Prowadziła biznes 30 lat, wtedy przyszedł Książulo. Burza w sieci: "Strzela focha i zamyka"

natemat.pl 1 dzień temu
Pani Maria prowadziła swoją jadłodajnię w Urzędzie Dzielnicy Żoliborz przez niemal 30 lat. Jej bar był miejscem, które odwiedzali głównie urzędnicy i mieszkańcy dzielnicy, ceniący sobie tradycyjne, domowe jedzenie. Jednak, jak to bywa w świecie internetu, wszystko zmieniło się, gdy na jej progu pojawił się znany youtuber testujący jedzenie – Książulo. I nie pomogło, iż obsypał ją komplementami – wręcz przeciwnie.


Wszystko zaczęło się od jednego filmu. Książulo, który odwiedził w październiku ubiegłego roku bar pani Marii, nagrał materiał, w którym zachwalał jakość serwowanych tam dań. Lokal do momentu pojawienia się w nim znanego youtubera był znany tylko bywalcom, gdyż znajduje się w Ratuszu na warszawskim Żoliborzu. Po rekomendacji Książula do małego baru zaczęły schodzić się tłumy nowych klientów.

Choć dla wielu przedsiębiorców prowadzących swoje lokale gastronomiczne taka sytuacja byłaby spełnieniem marzeń, to dla właścicielki małego baru okazała się koszmarem.

Właścicielka zamyka bar, który chwalił Książulo. Burza w internecie


Pochlebny materiał sprawił, iż już od następnego dnia po publikacji materiału do lokalu zaczęły ustawiać się kolejki, które wydawały się nie mieć końca. W rozmowie z "Raportem Warszawskim" właścicielka nie kryła swojego rozczarowania zmianą, jaka nastąpiła w jej życiu.

– Jestem już zmęczona tym rozgłosem. Książulo narobił nam sporo kłopotów. Odkąd tyle osób usłyszało o naszej jadłodajni, to codziennie mamy ręce pełne pracy – żaliła się już pod koniec października reporterom pani Maria. Przez tłumy klientów, którzy przychodzili, aby spróbować "słynnych dań" z YouTube, kobieta poczuła się przytłoczona ogromem pracy.



Choć właścicielka baru miała swoje powody, aby podjąć decyzję o zamknięciu lokalu, ta spotkała się z ostrą krytyką ze strony internautów. W komentarzach na różnych portalach społecznościowych pojawiły się liczne głosy niezrozumienia, a niektórzy wyrazili choćby oburzenie decyzją przedsiębiorczyni.

"No straszne, kobieta na jakiś czas dostała szansę od losu, by porządnie zarobić, no ale nie, ma ból tyłka, iż klientów za dużo. Zamiast ustalić limit, iż np. wydaje dziennie tylko 100 obiadów, strzela focha i zamyka na stałe" – napisał jeden z użytkowników. Inni zauważyli, iż gdy biznes zaczyna przynosić zyski, to, zamiast go rozwijać, pani Maria decyduje się na zamknięcie. "Każdy normalny, komu się biznes rusza, zatrudnia pracowników i robi siano samemu, nie musząc tyle dymać" – skomentował kolejny internauta.

Obrona właścicielki. "Nie każdy chce rozwijać swój biznes na siłę"


Mimo ogromnej fali krytyki znalazły się też osoby, które wzięły w obronę panią Marię. Pojawiły się głosy, które wskazywały na trudną sytuację właścicielki zmęczonej presją, jaką przyniosła ze sobą nagła popularność baru wśród fanów Książula.

"Jak widzę po komentarzach, pokolenie kapitalizmu nie rozumie niczego. Bo jak jest kasa na horyzoncie, to trzeba zap******elać ponad siły" – skomentował sytuację jeden z użytkowników. Właścicielka baru miała swoje powody, by nie podjąć wyzwania, które niosło ze sobą nagłe zainteresowanie. "To jedna lub dwie osoby na kuchni, pewnie już bliżej emerytury, które nie wyrabiają, bo nie taki był profil jadłodajni – tłumaczyli obrońcy pani Marii. Internauci zwracają uwagę na to, iż jadłodajnia jest bardzo mała i ze względu na lokalizację nie ma potencjału rozbudowy.

Bez względu na wywołaną burzę w sieci, decyzja została ostatecznie podjęta. Właścicielka złożyła wypowiedzenie umowy najmu, a bar z końcem maja 2025 roku zostanie zamknięty. Choć mieszkańcy Żoliborza rozumieją wybór pani Marii, to nie kryją smutku. Dla wielu był to kawałek historii dzielnicy, który zniknie na zawsze.

Idź do oryginalnego materiału