„Gdy nadeszła pora na podjęcie decyzji, nie chcieliśmy już dłużej mieszkać w muzeum” – wspomina jedna z przedstawionych w filmie osób, używając – podobnie jak cała grupa – niebinarnej formy języka litewskiego (opracowanej i popularyzowanej przez Agne Jokse). W Przyszłości przybędą młodzi bohaterowie – przyjaciele, a być może kochankowie – znajdują się w czasie poza czasem, zamknięci w półprzezroczystych zarysach nieokreślonego mieszkania w mieście. Ich sny i marzenia, pojawiające się w formie projekcji na pościeli czy lustrach, sprawiają wrażenie nieokreślonej i bezosobowej przeszłości. Przez zatrzymany czas przebijają się archiwalne ujęcia helikopterów, abstrakcyjne, gwałtownie poruszające się obiekty i powiewające flagi narodowe. W nakręconym tuż przed rosyjską inwazją filmie przeszłość i przyszłość jawią się jako coś niepewnego, bezwładnego. Bohaterowie spędzają razem czas, jakby w rytm nieubłaganie płynącej opery Kornet Onute Narbutaite, ucząc się na nowo poruszać, dotykać, opowiadać historie, rozmawiać i patrzeć. „Nie ma tu nic, co by im zagrażało: żadnego wczoraj, żadnego jutra; albowiem czas runął. I oni wykwitają z jego ruin” – pisze Rainer Maria Rilke w Rapsodzie o miłości i śmierci korneta Krzysztofa Rilke. W tle rozbrzmiewa wznoszące się i opadające libretto opery, luźno oparte na tym przepełnionym tęsknotą wierszu młodego Rilkego, opowiadającym historię kochanków przeżywających ostatnią noc przed wybuchem wojny austriacko-tureckiej.