[Recenzja] Billy Woods - "GOLLIWOG" (2025)

pablosreviews.blogspot.com 21 godzin temu

Płyta tygodnia 5.05-11.05

Golliwog, popularna w krajach anglosaskich szmaciana lalka, oparta na postaci z XIX-wiecznej literatury dziecięcej, swego czasu mogla uchodzić za niewinną zabawkę. W rzeczywistości jest po prostu przykładem kolonialnej pogardy dla odmienności, przedstawiając ludność pochodzenia afrykańskiego w stereotypowy, karykaturalny sposób. Na najnowszym albumie Billy'ego Woodsa Golliwog staje się metaforą współczesnych nierówności społecznych i systemowej przemocy, których podłożem nierzadko pozostaje rasizm. Taka tematyka naturalnie wymusiła bardziej ponury nastrój, bliższy "Aethiopes" z 2022 roku niż refleksyjnego, opowiadającego o szukaniu swojego miejsca "Maps" sprzed równo dwóch lat - kooperacji Woodsa z producentem Kennym Segalem.

Duet ten można usłyszeć także na najnowszym albumie rapera, choć tym razem tylko w trzech utworach. W sumie na osiemnaście ścieżek przypada aż szesnastu producentów, wśród których znaleźli się tacy twórcy, jak The Alchemist czy El-P, ale też Shabaka Hutchings oraz jazzowe trio Human Error Club. Woods, jako producent wykonawczy albumu, zadbał jednak o to, by całość brzmiała spójnie. "GOLLIWOG" zdecydowanie nie sprawia wrażenia zbioru przypadkowych piosenek, nagranych przy kilku okazjach z różnymi kumplami. Każdy kolejny utwór idealnie pasuje po poprzednim, a całość zachowuje odpowiednią płynność. Można mieć wątpliwości, czy do zrealizowania tak konsekwentnej wizji artystycznej, Woods potrzebował aż tylu producentów. Każdy z nich mógł jednak wnieść do tego materiału swoje świeże podejście. I faktycznie, pomysłów tu sporo, zwłaszcza przy takiej ilości utworów.

Czytaj też: [Recenzja] Billy Woods & Kenny Segal - "Maps" (2023)

Nie należy jednak przesadnie demonizować długości tej tracklisty. Ścieżek jest osiemnaście, ale album trwa nieprzesadnie długo, bo całkiem akceptowalne - przy wysokiej jakości materiału - 55 minut. Kawałki są krótkie, a przy tym bardzo treściwe. Po kilku odsłuchach wciąż nie wszystko brzmi tu dla mnie znajomo, a całość w ogóle mi się nie dłuży i sprawia wrażenie krótszej niż w rzeczywistości. Na pewno pomaga to, iż mimo przewagi ciężkiej, przytłaczającej atmosfery, nie brakuje tu pewnego eklektyzmu. Wprawdzie posępny nastrój ustępuje rzadko (wyróżnia się pod tym względem "Make No Mistake"), ale nie brakuje różnych urozmaiceń. Najczęściej są to jazzujące momenty, czy to w postaci świetnie dobrach sampli dęciaków ("Misery", "Pitchforks & Halos", "Golgotha", "Lead Paint Test"), czy też gościnnego występu saksofonisty Mette Rasmussena, znanego np. ze współpracy z Fire! Orchestra, w "A Doll Fulla Pins". W tym ostatnim udziela się też wokalistka Yolanda Watson i jest to naprawdę udane urozmaicenie warstwy wokalnej. Pozostałe featuringi to już wyłącznie występy innych raperów, przede wszystkim Elucida, z którym Woods współtworzy duet Armand Hammer.

Dominuje tu bardziej abstrakcyjny hip-hop o złowrogiej atmosferze. Często w osiągnięciu odpowiedniego efektu pomaga całkiem złożona produkcja. W "STAR87" hipnotyczną partię basu i natarczywy beat uzupełnia noise'owa elektronika, niepokojące sample wokalne oraz sprytnie wplecione w to wszystko brzmienia starych telefonów. "Waterproof Mascara" buduje z kolei atmosferę grozy przy pomocy sampli thereminu, kobiecego płaczu, atonalnych wstawek pianina i wejść marszowych bębnów, a także spinającego to wszystko szumu w tle. "Corinthians” zatopiony jest z kolei w syntezatorowych ścieżkach, które nadają mu filmowego rozmachu. Potężnie od strony produkcji wypada też "BLK ZMBY", z masywną warstwą rytmiczną, smyczkami oraz elektronicznie zmodyfikowanymi / wygenerowanymi odgłosami owadów. Zdarza się jednak także, iż do tworzenia złowieszczego nastroju wystarczają bardziej oszczędne środki wyrazu. Choćby podkłady "BLK XMAS" i "Cold Sweat" niemal w całości opierają się na dosadnym fortepianowo-perkusyjnym loopie, w tym drugim z dodatkiem skreczy. "All These Worlds Are Yours" i "Maquiladoras" rezygnują z kolei z typowo hip-hopowego podkładu z mocno zaznaczonym rytmem na rzecz dźwiękowych kolaży o industrialnym charakterze. Sporo przestrzeni ma też finałowy "Dislocated", choć tu znów pojawiają się i smyczki, i intensywne bębny, a w końcówce dochodzi jeszcze elektryczne pianino.

Choć "GOLLIWOG" jest albumem mocno zaangażowanym w warstwie lirycznej, to równie istotne są tutaj elementy stricte muzyczne. Niezależnie od tego, czy w danym utworze produkcja jest bardziej zaawansowana, czy raczej oszczędna - zawsze buduje odpowiednio sugestywną atmosferę, doskonale uzupełniając się z tekstami, ale intrygując także niezależnie od nich. Na osiemnaście ścieżek nie ma żadnego chybionego kawałka, a razem składają się na jedno z najlepszych tegorocznych wydawnictw. To bardzo dopracowany album, świadczący o ciągłym rozwoju Billy'ego Woodsa.

Ocena: 9/10

Nominacja do płyt roku 2025


Billy Woods - "GOLLIWOG" (2025)

1. Jumpscare; 2. STAR87; 3. Misery; 4. BLK XMAS; 5. Waterproof Mascara; 6. Counterclockwise; 7. Corinthians; 8. Pitchforks & Halos; 9. All These Worlds Are Yours; 10. Maquiladoras; 11. A Doll Fulla Pins; 12. Golgotha; 13. Cold Sweat; 14. BLK ZMBY; 15. Make No Mistake; 16. Born Alone; 17. Lead Paint Test; 18. Dislocated

Skład: Billy Woods - wokal; Natalia Vacheisvili - instrumenty (4); Bruiser Wolf - wokal (4); Despot - wokal (7); Elucid - wokal (9,17,18); Mette Rasmussen - saksofon (10,11); al.divino - wokal (10); Anniesa Antar - dodatkowy wokal (10); Yolanda Watson - wokal (11); Cavalier - wokal (17); Mo Niklz - skrecze (17)
Producent: Billy Woods; Steel Tipped Dove (1,14); Conductor Williams (2); Kenny Segal (3,8,16); Sadhugold (4); Preservation (5); The Alchemist (6); El-P (7); DJ Haram (9); Shabaka Hutchings (9); Saint Abdullah (10); Eomac (10); Jeff Markey (11); Messiah Musik (12,15); Ant (13); Willie Green (17); Human Error Club (18)


Idź do oryginalnego materiału