Produkcje, które zapierają dech w piersi. Najlepsze seriale 2025 roku

swiatseriali.interia.pl 1 godzina temu
Zdjęcie: INTERIA.PL


Rok 2025 był pełen świetnych serialowych premier. Na początku roku serca widzów zdobył "The Pitt", a pod koniec - "Jedyna". W międzyczasie zachwyciło "Studio", "Heweliusz", "Dojrzewanie" i wiele, wiele innych produkcji. Co najbardziej spodobało się naszej redakcji? Sprawdźcie!



Patrycja Otfinowska, "Jedyna"


Patrycja Otfinowska: Premiera serialu "Jedyna" ("Pluribus") była dla mnie kompletnym zaskoczeniem. Rheę Seahorn kojarzyłam z serialu "Zadzwoń do Saula", a nazwisko Vince’a Gilligana było gwarancją jakości, jednak kompletnie nie wiedziałam, czego mogę się spodziewać. Dziewięcioodcinkowa produkcja pozytywnie mnie zaskoczyła i muszę przyznać, iż rozkochała mnie w sobie od pierwszego odcinka - wtedy choćby "Heweliusz" stracił smak! Reklama
Główna bohaterka ma przed sobą nie lada zadanie - w tej chwili jest najnieszczęśliwszą osobą w świecie pełnym harmonii i beztroski. Teraz będzie starała się przywrócić świat do dawnego stanu. Produkcja jest zaskakującą mieszanką gatunków - nie brakuje czarnego humoru, dramatu i elementów thrilleru. Każdy odcinek to niezwykła podróż do świata, za który niejeden z nas chętnie zapłaciłby wysoką cenę.


Serial zachwycił mnie pod wieloma względami - aktorskich kreacji (Karolina Wydra jako Zosia jest wspaniała!), plotwistów i cudownych cameo. Wszystko pięknie grało i z niecierpliwością wyczekiwałam rozpoczęcia kolejnego epizodu. Według mnie ta produkcja ma tylko jedną wadę - zbyt długo czekaliśmy na powstanie takiego dzieła. Polecam serial wszystkim, którzy lubią bardziej stonowany rozwój akcji, piękne kadry i niebanalne historie.
Zobacz też: Polka na ekranach Apple+. Karolina Wydra w niezwykłej roli w "Jedynej"





Kinga Szarlej, "Studio"



Kinga Szarlej: Moim skromnym zdaniem Seth Rogen i Evan Goldberg w 2025 roku przeszli samych siebie, tworząc serial "Studio" dla Apple TV. Produkcja, która śledzi losy nowo wybranego szefa Continental Studios, Matta Remicka, obnaża kulisy wielkich wytwórni filmowych, pracy na planach wysokobudżetowych produkcji i zaciętej walki w świecie, gdzie królują reputacja i pieniądz.
Od marcowej premiery pochłonęłam serial już dwukrotnie. Odcinki ogląda się ekstremalnie szybko, dzięki krótkiemu formatowi i szybkiej akcji. Dynamicznie napisany scenariusz i wszechobecna satyra to aspekty, które sprawiły, iż serial skazany był na streamingowy sukces. Do zdecydowanych plusów można zaliczyć również obsadę złożoną z plejady gwiazd Hollywood, filmowe i branżowe easter eggi oraz naprawdę interesujące wizualnie kadry.
Mogłabym się rozpływać nad tym serialem przez jeszcze wiele akapitów, ale powiem jedynie, iż to pozycja w portfolio Setha Rogena, którą po prostu trzeba nadrobić. Szczególnie spodoba się fanom sitcomów i ciętego humoru.
Zobacz też: Aktorka pierwszy raz w takim wydaniu. Ten serial poruszy Polaków



Justyna Miś, "The Pitt"


Justyna Miś: Serial "The Pitt" wziął mnie kompletnie z zaskoczenia. Początkowo byłam sceptycznie nastawiona ze względu na spekulacje jakoby produkcja rzekomo była plagiatem "Ostrego dyżuru". Zarzuty te w choćby najmniejszym stopniu nie były prawdą. Owszem, mamy do czynienia z serialem medycznym, a elementem wspólnym jest Noah Wyle, który wciela się w główną postać i jest współtwórcą, ale na tym podobieństwa się kończą.
Bohaterowie serialu "The Pitt" to lekarze, pielęgniarki, rezydenci oraz stażyści Centrum Medycyny Traumatycznej w Pittsburghu. Główną postacią jest grany przez Wyle'a doktor Michael Robinavitch, który kieruje zmianą na SORze. Każdy odcinek przedstawia jedną godzinę z intensywnej, 15-godzinnej zmiany, wypełnionej różnorodnymi przypadkami medycznymi.
"The Pitt" wciąga widzów już od pierwszych odcinków, a historie poszczególnych postaci są na tyle angażujące, iż nie chce się przerywać seansu choćby na moment. Mimo iż bazuje na podobnych schematach co "Chirurdzy" czy "Będzie bolało", dostarcza widzom emocji i napięcia bez chwili wytchnienia. Zwieńczeniem bardzo dobrego pierwszego sezonu był wypełniony po brzegi cliffhangerami finał. "The Pitt" to perełka wśród seriali 2025 roku.
Zobacz też: Byliśmy na planie popularnego serialu medycznego. Twórcy zdradzają kulisy "The Pitt"



Paulina Gandor, "Dobra robota"


Paulina Gandor: 2025 rok obfitował w wiele wspaniałych seriali, jednak na żadnym nie wylałam tylu łez, co przy oglądaniu "Dobrej roboty" (znanej również pod trafniejszym, symbolicznym tytułem "When Life Gives You Tangerines").
Ae-sun (IU) od najmłodszych lat marzy o zdobywaniu wiedzy i byciu poetką. Nieocenionym wsparciem w podążaniu za tymi marzeniami jest oddany jej, nieśmiały Gwan-sik (Park Bo-gum, który od premiery cieszy się niesłabnącą popularnością). Uczucie buntowniczki i wiernego chłopaka staje jednak przed wieloma próbami. Mimo upływających lat i zmieniającego się świata, jedynym niezachwianym elementem okazuje się miłość.
"Dobra robota" to jednak nie tylko romantyczny wyciskacz łez, ale również opowieść o poławiaczkach z Czedżu ("kobietach morza", haenyeo), dyskryminacji ze względu na pochodzenie, azjatyckim kryzysie finansowym z 1997 roku czy społecznych przemianach i modernizacji Korei od okresu powojennego do współczesności. Fabuła jest refleksją na temat przemijającego czasu, międzypokoleniowych relacji i gotowości do poświęceń. Ze względu na różnorodną tematykę, chwytające za serce aktorstwo, przemyślany scenariusz i sprawne operowanie całą gamą emocji tytuł z pewnością znalazłby się na liście najlepszych k-dram wszech czasów.
Zobacz też: Gwiazdy "Squid Game" w wywiadzie dla Interii: "Ta historia jeszcze nie dobiegła końca"



Jakub Izdebski, "Peacemaker" (sezon 2)



Jakub Izdebski: Drugi sezon "Peacemakera" ma swoje bolączki. Trudno jednak nie być pod wrażeniem dokonań Jamesa Gunna. Reżyser "Supermana" wziął postać będącą chodzącym żartem - faceta, który chce zaprowadzić pokój dzięki przemocy - i dopisał mu tragiczną historię, rzutującą na jego poczynania. Główny bohater, Chris Smith, płynnie przechodzi między kolejnymi stadiami żałoby - nigdy nie może jednak dojść do akceptacji. W swych próbach naginania rzeczywistości pakuje się w kolejne kłopoty i iluzje. Ucieka przed prawdą, zamiast stawić jej czoła.
Chris jest żałosny i śmieszny, ale też głęboko poruszający. Niesamowite, jak dobrym aktorem okazał się wcielający się w tytułowego antybohatera John Cena. Jego wspólna scena z Robertem Patrickiem i Davidem Denmanem w pierwszym odcinku drugiego sezonu to mistrzostwo świata. Cena nic nie mówi, ale na jego twarzy malują się wszystkie emocje świata.
"Peacemaker" nie jest historią o alternatywnych światach i superbohaterstwie. To intymna opowieść o facecie, który stara znaleźć się swoje miejsce i pogodzić z przeszłością. A iż czasem twórcy sięgają po wybuchy i toaletowy humor - komu to przeszkadza?
Zobacz też: "Ma większe serce niż mózg". Aktor szczerze o uwielbianym bohaterze



Katarzyna Ulman, "Andor" i "Heweliusz"


Katarzyna Ulman: Ten mijający serialowy rok był dla mnie bardzo dobry - mieliśmy ważne, wstrząsające i mistrzowsko zagrane "Dojrzewanie", fantastyczny kolejny rozdział o przygodach Dextera Morgana ("Dexter: Zmartwychwstanie"), fenomenalny "Pluribus", nową odsłonę "The Last of Us", kozackie "Pamiętniki Mordbota", romantyczny "Outlander: krew z krwi". Wróciło moje ukochane Critical Role - tym razem z pierwszym sezonem opowieści o losach "Potężnej Dziewiątki"; zadebiutowała też pierwsza seria "Rodu Guinnessów" (której soundtrack, jak podliczył Spotify, męczyłam przez 665 minut). Absolutnie uradowały mnie nowe odcinki "Agentów NCIS: Tony’ego i Zivy" czy "Gliny". o ile mam jednak wybrać jeden najważniejszy dla mnie serial to wybiorę dwa: "Heweliusza" i"Andora".
"Andor" to wspaniale wykreowany świat politycznych intryg, historia walki o wolność, prawdę i sprawiedliwość z o wiele silniejszym wrogiem, który nie cofnie się przed niczym. Opowieść o manipulacji, propagandzie, konspiracji, brutalności, niemożliwej do zaspokojenia ambicji i żądzy władzy oraz o niezłomności i poświęceniu rebeliantów, aby temu wszystkiemu się sprzeciwić. Przemowa Mon Mothmy (Genevieve O'Reilly) w senacie jest jedną z najważniejszych scen, jakie zobaczyliśmy w tym roku.
Najnowszy serial Jana Holoubka, "Heweliusz", pod względem realizacyjnym spełnia wszystkie pokładane oczekiwania. Monumentalny serial zrealizowany z ogromnym rozmachem zachwyca i wzrusza. Rozgrywający się na lądzie dramat sądowy, w którym rodziny ofiar morskiej tragedii walczą o sprawiedliwość i dobre imię załogi wzbudza największe emocje. Dzięki wspaniałej obsadzie (m.in. Konrad Eleryk, Justyna Wasilewska, Magdalena Różczka, Borys Szyc) zostajemy zanurzeni w tę trudną opowieść, przeżywając z bohaterami każdą sekundę. Co najważniejsze, każda aktorka i aktor ma w serialu do utkania własną mikrohistorię. I ten "zbiorowy bohater" jest niesamowitą siłą "Heweliusza" pozwalającą na oglądanie walki z system z różnych perspektyw.
Zobacz też: Hit Netfliksa to historia o kobietach. "Te emocje były we mnie bardzo głęboko"
Idź do oryginalnego materiału