Po raz kolejny katowicki Spodek rozbrzmiał dźwiękami zakorzenionymi w tradycji bluesowej. Od ponad czterech dekad wymyślony i prowadzony przez Irka Dudka Rawa Blues Festival jest nie tylko muzycznym świętem, ale też symbolem ciągłości i siły bluesa w Polsce. To wydarzenie, które zaczynało jako cykl amatorskich sesji bluesowych w niewielkich salach, dziś pozostaje jednym z najbardziej rozpoznawalnych festiwali w Europie – nazywanym największym na świecie bluesowym świętem pod dachem.
Choć w Polsce przybywa imprez poświęconych bluesowi, to jednak Rawa pozostaje najważniejszym i najbardziej prestiżowym miejscem spotkań miłośników tej muzyki. Dla wielu uczestników to coroczna tradycja, emocjonalna podróż i powrót do źródeł – a każdy kolejny festiwal w Spodku udowadnia, iż to wydarzenie wciąż potrafi zaskakiwać.
Scena Boczna – młoda krew i nowe brzmienia
Rawa od lat wspiera debiutujących artystów, dlatego tradycyjnie już od rana w kuluarach Spodka rozgrywał się konkurs młodych kapel. Ten element festiwalu poprowadził Marek Jakubowski, a publiczności zaprezentowały się zespoły Caroline & The Lucky Ones, Koher, Krem, Rusty Pine i Vibe Brothers Band. Jurorzy najwyżej ocenili występ rybnickiego Koher, który dzięki temu zagrał wieczorem na głównej scenie. Grupę wyróżniły świetne kompozycje, rozbudowany skład i obecność charyzmatycznego harmonijkarza Jacka Szuły – to był pokaz nowoczesnego, ale szczerego bluesa.
Zaraz potem zabrzmiał mocny akcent z Górnego Śląska – Stonage Full Of Sun połączyli heavy bluesa z psychodelicznym szaleństwem, a wokalistka Nicolle Býma porwała publiczność niezwykłą energią. Z kolei Coffee Experiment, choć zaprezentowali się z dwiema świetnymi wokalistkami i profesjonalnym składem, postawili na repertuar bliższy funku i popowi, nieco oddalając się od korzeni gatunku. Dla kontrastu L.R. Phoenix – występując solo z gitarą – powrócił do surowego, korzennego brzmienia, pokazując, iż esencja bluesa tkwi w prostocie i szczerości.
Bluesowa świątynia pod dachem
Kiedy nadszedł czas na koncerty głównej sceny, katowicki Spodek jak zwykle wypełnił się publicznością spragnioną mocnych emocji. Na początek wystąpił zasłużony Free Blues Band ze Szczecina – zespół założony w 1979 roku przez Andrzeja Malcherka i Agnieszkę Malcherek, którzy niezmiennie udowadniają, iż blues w Polsce ma się dobrze i potrafi brzmieć z klasą.
Następnie publiczność porwał Adam Kulisz wraz ze swoim Blues Session, w którym pojawili się m.in. harmonijkarz Michał Kielak i pianista Adam Lomania. Ich koncert stanowił doskonałe łączenie tradycji z nowoczesnym groove’em.
Nie mogło zabraknąć samego Irka Dudka, który tym razem postawił na minimalizm – wystąpił solo, wyłącznie z harmonijką ustną, bez gitary i sekcji akompaniującej. Udowodnił, iż prawdziwy blues nie potrzebuje ozdobników – wystarczy emocja, charyzma i wiara w dźwięk.
Wielcy goście – energia i pasja
Wielkim wydarzeniem sobotniego wieczoru był koncert Tommy’ego Castro & The Painkillers. Legenda amerykańskiego bluesa rozgrzała Spodek do czerwoności. Kapitalne brzmienie, doskonała sekcja, energia płynąca ze sceny i swobodna interakcja z publicznością – wszystko to razem stworzyło show, które na długo zapadnie w pamięć.
Publiczność zachwyciła również Shemekia Copeland, która wróciła do Katowic po kilku latach przerwy. Jej głos – potężny i pełen emocji – wypełnił całą halę, a towarzyszący jej muzycy stworzyli perfekcyjny muzyczny fundament. Copeland z charakterystyczną pewnością siebie i sceniczną charyzmą udowodniła, iż jest prawdziwą królową współczesnego bluesa.
Na zakończenie tegorocznej edycji wystąpił niepowtarzalny Eric Sardinas – artysta, którego sceniczna energia i wizerunek przypominający bohatera „Piratów z Karaibów” tworzą nieodłączny element jego stylu. Wystąpił w trio z doskonałą sekcją rytmiczną z Jasonem Langleyem na basie. Ich set był eksplozją blues-rockowej energii, gitarowych popisów i nieokiełznanej pasji – idealnym zwieńczeniem intensywnego dnia w Spodku.
Festiwal z duszą – i z klasą
Tegoroczna Rawa przypomniała, iż blues to nie tylko gatunek muzyczny, ale wspólnota ludzi i emocji. Organizatorzy zadbali o atmosferę – bez nadmiaru komercji, z poszanowaniem tradycji i pełnym skupieniem na muzyce. Cieszy także fakt, iż od kilku edycji w Spodku nie sprzedaje się alkoholu, co przekłada się na bardziej kulturalny i rodzinny klimat koncertów.
Czas festiwalu minął błyskawicznie – może aż za szybko. Wielu bywalców z nostalgią wspomina dawne, dwudniowe edycje Rawy. Ale tegoroczna odsłona w pełni zrekompensowała to intensywnością i jakością występów.
Warto jednak na moment zatrzymać tę energię – dlatego szczególnie zachęcamy do obejrzenia galerii zdjęć autorstwa Dariusza Ptaszyńskiego, który uchwycił emocje, światło i magię festiwalu tak, jak potrafi tylko oko prawdziwego fotografa koncertowego. Jego kadry przenoszą nas z powrotem do serca Spodka, w sam środek bluesowego święta.
Rawa Blues Festival 2025 to edycja, która zapisze się w historii – z klasą, pasją i brzmieniem, które jeszcze długo będzie pobrzmiewać w pamięci uczestników.
Tekst: Sobiesław Pawlikowski Zdjęcia: Sobiesław Pawlikowski / Ada & Sobiesław Pawlikowscy Photography






















































































