Przejechał 6 tysięcy kilometrów rowerem. Wszystko dla żony. "Kochałem ją jak wariat"

g.pl 18 godzin temu
Zdjęcie: @martyna.world/Instagram.com


Ta wyprawa miała miejsce kilkadziesiąt lat temu i wówczas poruszyła cały kraj. "Rajd Jadzia" przeszedł do historii wraz z panem Mieczysławem Parczyńskim, nazywany Mieczysławem Pierwszym Rowerowym. Choć podróżnik zmarł kilka lat temu, ciężko będzie zapomnieć o jego wyczynie. Za jednym razem udało mu się pokonać blisko 6 tys. km rowerem, a wszystko z powodu ogromnej miłości do swojej ukochanej.
Pan Mieczysław Parczyński zawodowo zajmował się obróbką zdjęć, jednak jego prawdziwą pasją był rower, na który po raz pierwszy wsiadł w wieku 51 lat. Podróżnik pokonał w swoim życiu tysiące kilometrów, ale jedna z wycieczek miała dla niego szczególne znaczenie. Jego ukochana żona Jadwiga zmarła w 1986 roku i już wtedy wiedział, iż musi zrobić dla niej coś wyjątkowego. Postanowił postawić jej nietypowy pomnik, taki o którym wielu choćby nie śniło. Właśnie dlatego już trzy lata po pogrzebie wyruszy w tak zwany "Rajd Jadzia".


REKLAMA


Zobacz wideo Halinka i Jadzia z "Sanatorium miłości" poróżniły się. Manowska jest w szoku


"Rajd Jadzia" przeszedł do historii. Pokonał 6 tysięcy kilometrów
Kochałem ją jak wariat - wspominał lata temu pan Mieczysław podczas jednego z wielu wywiadów. Wyrazem jego miłości do ukochanej żony miała być wyjątkowa wyprawa rowerowa. Wszystko dlatego, iż jej trasa została ułożona tak, by na mapie Polski powstało imię "Jadzia".


Na pogrzebie mojej żony obiecałem jej. Jadziu pomnik będziesz miała, ale ja Ci inny pomnik sprawię, rajd po Polsce, 'Rajd Jadzia'


- mówił podróżnik, cytowany przez serwis TVN24. Nad planem rajdu pracował trzy miesiące, by każda litera miała odpowiedni kształt. Ostatecznie wyprawa miała liczyć 5730 kilometrów i składała się z 62 etapów. Trasa miała swój początek w Koszalinie, tam też zaczyna się litera "J", a zakończyła się w Przemyślu, wraz z ostatnim odcinkiem tworzącym literę "a".


Nie wiem, czy ona to widziała, ale była ciągle w moich myślach


- twierdził wzruszony pan Mieczysław. W momencie "Rajdu Jadzia" mężczyzna miał 65 lat, jednak miłość do żony oraz wspomnienia pozwoliły mu ukończyć wyprawę, która trwała łącznie aż 94 dni. Dzięki własnej wytrwałości dopiął swego i stworzył wymarzony pomnik dla ukochanej żony. Przy okazji usłyszała o nim również cała Polska.


Historia Mieczysława Parczyńskiego. W hołdzie dla żony wsiadł na rower i pokonał tysiące km
Po śmierci żony to właśnie rower stał się dla pana Mieczysława odskocznią od trudnej codzienności. Tylko do 2010 roku zdołał pokonać łącznie ponad 216 tys. km. O jego wyprawach zaczął mówić cały kraj i choć pan Mieczysław odszedł w 2019 roku, jego wyczyny wciąż są doceniane. Jedną z osób, która po latach postanowiła ożywić wspomnienia, była Martyna Wojciechowska. Popularna podróżniczka wróciła do tej historii, opisując ją na swoim Instagramie. Przy okazji nie omieszkała wspomnieć o istotnych sukcesach autora najsłynniejszego polskiego rajdu.


Nazywany jest Mieczysławem Pierwszym Rowerowym, bo podczas swoich licznych wypraw rowerowych przebył łącznie kilkaset tysięcy kilometrów. Otrzymał także nagrodę specjalną znanej imprezy podróżniczej KOLOSY (2004). Tak brzmiało uzasadnienie jury: 'Za trzydziestoletnią podróż na rowerze, w trakcie której, nie opuszczając Polski, PIĘCIOKROTNIE OKRĄŻYŁ ŚWIAT, udowadniając, iż start do wielkich czynów może nastąpić choćby po pięćdziesiątce'


- napisała na Instagramie Martyna Wojciechowska.


Dziękujemy, iż przeczytałaś/eś nasz artykuł.Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.
Idź do oryginalnego materiału