Warszawa, 12 listopada 2025
Drogi Dzienniku,
Dziś mój syn, Michał, podszedł do mnie z ciężkim wyrazem twarzy i powiedział:
Tato, chcę się rozwodzić. Mam dosyć tej leniwej żony, Anny. Ile mogę jeszcze sam wyciskać z życia?
Zamilkłem, po czym odpowiedziałem:
Wybacz, synu.
Za co?
Za to, iż nie zawsze byłem dobry wobec twojej matki. To mój błąd, iż w tobie pojawił się mroczny zakątek z myślą o rozwodzie
Co, nie rozwodzić się?
Nie, nie rozwodź się choćby nie pomyśl o tym nigdy.
Czy mam wytrwać do końca dni?
Nie musisz wytrzymywać Nie wytrzymujesz jej, ale własnego złego nastawienia. Zmienisz się sam zmieni się wszystko wokół.
Jak się zmienić?
Spojrzałem na Annę i rzekłem:
Patrz na żonę, jak uczy nas Pan. Ona jest Jego darem dla ciebie. Twoją euforią Twoją pomocnicą Matką twoich dzieci Delikatnym naczyniem, które Bóg dał ci w dłonie, byś trzymał je łagodnie, ostrożnie, chronił Wszystko inne to drobnostki! jeżeli dziś czegoś nie umie nauczy się. Ty też nie wszystko znasz, co powinieneś robić
Jeśli coś nie zdąży pokryj jej słabość swoją siłą i miłością jeżeli czegoś nie wie, opowiedz wieczorem przy herbacie, przytulając ją delikatnie za ramiona Wasza droga jest tylko wasza. Wasza miłość jest tylko wasza. Ten, kto wlewa w twoje oczy nienawiść, jest wrogiem twojego domu.
Nawet jeżeli to twoja matka twój brat albo najbliższy przyjaciel nie osądzaj ich za to. Przebacz. I każdemu z nich daj do zrozumienia, iż za swoją żonę, za swoją miłość, jesteś gotów umrzeć bez wahania, ale nikomu nie pozwolisz, by choć słowem dotknął twojej rodziny.
Czy i was z mamą chciano rozwodzić?
My bez pomocników też czasem się kłóciliśmy. Głupie i dumne. Wasze życie jest inne. Nikt nie wypędzi was od Boga. Proście Go o mądrość. Ustępujcie sobie nawzajem Litość i pocieszenie niech będą waszymi towarzyszami Miłość, jeżeli jej nie znasz, rośnie. Jej wielkość i wartość ujrzysz dopiero w głębokim wieku, kiedy wieczorem przytulisz żonę za ramiona i nie będzie potrzeby słów.
Bonus
Michał milczał. Po raz pierwszy od dawna spojrzał na Annę nie jako na problem, ale jako na człowieka, który tak samo się męczy, ma słabości i potrzebuje ciepła oraz wsparcia. Zawstydziło go, iż dotąd widział jedynie wady, a nie jej oczy, które kiedyś rozświetlały się euforią przy jego boku.
Tej nocy wróciłem do domu i nie wypowiedziałem żadnego zarzutu. Po prostu podszedłem, objąłem Annę i cicho rzekłem:
Przebacz mi. Nie dostrzegałem w tobie najcenniejszego daru mojego życia.
Zaskoczona, w jej oczach zabłysnął iskierka ta sama, co kiedyś połączyła nasze serca. Nie potrzebowaliśmy wielu słów. Wystarczyła cisza, dotyk i uczucie, iż wciąż jesteśmy razem.
Prawdziwa miłość nie gaśnie czasem zasypia pod warstwą urazów i codziennych trosk. Gdy podlewamy ją uwagą, cierpliwością i delikatnością, budzi się i staje się silniejsza niż kiedykolwiek.
Lekcja, którą wyniosłem: najważniejszy skarb w życiu to nie to, co posiadamy, ale jak dbamy o relacje, które nas otaczają. Bez szacunku i miłości dom traci swój fundament.










