6 czerwca do kin trafi nowy polski dokument "Być jak Mikołaj" w reżyserii Aurelii Frydrych-Zdanowskiej: poruszający obraz dojrzewania transpłciowego bohatera, który wkraczając w dorosłość musi zmierzyć się z bezdusznym systemem i niezrozumieniem ze strony najbliższych.
Uroczysta premiera filmu odbędzie się 6 czerwca w warszawskiej Kinotece. Pierwszych 10 osób, które wyślą wiadomość o temacie "Mikołaj-Filmweb" na adres [email protected] otrzyma bezpłatne podwójne bilety na premierę, po której organizatorzy zapraszają na kieliszek wina i poczęstunek od firmy Lukullus.
KW: Wasz film został doceniony przez jurorów Konkursu Nowe Filmy Polskie na Festiwalu WATCH DOCS w ubiegłym roku, w którym zdobył główną nagrodę. Nie przypadkiem, bo jest to film wyjątkowy, również ze względu na bezkompromisową szczerość i wielki kredyt zaufania, którego sobie nawzajem udzieliliście. Jak do tego doszło, jak się poznaliście? Czy od razu mieliście poczucie, iż będzie z tego film?
AFZ: Od razu odpowiem, iż nie – nie znaliśmy się z Mikołajem wcześniej. Ja wtedy planowałam zrobić film o osiemnastolatkach wkraczających w dorosłe życie i szukałam ludzi, którzy stoją przed ważnymi decyzjami. adekwatnie przez przypadek poznałam Mikołaja w sieci, napisałam do niego, spotkaliśmy się kilka razy i jakoś kliknęło. Zachwyciło mnie, iż on miał w sobie taką mocną pasję i chęć opowiadania o sobie i o tym, jak wygląda jego świat.
M: Ja od razu miałem poczucie, iż się dogadujemy, ale też, iż jestem traktowany fair. Na równi i poważnie, a tego mi wtedy bardzo brakowało jako nastolatkowi, który zwykle doświadczał podważania swojej tożsamości. Od Aurelii dostałem przede wszystkim bezwarunkową akceptację tego, jaki jestem, potwierdzenie, iż jestem spoko. To była bardzo ważna baza tej relacji. Tak to się chyba zaczęło.
KW: Wygląda na to, iż spotkaliście się w idealnym momencie.
AFZ: Potrzebowaliśmy chwili, ale po niej stało się jasne, iż to działa. Oczywiście na początku spotkaliśmy się parę razy bez kamery. Wiadomo, każdy dokumentalista ma swoją własną metodę, każdy pracuje trochę inaczej. To był mój debiut, więc te pierwsze kroki stawiałam delikatnie, ale zawsze w gruncie rzeczy tak robię: chcę się najpierw poznać z osobą, z którą będę pracować, bo ona daje mi siebie.
KW: A ty Mikołaj pamiętasz, jak to było, kiedy pierwszy raz poczułeś, iż Aurelia cię nagrywa, iż jesteś w tym filmie?
M: Pamiętam towarzyszące mi przez większość czasu tej współpracy przekonanie, iż nie jestem w stanie zignorować kamery i nie mam pojęcia, jak ludzie to robią. Wszyscy mi mówili: hej, nie przejmuj się, zachowuj się tak, jakby tutaj tej kamery w ogóle nie było… A ja miałem cały czas wrażenie, iż nie robię nic innego, tylko patrzę w kamerę. Potem oczywiście okazało się, iż wcale tak źle nie było.
AFZ: Wiem, iż każde z nas to widziało inaczej, ale mnie się z kolei wydawało, iż Mikołaj w ogóle nie widział kamery i zupełnie naturalnie się przy niej zachowywał. Nie czułam, żeby jej obecność go stresowała. Tego nie było widać. Rozumiem, iż to tak jest, bo ja stoję po drugiej stronie, ale Mikołaj ma taki naturalny talent, po prostu jest sobą i to jest najważniejsze.
KW: Zrobiliście bardzo piękny, wzruszający, a jednocześnie mocny film. Spodziewam się, iż to nie było łatwe. Co było dla najtrudniejsze przy realizacji?
AFZ: Dla mnie chyba cierpliwość – nieśpieszenie się i nienaciskanie. Może to był taki debiutancki zapęd, ale miałam poczucie, iż to się ciągnie i iż ja powinnam mocniej i szybciej reagować, naciskać. Ale potem pomyślałam, iż nie, iż trzeba być cierpliwym i robić to na spokojnie. Chciałoby się, żeby coś się szybciej wydarzyło, a przecież tak się nie da. Potrzebny jest czas.
M: Część scen, które nagrywaliśmy, była po prostu emocjonalnie trudna, choćby pomijając obecność kamery – ale to jest dość oczywiste. Oprócz tego trudno mi było zaakceptować to, iż przecież nie wiem, co finalnie się będzie w tym filmie. Co tam się wydarzy? To nie fabuła, nie wiadomo, jak się życie potoczy. Więc udzielenie tej zgody, takie wejście w to wszystko z niepewnością... Czasem się stresowałem, trochę obawiałem, iż się zadzieją rzeczy na tyle ciężkie, iż mnie będzie potem trudno zaakceptować to, iż inni ludzie to zobaczą. Że to będzie drastycznie wychodziło poza moje granice komfortu. Na szczęście nic takiego nie nastąpiło. Ja się czuję dobrze, dobrze się czuję z tym obrazem i z tym, iż ludzie go widzą.
KW: Super, iż o tym mówisz, bo to jest bardzo ważne, pokazuje, iż dokument to zawsze jest skok na głęboką wodę dla bohaterów, którzy odsłaniają się w filmie. To wymaga odwagi. I zaufania, bo dla mnie wasz film jest w dużej mierze również o zaufaniu.
AFZ: Ja pamiętam jeszcze taką sytuację: jak pierwszy raz się widzieliśmy z Piotrem [tatą Mikołaja] i on powiedział, iż przecież jeszcze nie wiadomo, jak to wszystko się potoczy, jak to będzie wyglądało. Ja wtedy odpowiedziałam, iż owszem, nie wiadomo, ale ja chcę być przy Mikołaju i chcę po prostu pokazywać jego świat, nieważne, co się wydarzy. Obserwować życie Mikołaja i to na tyle, na ile on mi pozwala, bo to jest zawsze decyzja bohatera, ile on jest w stanie o sobie opowiedzieć i ile chce pokazać.
KW: Film w tej chwili rusza w trasę po Polsce w ramach kampanii Pora na Równość, organizowanej przez Helsińską Fundację Praw Człowieka i WATCH DOCS. Czy ten film miał być w założeniu historią osobistą, intymną, czy też jakiegoś rodzaju deklaracją, która może coś zmienić w społecznym odbiorze środowiska LGBTQ+, osób transpłciowych?
AFZ: Chcieliśmy pokazać temat transpłciowości przeciętnemu widzowi tak, aby zrozumiał, iż to po prostu historia człowieka, któremu należy się taki sam szacunek i prawo jak każdemu innemu. To było od początku istotne, wiedzieliśmy, iż robimy istotną rzecz z nadzieją, iż ona coś zmieni.
M: Tak, wielokrotnie rozmawialiśmy o tym, iż chcielibyśmy, żeby ten film był dla kogoś nowym spojrzeniem, takim bodźcem do rozmów, które inaczej by się nie odbyły. Motyw rozmowy chyba jest najważniejszy w całym filmie, choćby scena na ławce… Założenia to jedno, ale muszę przyznać, iż przede wszystkim poczułem, iż udało się to zrobić. Miałem przyjemność rozmawiać sam na sam z widzami po filmie – z rodzicami czy osobami dorosłymi, które w rodzinach mają osoby transpłciowe. Zostałem obdarzony takimi osobistymi historiami… Wiele osób mówiło, iż zobaczenie na ekranie mnie i mojego ojca, ludzi nieidealnych, którzy jakoś radzą sobie z sytuacją, często wykraczającą poza nasze możliwości – iż to było dla nich bardzo ważne. I to jest moim zdaniem wszystko, czego mogliśmy chcieć od tego filmu.
AFZ: To prawda, to jest niesamowite, iż po seansach ludzie podchodzili do Mikołaja i po prostu chcieli z nim porozmawiać. Byli nam wdzięczni za ten film, bo poczuli, iż nie są sami. Prawda, Mikołaj? Że mają jakieś wsparcie, tak mi się wydaje.
M: Tak, iż mogli zobaczyć sytuację zarówno z perspektywy rodzica, jak i młodej osoby transpłciowej. Zdać sobie sprawę, iż nie trzeba wszystkiego wiedzieć od razu, nie trzeba być ideałem, iż ludzie radzą sobie różnie. I iż nie są w tym sami. Każdy z nas jest tylko człowiekiem. Najważniejsze jest, żeby patrzeć na siebie nawzajem przede wszystkim przez pryzmat relacji. Pamiętać, iż jesteśmy dla siebie bliscy. Mimo, iż sytuacja może być z różnych powodów trudna, to póki trzymamy się razem, a nie przeciwko sobie, rzeczy się w końcu układają, tak jak układają się w tym filmie.
KW: Tak, to jest wspaniałe w tym dokumencie, iż on jest wsparciem dla osób młodych, w sytuacji podobnej do twojej i dla środowiska LGBT oraz osób, które często nie są akceptowane przez środowisko. Z drugiej strony ten film łączy pokolenia, bo jest też wsparciem dla rodziców, którzy nie potrafią się odnaleźć w kontaktach z własnymi dziećmi. Pokazuje, iż można się porozumieć mimo różnic i mimo tego, iż jest to tak cholernie trudne. Chciałem zapytać o twojego tatę, Piotra, bo to jest też w końcu film o nim. Czy trudno było go przekonać do wzięcia udziału w filmie? I jak mu się podobał?
M: Zaczynając od końca: nie wiadomo, bo do tej pory go jeszcze nie widział. Mówi, iż to przez brak czasu, ale zakładam, iż może trochę obawiać się tego, co tam jest. W każdym razie zobaczy w najbliższy weekend. Mam ogromną nadzieję, iż mu się spodoba i przede wszystkim, iż usłyszy to, o czym tutaj mówimy, zobaczy, iż jego postać, jego obraz jest istotny dla ludzi i iż ludzie jakoś odnajdują w nim siebie, a to znaczy, iż on może odnaleźć siebie w innych. I iż nie jest sam w tym, jak to przeżywał.
Wracając do tego, jak się udało go przekonać – zawsze, jak pada to pytanie, pół żartem, pół serio odpowiadam, iż Aurelia miała ogromne szczęście, trafiając akurat na nas, bo nam jest bardzo głupio komukolwiek odmawiać. Jak się już na coś zgodzimy, to po prostu w to idziemy.
KW: A czy macie poczucie, iż powstawanie tego filmu i później to, co się z nim dzieje: pokazy, spotkania… czy to zmieniło coś w Was samych?
M: Raczej nie zmieniło, ale taka osobista rzecz, którą mi dał to refleksja, iż gdy patrzę na siebie młodszego, mam wrażenie, iż ten dokument bardzo wiernie mnie oddaje, ja widzę siebie w nim siebie. Druga sprawa: lubię tę wersję siebie, a jako nastolatek to nie było dla mnie oczywiste. Raczej byłem bliżej przekonania, iż mnie się średnio da lubić i ja siebie średnio lubię. A teraz jak patrzę na siebie, tego nastoletniego, i myślę, iż to jest naprawdę fajna osoba, to wniosek jest bardzo prosty – jestem całkiem spoko tak dla siebie. Ujrzenie tego dzięki oglądaniu swojej historii cudzym okiem jest dla mnie bardzo ważne, jest taką refleksją dla mnie kluczową, taką osobistą.
Uroczysta premiera z udziałem twórców i bohaterów odbędzie się 6 czerwca w warszawskiej Kinotece, a w kolejnych dniach ekipa spotka się z widzami m.in. 7 czerwca w Krakowie, 8 czerwca we Wrocławiu, 13 czerwca w Katowicach, 14 czerwca w Gdańsku i 15 czerwca w Ciechanowie.
Pokazy filmu "Być jak Mikołaj" są częścią kampanii społecznej na rzecz osób transpłciowych "Pora na Równość", organizowanej przez WATCH DOCS i Helsińską Fundację Praw Człowieka, której patronat przyznały m.in. Kampania Przeciw Homofobii, Miłość Nie Wyklucza, Lambda Warszawa, Tranzycja.pl, Kultura Równości, Grupa Nieustającej Pomocy i Fundacja My Rodzice.
Film dostępny dla wszystkich! Audiodeskrypcja, napisy SDH i napisy angielskie
Film będzie prezentowany z polskimi napisami dla niesłyszących (SDH), napisami angielskimi oraz z audiodeskrypcją w aplikacji Kino Dostępne (sprawdź dostępność w swoim kinie). Fundacja Kino Dostępne wraz ze Stowarzyszeniem Kin Studyjnych objęła patronat nad pokazami.
Dystrybucja filmu "Być jak Mikołaj" jest współfinansowana przez Unię Europejską. Poglądy i opinie wyrażone w ramach projektu są wyłącznie poglądami autorów treści i nie muszą odzwierciedlać stanowiska Unii Europejskiej ani Komisji Europejskiej. Unia Europejska ani organ przyznający dofinansowanie nie ponoszą odpowiedzialności za poglądy i opinie wyrażone w ramach projektu.
Uroczysta premiera filmu odbędzie się 6 czerwca w warszawskiej Kinotece. Pierwszych 10 osób, które wyślą wiadomość o temacie "Mikołaj-Filmweb" na adres [email protected] otrzyma bezpłatne podwójne bilety na premierę, po której organizatorzy zapraszają na kieliszek wina i poczęstunek od firmy Lukullus.
Mikołaj – bohater dokumentu "Być Jak Mikołaj" i Aurelia Frydrych-Zdanowska – reżyserka filmu, w rozmowie z Konradem Wirkowskim (WATCH DOCS)
KW: Wasz film został doceniony przez jurorów Konkursu Nowe Filmy Polskie na Festiwalu WATCH DOCS w ubiegłym roku, w którym zdobył główną nagrodę. Nie przypadkiem, bo jest to film wyjątkowy, również ze względu na bezkompromisową szczerość i wielki kredyt zaufania, którego sobie nawzajem udzieliliście. Jak do tego doszło, jak się poznaliście? Czy od razu mieliście poczucie, iż będzie z tego film?
AFZ: Od razu odpowiem, iż nie – nie znaliśmy się z Mikołajem wcześniej. Ja wtedy planowałam zrobić film o osiemnastolatkach wkraczających w dorosłe życie i szukałam ludzi, którzy stoją przed ważnymi decyzjami. adekwatnie przez przypadek poznałam Mikołaja w sieci, napisałam do niego, spotkaliśmy się kilka razy i jakoś kliknęło. Zachwyciło mnie, iż on miał w sobie taką mocną pasję i chęć opowiadania o sobie i o tym, jak wygląda jego świat.
M: Ja od razu miałem poczucie, iż się dogadujemy, ale też, iż jestem traktowany fair. Na równi i poważnie, a tego mi wtedy bardzo brakowało jako nastolatkowi, który zwykle doświadczał podważania swojej tożsamości. Od Aurelii dostałem przede wszystkim bezwarunkową akceptację tego, jaki jestem, potwierdzenie, iż jestem spoko. To była bardzo ważna baza tej relacji. Tak to się chyba zaczęło.
Zwiastun filmu "Być jak Mikołaj"

KW: Wygląda na to, iż spotkaliście się w idealnym momencie.
AFZ: Potrzebowaliśmy chwili, ale po niej stało się jasne, iż to działa. Oczywiście na początku spotkaliśmy się parę razy bez kamery. Wiadomo, każdy dokumentalista ma swoją własną metodę, każdy pracuje trochę inaczej. To był mój debiut, więc te pierwsze kroki stawiałam delikatnie, ale zawsze w gruncie rzeczy tak robię: chcę się najpierw poznać z osobą, z którą będę pracować, bo ona daje mi siebie.
KW: A ty Mikołaj pamiętasz, jak to było, kiedy pierwszy raz poczułeś, iż Aurelia cię nagrywa, iż jesteś w tym filmie?
M: Pamiętam towarzyszące mi przez większość czasu tej współpracy przekonanie, iż nie jestem w stanie zignorować kamery i nie mam pojęcia, jak ludzie to robią. Wszyscy mi mówili: hej, nie przejmuj się, zachowuj się tak, jakby tutaj tej kamery w ogóle nie było… A ja miałem cały czas wrażenie, iż nie robię nic innego, tylko patrzę w kamerę. Potem oczywiście okazało się, iż wcale tak źle nie było.
AFZ: Wiem, iż każde z nas to widziało inaczej, ale mnie się z kolei wydawało, iż Mikołaj w ogóle nie widział kamery i zupełnie naturalnie się przy niej zachowywał. Nie czułam, żeby jej obecność go stresowała. Tego nie było widać. Rozumiem, iż to tak jest, bo ja stoję po drugiej stronie, ale Mikołaj ma taki naturalny talent, po prostu jest sobą i to jest najważniejsze.
Mikołaj, bohater filmu
KW: Zrobiliście bardzo piękny, wzruszający, a jednocześnie mocny film. Spodziewam się, iż to nie było łatwe. Co było dla najtrudniejsze przy realizacji?
AFZ: Dla mnie chyba cierpliwość – nieśpieszenie się i nienaciskanie. Może to był taki debiutancki zapęd, ale miałam poczucie, iż to się ciągnie i iż ja powinnam mocniej i szybciej reagować, naciskać. Ale potem pomyślałam, iż nie, iż trzeba być cierpliwym i robić to na spokojnie. Chciałoby się, żeby coś się szybciej wydarzyło, a przecież tak się nie da. Potrzebny jest czas.
M: Część scen, które nagrywaliśmy, była po prostu emocjonalnie trudna, choćby pomijając obecność kamery – ale to jest dość oczywiste. Oprócz tego trudno mi było zaakceptować to, iż przecież nie wiem, co finalnie się będzie w tym filmie. Co tam się wydarzy? To nie fabuła, nie wiadomo, jak się życie potoczy. Więc udzielenie tej zgody, takie wejście w to wszystko z niepewnością... Czasem się stresowałem, trochę obawiałem, iż się zadzieją rzeczy na tyle ciężkie, iż mnie będzie potem trudno zaakceptować to, iż inni ludzie to zobaczą. Że to będzie drastycznie wychodziło poza moje granice komfortu. Na szczęście nic takiego nie nastąpiło. Ja się czuję dobrze, dobrze się czuję z tym obrazem i z tym, iż ludzie go widzą.
KW: Super, iż o tym mówisz, bo to jest bardzo ważne, pokazuje, iż dokument to zawsze jest skok na głęboką wodę dla bohaterów, którzy odsłaniają się w filmie. To wymaga odwagi. I zaufania, bo dla mnie wasz film jest w dużej mierze również o zaufaniu.
AFZ: Ja pamiętam jeszcze taką sytuację: jak pierwszy raz się widzieliśmy z Piotrem [tatą Mikołaja] i on powiedział, iż przecież jeszcze nie wiadomo, jak to wszystko się potoczy, jak to będzie wyglądało. Ja wtedy odpowiedziałam, iż owszem, nie wiadomo, ale ja chcę być przy Mikołaju i chcę po prostu pokazywać jego świat, nieważne, co się wydarzy. Obserwować życie Mikołaja i to na tyle, na ile on mi pozwala, bo to jest zawsze decyzja bohatera, ile on jest w stanie o sobie opowiedzieć i ile chce pokazać.
KW: Film w tej chwili rusza w trasę po Polsce w ramach kampanii Pora na Równość, organizowanej przez Helsińską Fundację Praw Człowieka i WATCH DOCS. Czy ten film miał być w założeniu historią osobistą, intymną, czy też jakiegoś rodzaju deklaracją, która może coś zmienić w społecznym odbiorze środowiska LGBTQ+, osób transpłciowych?
AFZ: Chcieliśmy pokazać temat transpłciowości przeciętnemu widzowi tak, aby zrozumiał, iż to po prostu historia człowieka, któremu należy się taki sam szacunek i prawo jak każdemu innemu. To było od początku istotne, wiedzieliśmy, iż robimy istotną rzecz z nadzieją, iż ona coś zmieni.
M: Tak, wielokrotnie rozmawialiśmy o tym, iż chcielibyśmy, żeby ten film był dla kogoś nowym spojrzeniem, takim bodźcem do rozmów, które inaczej by się nie odbyły. Motyw rozmowy chyba jest najważniejszy w całym filmie, choćby scena na ławce… Założenia to jedno, ale muszę przyznać, iż przede wszystkim poczułem, iż udało się to zrobić. Miałem przyjemność rozmawiać sam na sam z widzami po filmie – z rodzicami czy osobami dorosłymi, które w rodzinach mają osoby transpłciowe. Zostałem obdarzony takimi osobistymi historiami… Wiele osób mówiło, iż zobaczenie na ekranie mnie i mojego ojca, ludzi nieidealnych, którzy jakoś radzą sobie z sytuacją, często wykraczającą poza nasze możliwości – iż to było dla nich bardzo ważne. I to jest moim zdaniem wszystko, czego mogliśmy chcieć od tego filmu.
AFZ: To prawda, to jest niesamowite, iż po seansach ludzie podchodzili do Mikołaja i po prostu chcieli z nim porozmawiać. Byli nam wdzięczni za ten film, bo poczuli, iż nie są sami. Prawda, Mikołaj? Że mają jakieś wsparcie, tak mi się wydaje.
M: Tak, iż mogli zobaczyć sytuację zarówno z perspektywy rodzica, jak i młodej osoby transpłciowej. Zdać sobie sprawę, iż nie trzeba wszystkiego wiedzieć od razu, nie trzeba być ideałem, iż ludzie radzą sobie różnie. I iż nie są w tym sami. Każdy z nas jest tylko człowiekiem. Najważniejsze jest, żeby patrzeć na siebie nawzajem przede wszystkim przez pryzmat relacji. Pamiętać, iż jesteśmy dla siebie bliscy. Mimo, iż sytuacja może być z różnych powodów trudna, to póki trzymamy się razem, a nie przeciwko sobie, rzeczy się w końcu układają, tak jak układają się w tym filmie.
Aurelia-Frydrych Zdanowska, reżyserka filmu "Być jak Mikołaj"
KW: Tak, to jest wspaniałe w tym dokumencie, iż on jest wsparciem dla osób młodych, w sytuacji podobnej do twojej i dla środowiska LGBT oraz osób, które często nie są akceptowane przez środowisko. Z drugiej strony ten film łączy pokolenia, bo jest też wsparciem dla rodziców, którzy nie potrafią się odnaleźć w kontaktach z własnymi dziećmi. Pokazuje, iż można się porozumieć mimo różnic i mimo tego, iż jest to tak cholernie trudne. Chciałem zapytać o twojego tatę, Piotra, bo to jest też w końcu film o nim. Czy trudno było go przekonać do wzięcia udziału w filmie? I jak mu się podobał?
M: Zaczynając od końca: nie wiadomo, bo do tej pory go jeszcze nie widział. Mówi, iż to przez brak czasu, ale zakładam, iż może trochę obawiać się tego, co tam jest. W każdym razie zobaczy w najbliższy weekend. Mam ogromną nadzieję, iż mu się spodoba i przede wszystkim, iż usłyszy to, o czym tutaj mówimy, zobaczy, iż jego postać, jego obraz jest istotny dla ludzi i iż ludzie jakoś odnajdują w nim siebie, a to znaczy, iż on może odnaleźć siebie w innych. I iż nie jest sam w tym, jak to przeżywał.
Wracając do tego, jak się udało go przekonać – zawsze, jak pada to pytanie, pół żartem, pół serio odpowiadam, iż Aurelia miała ogromne szczęście, trafiając akurat na nas, bo nam jest bardzo głupio komukolwiek odmawiać. Jak się już na coś zgodzimy, to po prostu w to idziemy.
KW: A czy macie poczucie, iż powstawanie tego filmu i później to, co się z nim dzieje: pokazy, spotkania… czy to zmieniło coś w Was samych?
M: Raczej nie zmieniło, ale taka osobista rzecz, którą mi dał to refleksja, iż gdy patrzę na siebie młodszego, mam wrażenie, iż ten dokument bardzo wiernie mnie oddaje, ja widzę siebie w nim siebie. Druga sprawa: lubię tę wersję siebie, a jako nastolatek to nie było dla mnie oczywiste. Raczej byłem bliżej przekonania, iż mnie się średnio da lubić i ja siebie średnio lubię. A teraz jak patrzę na siebie, tego nastoletniego, i myślę, iż to jest naprawdę fajna osoba, to wniosek jest bardzo prosty – jestem całkiem spoko tak dla siebie. Ujrzenie tego dzięki oglądaniu swojej historii cudzym okiem jest dla mnie bardzo ważne, jest taką refleksją dla mnie kluczową, taką osobistą.
Uroczysta premiera z udziałem twórców i bohaterów odbędzie się 6 czerwca w warszawskiej Kinotece, a w kolejnych dniach ekipa spotka się z widzami m.in. 7 czerwca w Krakowie, 8 czerwca we Wrocławiu, 13 czerwca w Katowicach, 14 czerwca w Gdańsku i 15 czerwca w Ciechanowie.
Pokazy filmu "Być jak Mikołaj" są częścią kampanii społecznej na rzecz osób transpłciowych "Pora na Równość", organizowanej przez WATCH DOCS i Helsińską Fundację Praw Człowieka, której patronat przyznały m.in. Kampania Przeciw Homofobii, Miłość Nie Wyklucza, Lambda Warszawa, Tranzycja.pl, Kultura Równości, Grupa Nieustającej Pomocy i Fundacja My Rodzice.
Film dostępny dla wszystkich! Audiodeskrypcja, napisy SDH i napisy angielskie
Film będzie prezentowany z polskimi napisami dla niesłyszących (SDH), napisami angielskimi oraz z audiodeskrypcją w aplikacji Kino Dostępne (sprawdź dostępność w swoim kinie). Fundacja Kino Dostępne wraz ze Stowarzyszeniem Kin Studyjnych objęła patronat nad pokazami.
Dystrybucja filmu "Być jak Mikołaj" jest współfinansowana przez Unię Europejską. Poglądy i opinie wyrażone w ramach projektu są wyłącznie poglądami autorów treści i nie muszą odzwierciedlać stanowiska Unii Europejskiej ani Komisji Europejskiej. Unia Europejska ani organ przyznający dofinansowanie nie ponoszą odpowiedzialności za poglądy i opinie wyrażone w ramach projektu.
Informacja sponsorowana