
niech lecą precz wszelkie sukinkotki,
babsztyle o pazurach w kolorze ścierwowym,
ruderzyce mające na ciałach szlapstoniery
(nieurocze słowo, jakie wymyśliłem
będąc upalonym Mary Jane).
tylko ty się liczysz! każda chwila we dwoje jest
istnym rozbujaniem bomb
(nie mylić z rozbrajaniem!),
tańcem na przyszłym gruzowisku metropolii.
bo wszystko zmierza ku wmieleniu w dym,
jesiennieje i jesteśmy niczym przerażone
samochody w autokomisie sąsiadującym z autokasacją.
drżymy widząc, jak staruszkowie są rozkręcani
na śmierć. przytulamy się, lakier w lakier.
jeszcze taniec, choć już na piasku
gęstym od wsiąkłego weń oleju silnikowego.
ciągle: szpony złych ludzi boleśnie rysujące
nam drzwi. zgubione kluczyki.