Drugi sezon widowiskowego serialu "Władca Pierścieni: Pierścienie Władzy" dobiegł końca. Wszystkie osiem odcinków można już obejrzeć w Prime Video. Poniżej znajdziecie fragment naszej recenzji, a cała jest już dostępna POD LINKIEM TUTAJ.
Swoimi wrażeniami dzieli się Mateusz Żebrowski.
Wykuwanie jakości
autor: Mateusz Żebrowski
Przed siedemdziesięciu laty na rynek wydawniczy trafiła trylogia, która okazała się kamieniem milowym i punktem zwrotnym w historii literatury. Profesor filologii klasycznej z Oksfordu, J.R.R. Tolkien, napisał dzieło nowatorskie, osobne i na wskroś oryginalne. "Władca pierścieni" okazał się mitem założycielskim współczesnego fantasy. Podobna sztuka udała się Peterowi Jacksonowi, który zaadaptował powieść Tolkiena i wyznaczył w kinie nowe kierunki monumentalności, wzniosłości i patosu. Jackson sprawił, iż Śródziemie ożyło na ekranie jako autentyczny, pełen rozmachu, niepodrabialny świat. Niedawno legendarium doczekało się kolejnych autorów pragnących przedstawić je na ekranie. Znani ze współpracy z J.J. Abramsem J.D. Payne i Patrick McKay zostali showrunnerami "Pierścieni władzy", serialu Amazona, dziejącego się kilka tysięcy lat przed wydarzeniami z "Władcy pierścieni". Śródziemie w ich rękach stało się kontynentem zapożyczeń, epigoństwa, a w najlepszym razie tworem postmodernistycznym. Choć drugi sezon utwierdza widza w tym przekonaniu, to o dziwo jest wyraźnie lepszy od pierwszej odsłony wystawnego show z audiowizualnej kuźni Jeffa Bezosa.
W nowej serii odcinków wracamy do wielu rozgrzebanych i zawieszonych wątków: tułaczki i szukania własnego przeznaczenia przez Nieznajomego (Daniel Weyman), w którym już chyba wszyscy rozpoznali przyszłego Gandalfa; problemów politycznych dumnego królestwa ludzi, Numenoru; dalszych perypetii elfów – Galadrieli (Morfydd Clark) i Elronda (Robert Aramayo); a także do sagi niepodległościowej orków pod przywództwem Adara (od tego sezonu gra go Sam Hazeldine, który zastąpił Josepha Mawlego). Bez wątpienia jednak sercem premierowych odcinków są tytułowe pierścienie władzy – zarówno proces ich tworzenia przez duet: Celebrimbor (Charles Edwards) i ukrywający się pod imieniem Annatar Sauron (Charlie Vickers), jak i zgubny wpływ magicznej biżuterii na jej właścicieli, co obrazuje wątek krasnoludzkiego króla Durina III (Peter Mullan).
Warto pamiętać, iż choć "Pierścienie władzy" opowiadają historie szczegółowo opisane w "Silmarillionie", to Amazon nie posiada wykupionych praw autorskich do słynnego zbioru legend osadzonych w uniwersum, a jedynie do "Władcy Pierścieni" oraz do streszczającego dzieje Śródziemia książkowego dodatku. Teoretycznie więc twórcy, skoro mogli korzystać jedynie ze szkieletu fabularnego, powinni wykazać się inwencją i wypełnić "plan wydarzeń" oryginalną treścią. W pierwszym sezonie podejmowano takie próby – w większości okazywały się jednak słabo umocowane w świecie przedstawionym, na co dowodem był wymazywany i naprostowywany w nowych odcinkach wątek Halbranda (kolejna, tym razem nieobecna w książkach tożsamość Saurona). Inne stworzone przez Payne'a i McKaya wątki idą w fabularną odstawkę – perypetie elfa Arondira (Ismael Cruz Cordova) i buntowniczego młodziana Theo (Tyroe Muhafidin), nie odgrywają tu znaczącej roli. Jedynie postać mrocznego, ale szlachetnego Adara, samozwańczego wyzwoliciela orków spod władzy Saurona, ma realny wpływ na rozwój wydarzeń. Jego historia jest zresztą jedyną udaną, konsekwentnie prowadzoną propozycją autorów, wzbogacającą i reinterpretującą Tolkienowskie tropy. Resztę, showrunnerzy wypełnili, zarówno treściowo, jak i wizualnie, zbieraniną popkulturowych strzępków. Najsilniej recyklingowana jest oczywiście trylogia Jacksona – twórcy, licząc na sentyment widzów, żerują na niej, nawiązując bezustannie do wielu kultowych scen i cytatów. Z drugiej strony na siłę wprowadzane są tu wątki i postaci z książkowego "Władcy pierścieni", takie jak enty czy Tom Bombadil (Rory Kinnear). Seans "Pierścieni władzy" jest jednocześnie wielką grą w skojarzenia: wątek czerpie atmosferę i inspiracje z "Mad Maxa", odcinek opiera się o strukturę fabularną znaną z "Gry o tron", scena przypomina kultowy fragment ze "Stowarzyszenia umarłych poetów", itd., itp.[
i]
Całą recenzję 2. sezonu serialu "Władca Pierścieni: Pierścienie Władzy" można przeczytać TUTAJ.
Łukasz Muszyński i Radosław Czyż rozmawiają o pierwszych odcinkach 2. sezonu.
Swoimi wrażeniami dzieli się Mateusz Żebrowski.
***
recenzja 2. sezonu serialu "Władca Pierścieni: Pierścienie Władzy"
Wykuwanie jakości
autor: Mateusz Żebrowski
Przed siedemdziesięciu laty na rynek wydawniczy trafiła trylogia, która okazała się kamieniem milowym i punktem zwrotnym w historii literatury. Profesor filologii klasycznej z Oksfordu, J.R.R. Tolkien, napisał dzieło nowatorskie, osobne i na wskroś oryginalne. "Władca pierścieni" okazał się mitem założycielskim współczesnego fantasy. Podobna sztuka udała się Peterowi Jacksonowi, który zaadaptował powieść Tolkiena i wyznaczył w kinie nowe kierunki monumentalności, wzniosłości i patosu. Jackson sprawił, iż Śródziemie ożyło na ekranie jako autentyczny, pełen rozmachu, niepodrabialny świat. Niedawno legendarium doczekało się kolejnych autorów pragnących przedstawić je na ekranie. Znani ze współpracy z J.J. Abramsem J.D. Payne i Patrick McKay zostali showrunnerami "Pierścieni władzy", serialu Amazona, dziejącego się kilka tysięcy lat przed wydarzeniami z "Władcy pierścieni". Śródziemie w ich rękach stało się kontynentem zapożyczeń, epigoństwa, a w najlepszym razie tworem postmodernistycznym. Choć drugi sezon utwierdza widza w tym przekonaniu, to o dziwo jest wyraźnie lepszy od pierwszej odsłony wystawnego show z audiowizualnej kuźni Jeffa Bezosa.
W nowej serii odcinków wracamy do wielu rozgrzebanych i zawieszonych wątków: tułaczki i szukania własnego przeznaczenia przez Nieznajomego (Daniel Weyman), w którym już chyba wszyscy rozpoznali przyszłego Gandalfa; problemów politycznych dumnego królestwa ludzi, Numenoru; dalszych perypetii elfów – Galadrieli (Morfydd Clark) i Elronda (Robert Aramayo); a także do sagi niepodległościowej orków pod przywództwem Adara (od tego sezonu gra go Sam Hazeldine, który zastąpił Josepha Mawlego). Bez wątpienia jednak sercem premierowych odcinków są tytułowe pierścienie władzy – zarówno proces ich tworzenia przez duet: Celebrimbor (Charles Edwards) i ukrywający się pod imieniem Annatar Sauron (Charlie Vickers), jak i zgubny wpływ magicznej biżuterii na jej właścicieli, co obrazuje wątek krasnoludzkiego króla Durina III (Peter Mullan).
Warto pamiętać, iż choć "Pierścienie władzy" opowiadają historie szczegółowo opisane w "Silmarillionie", to Amazon nie posiada wykupionych praw autorskich do słynnego zbioru legend osadzonych w uniwersum, a jedynie do "Władcy Pierścieni" oraz do streszczającego dzieje Śródziemia książkowego dodatku. Teoretycznie więc twórcy, skoro mogli korzystać jedynie ze szkieletu fabularnego, powinni wykazać się inwencją i wypełnić "plan wydarzeń" oryginalną treścią. W pierwszym sezonie podejmowano takie próby – w większości okazywały się jednak słabo umocowane w świecie przedstawionym, na co dowodem był wymazywany i naprostowywany w nowych odcinkach wątek Halbranda (kolejna, tym razem nieobecna w książkach tożsamość Saurona). Inne stworzone przez Payne'a i McKaya wątki idą w fabularną odstawkę – perypetie elfa Arondira (Ismael Cruz Cordova) i buntowniczego młodziana Theo (Tyroe Muhafidin), nie odgrywają tu znaczącej roli. Jedynie postać mrocznego, ale szlachetnego Adara, samozwańczego wyzwoliciela orków spod władzy Saurona, ma realny wpływ na rozwój wydarzeń. Jego historia jest zresztą jedyną udaną, konsekwentnie prowadzoną propozycją autorów, wzbogacającą i reinterpretującą Tolkienowskie tropy. Resztę, showrunnerzy wypełnili, zarówno treściowo, jak i wizualnie, zbieraniną popkulturowych strzępków. Najsilniej recyklingowana jest oczywiście trylogia Jacksona – twórcy, licząc na sentyment widzów, żerują na niej, nawiązując bezustannie do wielu kultowych scen i cytatów. Z drugiej strony na siłę wprowadzane są tu wątki i postaci z książkowego "Władcy pierścieni", takie jak enty czy Tom Bombadil (Rory Kinnear). Seans "Pierścieni władzy" jest jednocześnie wielką grą w skojarzenia: wątek czerpie atmosferę i inspiracje z "Mad Maxa", odcinek opiera się o strukturę fabularną znaną z "Gry o tron", scena przypomina kultowy fragment ze "Stowarzyszenia umarłych poetów", itd., itp.[
i]
Całą recenzję 2. sezonu serialu "Władca Pierścieni: Pierścienie Władzy" można przeczytać TUTAJ.
"Władca Pierścieni: Pierścienie Władzy" - oceniamy początek 2. sezonu
Łukasz Muszyński i Radosław Czyż rozmawiają o pierwszych odcinkach 2. sezonu.