Związki rzadko kończą się jedną wielką awanturą. Częściej obumierają po cichu: ktoś nie odpisze na żart, nie spojrzy na wskazaną ciekawostkę, nie dopyta, jak minął dzień. Ten powolny odwrót ma już własną nazwę „quiet divorcing” i zyskuje popularność, bo trafnie nazywa doświadczenie, które wielu z nas zna, ale rzadko umie uchwycić.

Fot. pixabay
Psycholożka Emily Impett przypomina: nauka o bliskich relacjach opisuje tę dynamikę od lat. W wieloletnich obserwacjach tych samych par widać długi etap cichego wycofania i spadku pozytywnego zaangażowania, zanim dochodzi do otwartego konfliktu. John Gottman nazywa „wezwania do kontaktu” drobnymi sygnałami bliskości: mem na czacie, pół-żartem rzucone „zobacz to”. Gdy partnerzy odpowiadają na nie życzliwie, więź się wzmacnia. Kiedy ignorują je z rozpędu, dystans rośnie, a związek pustoszeje od środka.
Skąd bierze się cicha erozja
Nuda nie jest błahostką. W kilkuletnich obserwacjach par wyższy poziom znudzenia korelował z późniejszym spadkiem satysfakcji, po części dlatego, iż zanikały wspólne „iskry nowości” i emocjonalna bliskość. Do tego dochodzą oczekiwania kulturowe: współczesne relacje mają być nie tylko bezpieczne i wspierające, ale też „spełniające”. Kiedy naturalny spadek namiętności przychodzi z czasem, łatwo błędnie uznać, iż „coś pękło”. Media społecznościowe dorzucają porównania i poczucie, iż inni „kochają się lepiej”.
Płeć i niewidzialna praca emocjonalna
Badania pokazują też wzorce płciowe. Kobiety częściej wcześniej wychwytują emocjonalny dystans, inicjują rozmowę i jeżeli związek nie rusza z miejsca także rozstanie. Mężczyźni średnio częściej unikają konfrontacji, co popycha relację w stronę dalszego wycofania. Gdy „niewidzialna praca” podtrzymywania bliskości spada na jedną osobę i nie spotyka się z odpowiedzią, łatwo o poczucie bycia niewidzianym i narastającą frustrację.
Czy da się to odwrócić?
Dobrą wiadomością jest, iż to, co latami oddalało partnerów, często da się odwrócić. Pomagają drobne, powtarzalne gesty: reagowanie na sygnały „zobacz mnie”, mówienie „dziękuję” za konkretne drobiazgi i świadome dokładanie nowości do codziennej rutyny. Te zmiany nie działają od razu, ale z czasem odbudowują ciepło i zaangażowanie.
Złą wiadomością bywa to, iż więź jest już mocno osłabiona, brakuje zaufania, czułości i dobrej woli. Wtedy nie każdą relację warto ratować za wszelką cenę. Rozstanie może być aktem troski o siebie, o dzieci i o szansę na zdrowsze życie po rozstaniu.
Kiedy odpuścić
Jeśli oboje próbujecie, a nic się nie zmienia, rozmowy są chłodne, bliskość jednostronna to znak, iż „cicha erozja” naprawdę was dotyczy. Rozstanie nie musi oznaczać porażki. Bywa dojrzałą, odpowiedzialną decyzją, zwłaszcza gdy codzienność rani.
DF, thefad.pl / Źródło: The Conversation












