "Civil War" przypomina album ze zdjęciami z podróży przez piekło oraz Chyba nie przesadzę, jeżeli powiem, iż to najprecyzyjniej wyreżyserowany film w jego karierze. Brzmi intrygująco?
Fragment recenzji filmu znajdziecie poniżej, a całą można już przeczytać na karcie "Civil War" POD LINKIEM TUTAJ.
***
Recenzja filmu "Civil War", reż. Alex Garland
Mała miss Ameryka
autor: Jakub Popielecki
"Za każdym razem, kiedy wracałam z frontu, myślałam, iż moje zdjęcia wysyłają sygnał: nigdy więcej. Ale oto jestem na kolejnym froncie", mówi fotoreporterka Lee (Kirsten Dunst). Ten "kolejny front" boli ją tym bardziej, iż – zamiast hen, gdzieś w jakimś "trzecim świecie" – jego linia biegnie przez sam środek Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej. Chwilowo niezbyt zjednoczonych.
W "Civil War" Alex Garland bierze historię najnowszą USA i delikatnie trąca ją w stronę czarnowidczego "co by było gdyby". To jednak nie tyle opowieść o eskalującej wojnie amerykańsko-amerykańskiej, co opowieść o świadkach tej wojny. Garland pokazuje, jak sprawy przybierają zły obrót, i duma nad etyką patrzenia na zło przez obiektyw – czy to kamery, czy aparatu. Reżyser i scenarzysta, zawsze skłonny do wielkich metafor, tym razem buduje film na fundamencie dwuznaczności angielskiego czasownika "shoot". "Shoot" – raczej "fotografować" czy "strzelać"? Oto jest pytanie.
"Civil War" przypomina album ze zdjęciami z podróży przez piekło. Czworo dziennikarzy przemierza ogarnięte "drugą wojną secesyjną" Stany Zjednoczone, a cykająca migawka wybija im takt. To trochę kino wojenne, a trochę film drogi: trochę "Czas Apokalipsy" albo "Ludzkie dzieci", a trochę "W krzywym zwierciadle: Wakacje" albo "Mała Miss". Pod jednym samochodowym dachem trzy pokolenia reporterów tworzą coś na kształt symbolicznej rodziny. Jest "dziadek"-mentor Sammy (Stephen McKinley Henderson). Są "mama" i "tata": fotografka Lee (Dunst) i korespondent Joel (Wagner Moura). Jest wreszcie "mała miss": niedoświadczona Jessie (Cailee Spaeny), z aparatem ojca w ręku i z dziennikarskim mlekiem pod nosem. Bohaterowie próbują przedrzeć się przez strefę wojny, by zrobić materiał życia. Za białego wieloryba – ich osobistego pułkownika Kurtza – robi sam Prezydent Stanów Zjednoczonych (Nick Offerman). Czy uda się cyknąć mu pamiętną fotkę? Czy uda się zagiąć go celnym pytaniem? Misja warta pierwszej strony, nagłówka, a może i annałów historii.
Całą recenzję "Civil War" znajdziecie na karcie filmu.
"Civil War" – fabuła
Stany Zjednoczone balansują na krawędzi upadku. Skorumpowany prezydent wzywa obywateli do walki przeciwko "sojuszowi z Florydy i zachodnim siłom Teksasu i Kalifornii". Fotografka wojenna Lee (Kirsten Dunst) wraz z grupą dziennikarzy próbuje dostać się do Waszyngtonu, będącego epicentrum dramatycznych wydarzeń, by przeprowadzić ostatni wywiad z prezydentem. W tej misji towarzyszy im ambitna, ale niedoświadczona dziennikarka Jessie (Cailee Spaeny). Lee, mimo początkowej niechęci, zostaje jej mentorką.