Telewizja Polska ogłosiła listę dziesięciu wykonawców i piosenek, które już 14 lutego powalczą o bilet do Bazylei i reprezentowanie Polski podczas tegorocznego Konkursu Piosenki Eurowizji. Czy pośród tej dziesiątki jest utwór, który może stać się przebojem i jednocześnie przynieść nam pierwsze zwycięstwo w historii Eurowizji? Śmiem wątpić. Poziom piosenek jest mocno przeciętny. To zresztą częsty problem polskich preselekcji.
REKLAMA
Zobacz wideo Steczkowska nie jest pewna swojej piosenki na Eurowizję? Zaskakujące słowa
Preselekcje do Eurowizji 2025. Brak najważniejszych nazwisk
Chociaż w Polsce stadiony wypełniają Dawid Podsiadło oraz Sanah, a radiowe listy przebojów wypełnione są piosenkami Mroza, Darii Zawiałow, Kaśki Sochackiej i Zalewskiego, to jakoś nie pali się tym artystom, żeby reprezentować nas na Eurowizji. Szkoda, bo wówczas moglibyśmy pokazać to, co w polskiej muzyce najbardziej aktualne i prawdziwie popularne. A tak zwykle wysyłamy jakieś dziwne projekty artystów, którzy uaktywniają się ze swoją twórczością w okolicach krajowych preselekcji. Oczywiście są wyjątki.
PRZECZYTAJ WIĘCEJ: Taryfa ulgowa dla Steczkowskiej w preselekcjach do Eurowizji. Decyzja budzi emocje
Justyna Steczkowska to jedyny sensowny wybór w tym roku
Przesłuchałem osiem dostępnych już utworów, które powalczą o wyjazd do Szwajcarii i nie mam wątpliwości, iż najbardziej trafny i słuszny wybór to Justyna Steczkowska i jej "Gaja". Steczkowska na Eurowizji wystąpiła już z bardzo szlachetną piosenką "Sama" w 1995 roku, więc mielibyśmy powrót do konkursu po rekordowych 30 latach. "Gaja" to kwintesencja tego, co w ostatnim czasie muzycznie serwuje Steczkowska, która przy tym utworze współpracowała z producencko-autorskim teamem Hotel Torino. To może nie jest bardzo przebojowa piosenka i prawdopodobnie nie trafi na listy przebojów, ale nie zapominajmy, iż Eurowizja to także show, a to Justyna może nam zagwarantować. To jedna z nielicznych artystek na polskim rynku, która przywiązuje ogromną wagę do wizualnej strony swoich występów. prawdopodobnie czekają nas więc popisy choreograficzne i przemyślany koncept wizualny. Nie zapominajmy też o charakterystycznych wokalizach, które zwłaszcza w przypadku występów na żywo potrafią zrobić piorunujące wrażenie. "Gaja" daje Justynie miejsce na popisy wokalne i z całą pewnością jest to szansa, żeby powalczyć o finał tegorocznego konkursu. jeżeli wokalistka z takim dorobkiem i umiejętnościami chce spróbować, to nie powinniśmy jej tego utrudniać.
"Lusterka" to pod względem artystycznym najciekawszy utwór z preselekcji
A co z resztą? Niewątpliwie w stawce są utwory ciekawe. Najbardziej przekonują mnie "Lusterka", czyli rzecz z pogranicza folku i muzyki alternatywnej. Sw@da i Niczos przynoszą najciekawszą artystycznie propozycję, która mogłaby spodobać się europejskiej publiczności. Utwór śpiewany jest w mikrojęzyku podlaskim, używanym przez ok. 30 tysięcy mieszkańców wschodniej Polski, co jest dodatkowym smaczkiem. Mam jednak wątpliwości, czy taka reprezentacja zainteresowałaby samych rodaków, a przecież w przypadku Eurowizji liczy się też wsparcie Polonii rozsianej po całej Europie. Nieco mniej przekonuje mnie "Tempo", także folkowa propozycja przygotowana przez zespół Chrust. Niby nie ma się tu do czego przyczepić, ale też całość nie porywa. Na międzynarodowy konkurs to chyba zbyt mało.
W preselekcjach nie brakuje bylejakości
Mamy też w tegorocznych preselekcjach wysyp piosenek nijakich. Niby miały być chwytliwe i przebojowe. Niby zahaczają o światowe trendy, ale ostatecznie brzmią mdło. O takich piosenkach zapomina się tuż po ich wysłuchaniu, a jeżeli nie stoi za tym świetny wokal, albo też charyzma sceniczna wykonawcy, to już w ogóle nie ma o czym mówić. "Can't Hide" Marien i "Rumours" Soni Maselik niestety niczym specjalnym mnie nie ujęły. Nieco lepiej jest w przypadku TYNSKY'ego i jego "Miracle". To zresztą zdolny wokalista i songwriter, ale w przypadku tak dużego projektu, jakim jest Eurowizja, zdecydowanie przydałaby się mocniejsza piosenka.
Dudek i Szmajkowski próbują po raz kolejny
W stawce znaleźli się już ci, którzy dostać się na Eurowizję próbują po raz kolejny. Dominik Dudek, czyli zwycięzca jednej z edycji "The Voice of Poland", tym razem startuje z bardzo poprawnym utworem "Hold The Light". W kategorii radiowych piosenek ta wypada w tym roku chyba najlepiej. To udana ballada, nieco przypominająca piosenki Hoziera. Gdyby to Dudek miał nas reprezentować w Bazylei, prawdopodobnie nie mielibyśmy się czego wstydzić. Nieco mniej przemawia do mnie "Pray" Kuby Szmajkowskiego, który w preselekcjach wystąpi zresztą po raz trzeci. Wciąż mam wrażenie, iż jego "Lovesick" było znacznie lepszą propozycją. "Pray" dużo obiecuje na początku, ale później wszystko się jakoś rozmywa we wtórnym, popowym rozwinięciu. Być może na żywo bardziej to do mnie przemówi.
PRZECZYTAJ WIĘCEJ: Dominik Dudek ujawnił, co robił, zanim zdobył sławę. Nie jest z tego dumny
Czy naprawdę nie było lepszych piosenek?
Listę tegorocznych finalistów zamykają Daria Marx z "Let It Burn" oraz Janusz Radek z "In Cosmic Mist". Tych piosenek nie ocenię, bo jeszcze ich nie opublikowano. Daria kilka lat temu zaliczyła swoje pięć minut sławy i wielu wierzyło, iż jej "Paranoia" może zrobić spore zamieszanie na Eurowizji. Z ostatnimi singlami jest już niestety znacznie gorzej. Z kolei jeżeli chodzi o Janusza Radka, to spuszczę zasłonę milczenia, bo dla mnie Radek na Eurowizji to jakaś abstrakcja.
Aż trudno też uwierzyć, iż z ponad 200 wysłanych zgłoszeń komisja konkursowa nie mogła wybrać lepszych piosenek. jeżeli poziom tych utworów był niższy od finałowej dziesiątki, to można być tylko wdzięcznym, iż nikt nie kazał nam ich przesłuchiwać.
Znam na przykład "Roman Empire" Madoxa, które do finału preselekcji się nie dostało, a byłoby jedną z lepszych piosenek w tej stawce. Najprawdopodobniej polska piosenka na Eurowizji 2025 nie będzie przebojem w Polsce i będzie miała sporo kłopotów, żeby zakwalifikować się do finału Konkursu w Bazylei. Wydaje się, iż jedyna nadzieja w Steczkowskiej.