Przeszedł udar i wylew. Teraz znany dziennikarz walczy o powrót do sprawności

gazeta.pl 2 godzin temu
Janusz Pindera mierzy się z poważnymi problemami zdrowotnymi. Jak się okazuje, dziennikarz sportowy jest w trakcie rehabilitacji.
Janusz Pindera to ceniony dziennikarz sportowy, który pracę w mediach zaczynał jeszcze w drugiej połowie lat 70. W trakcie swojej kariery był związany m.in. ze stacjami Canal+, Polsat Sport i Orange Sport. Pindera od wielu lat współpracuje także z "Rzeczpospolitą". W połowie grudnia doceniono jego pracę i wyróżniono go nagrodą im. Bohdana Tomaszewskiego dla najlepszego dziennikarza sportowego. Statuetkę odebrała jego córka i przeczytała list od taty, w którym dziennikarz podkreślił, iż dochodzi do siebie po udarze. Jak się okazuje, to nie koniec jego problemów zdrowotnych.


REKLAMA


Zobacz wideo Minge wprost o zdrowiu. To usłyszała


Janusz Pindera przechodzi rehabilitację po udarze. "Wierzę, iż wrócę do mojej największej pasji"
W liście, który przeczytała córka Janusza Pindery, dziennikarz wyjawił, co motywuje go do tego, aby w pełni odzyskać siły po udarze. "Wierzę jednak, iż powrócę do mojej największej pasji, czyli komentowania wielkich walk bokserskich. I iż spełnię moje największe, dziennikarskie marzenie i będę mógł skomentować polski złoty medal w boksie na najbliższych igrzyskach olimpijskich. Życzę tego z całego serca sobie, polskiemu pięściarstwu i polskiemu sportowi" - przekazał. Pindera jest w trakcie rehabilitacji w jednym z warszawskich osródków. Jak się okazuje, ma za sobą także wylew i boryka się z problemami z operowaną jeszcze w latach 70. nogą. Na kanale w serwisie YouTube, który dziennikarz współtworzy z Kacprem Bartosiakiem, podkreślił, iż leczenie trwa już kilka miesięcy i rehabilitacja potrwa aż do stycznia.


Janusz Pindera o rehabilitacji i leczeniu: To są ciężkie neurologiczne historie. Walczy o powrót do pełnej sprawności
Janusz Pindera podkreśłił, iż rehabilitacja to mozolna i żmudna praca, ale ma jeszcze sporo planów, z których nie zamierza zrezygnować, więc jest bardzo zmotywowany. - Ten powrót, jak to się pięknie mówi, to nie jest sprint, tylko maraton. To są ciężkie neurologiczne historie, ciężkie powroty do pełni sprawności, która jest konieczna do wykonywania tego zawodu, który wykonywałem przez prawie pół wieku - podsumował.
Idź do oryginalnego materiału