Wybory, wybory i po wyborach. Amerykanie prosto nie mieli, bo wybierali między dżumą i cholerą. Wybrali dżumę, licząc na to iż jakoś przeżyją. Musieli się przy tym nasłuchać i naoglądać, bo kandydaci wszystko wszystkim obiecywali a retorycznie odlatywali do Nibylandii. Mła teraz z pewnym rozbawieniem patrzy na medialną histerię. W Europie to kij z tym, nie nasze małpy, nie nasz cyrk ale w Stanach, gdzie przeca mendialni świadomi iż ten wybór zmieni tak wiele iż nie zmieni niczego, poziom zakłamania mendiów w grzaniu emocji bije rekordy. Mła nie rozumie tego piania mendiów, tej radochy i tego żałobnego zawodzenia, tych emocji ponad miarę i robienia ludziom wody z mózgu. Nadrzeczywistość stwarzana na użytek tych co dzielą i usiłują rządzić, szczwanie dbając o to by kontrakty rządowe spływały niezależnie od tego kto aktualnie zasiada na prezydenckim stołku. Ludzie uciekają przed telewizją do netu a w necie przez cały czas pralka do mózgów włączona. Większość tego nie widzi. Mła w tych wyborach nie sympatyzowała z nikim, przewidywania brała z sondaży, które jak widać były robione pod zamówienia i tu Star miała rację - Amerykany wolały zapaść na dżumę. Czy ją wygrana dżumy cieszy? Niespecjalnie. Czy zmartwiona porażką cholery? Niespecjalnie. Jedyne co mła martwi to fakt iż Amerykanów nie było stać było na wyłonienie lepszych kandydatów niż Rechotka i Ryży, niestety ale to nie daje jakiegoś budującego obrazu kondycji amerykańskiego społeczeństwa. Żadna to pociecha iż insi politycy zachodni też debilni, to co pociesza to fakt iż w krajach autorytarnych też orłów intelektu jak na lekarstwo na wysokich stołkach. Czy wszystko się zmieni? Taa... jak pisałam wyżej, bardzo wiele musi się zmienić żeby nic się nie zmieniło. Dlaczego tak sądzę z tymi zmianami niezmieniającymi, które będą miały na celu utrwalenie status quo korzystnego dla Stanów?
Odpowiedzią jest pierwsza kadencja Trumpa, polityka amerykańska ma pewne wektory niezmienne a dżuma sam z siebie to generuje głównie teatr polityczny. Znaczy robi show z tego co inni robią po cichu. Teraz jeszcze do tego dojdzie tzw. prezydenckie dziedzictwo i trza będzie stawiać kropkę nad i, więc będą fajerwerki ale na zabawy z pozycją USA establishment, którego jest częścią, mu nie pozwoli. Są kwestie na które żaden prezydent nie ma wpływu, dżuma nie jest tu wyjątkiem, dlatego polityka amerykańska względem inszych będzie kontynuowana i będą do tego wykorzystywane wszelkie możliwe narzędzia. Czy to się uda? Wątpię. Na pewno będzie wesoło w warstwie teatru politycznego, dżuma to chodząca satyra, żeby nie powiedzieć satyr. Dla stanu gospodarki amerykańskiej niby będzie lepiej niż gdyby wygrała cholera, tym bardziej iż Senat i Izba Reprezentantów będą republikańskie przynajmniej przez dwa lata i dżuma będzie mieć poparcie dla pomysłów gospodarczych, oby nie swoich własnych, bo nikt nie chce bankructwa Stanów. A do naprawiania jest mnóstwo rzeczy, Stany funkcjonują jakby nie funkcjonowały. No i nie jest to sprawa Bidena, Trumpa, czy choćby Obamy, staczanie zaczęło się w epoce Busha młodszego ale zapoczątkował je zdaniem mła Clinton. Mła od razu zapoda żeby było jasne, USA nie siadają dlatego iż tłumy migrantów przylatują samolotami i zostają na stałe ( 80% migrantów tak przybywa, tylko 20% lezie przez południową granicę! ), upadają przez korporacjonizm i korupcję polityczną. Dlatego mła napisała to niby, bo doświadczenia srandemii nie pokazało dżumy w roli niezłomnego. Raczej jako człowieka systemu.
Amerykański model kapitalizmu to korporacjonizm, samobój w dłuższej perspektywie dla wolnego rynku, klasy średniej, demokracji. Ludzie to czują i tak na oślep szukają wyjścia z tej sytuacji, głosując na każdego, kto im powie iż są fajni a wyjście z dupandy ekonomicznej to łatwizna. Nikt nie chce im powiedzieć prawdy, bo to i nieprzyjemne i jeszcze trza by się podzielić kasą a adekwatnie to oddać kasę. Chodzi o dotowanie przez państwa działów gospodarki? Tak, tak, z tym wolnym rynkiem amerykańskim to tak troszki legenda. W USA milionerów tworzyła niegdyś kolej, zbudowali ją oczywiście nie za swoje pieniądze, te były państwowe. Zyski z powstania kolei za to były jak najbardziej prywatne. No i to się nie zmieniło. Wszystkie badania w przemyśle zbrojeniowym, wdrożenia itp. są za państwowe pieniądze w ramach grantów i umów, po czym zrobiony za państwową kasę produkt jest kupowany u prywatnego wykonawcy. Teraz ciekawostka, zgadnijcie jak powstał telefon Apple? Dlatego nie sądzę żeby człowiek systemu, jakim naprawdę jest dżuma, podcinał gałązkę na której siedzi razem z familią, mając wpływ na rozdawanie kasiory i dobrutek. Amerykanie nie mają co liczyć na dobre szkoły, szkoła państwowa w USA ma produkować pół analfabetów, czego jakoś nie zmieniły rządy zarówno demokratów jak i republikanów. Nie zmieni się też algorytmów społeczniaków, one będą przez cały czas tworzył bańki, tu szczególne pozdrowienia dla tych , którzy wierzą w X jako krynice prawdy. Obudźcie się , to taki sam ściek jak Meta. Generalnie rzundzące usiłujo ludziom sprzedać za pośrednictwem starych i nowych mendiów przeświadczenia iż żyją w najlepszej formie demokracji i robią to dzięki tzw. postprawd czyli zwyczajnego kłamstwa. Obiektywna informacja rzundzącym niepotrzebna, dziel i rządź, twórz banieczki.
Problemem jest tylko to iż korytko robi się coraz mniej wypełnione dobrutkami dla zwykłych ludzi, stąd przesunięcie sporów na tematy ideolo, które chętnie angażują tych z prawej i lewej. To oczywiście antagonizuje i nikt już o kasę za mocno nie chce pytać, za to głęboko chce wierzyć iż model amerykańskiej korporacjokracji coś mu da. Taa... Demokraty chciały uciec w inszy model, republikany chcą ponoć przywrócić znów wolny rynek robiąc tzw. cofkę. Jednocześnie jednak nie chcą naruszyć interesów korpo a to oznacza jedno - będzie dużo mówienia i bicia piany a jak przyjdzie co do czego to trza będzie zapewnić środki na kampanie. o ile ktoś liczy na rewolucyjne zmiany to się przeliczy, Czarnoksiężnik z Krainy Oz będzie robił dużo hałasu, podobnie jak w pierwszej kadencji. Natomiast zderzony z rzeczywistością będzie robił to co musi. Mła się zdawa iż do tej pory największa zaletą dżumy było to iż się specjalnie do gospodarki nie wtrącał, ale czasy nam się zmienili - korpo nie kryją już się z apetytem na władzę. Jak będzie wyglądała polityka zagraniczna? W wykonie dżumy będzie to polityka transakcyjna i trza tu uważać, bo jest to facet, który parę razy zbankrutował nie chcąc płacić rachunków. Mła nie ma złudzeń, amerykańska gospodarka jest w kilka lepszej kondycji niż europejska, w ogóle na świecie jest gospodarczo dość kiepsko. Wracamy do problemów z korpo, he, he, he. Zbrojenia jako motor gospodarki zawsze się sprawdzały i pójdziemy w tym kierunku, zarówno w USA, jak i Europie i Azji. Czyli szykujmy się na wroga, co akurat w naszym przypadku nie jest głupie. Wiadomo iż polityka amerykańska będzie antychińska. O ile nie będzie pierwszego kroku kadryla czyli zaproszenia do tańca z figurami. Jak będzie wyglądała polityka amerykańska wobec z Rosji? Jak na razie nijak bo trza poczekać aż wyborcy zapomną co nieco, a potem się zacznie, o czym Rosjanie wiedzą. Pytanie jest takie, kogo Stany będą chciały przekręcić na swoją stronę? Zdaniem mła to Chiny, które już raz się przekręciły dzięki Kissingerowi, mogą powtórzyć manewr razem z wywałką Xi a może i bez tego.
Jajca to mogą być dopiero jak się okaże iż nikt nie jest chętny na przekręcanie, bo Chiny nie chcą, Rosja nie może a za to Indie z Azją Południowo - Wschodnią czują się z lekka niedopieszczeni a Arabowie nie mogą się zdecydować czy są za czy przeciw "rozwiązaniu kwestii palestyńskiej" w sposób wymyślony przez Bibiego. Wtedy może być problem, także dla nas. Jednak nie sądzę żeby się pojawił. Co o Ukrainy to mła oczekuje zadziwień u tych, którzy uwierzyli w dżumę w roli gołąbka pokoju. Mła w to mniej więcej wierzy tak, jak w to iż jest się w stanie opanować we włoskiej gelaterii i bohatersko z niej wyjść z niczym. Metodą dżumy jest zastraszanie i sankcje, o czym Rosjanie mogli się już przekonać podczas pierwszych jego rządów, pytanie czy stać go na rzeczywistą "ekspozycję siły", jak to określają nasi politolodzy. Zdaniem mła dżuma jest na tyle ograniczony iż stać go, choć moim zdaniem dociśnie sankcje, bo to mniej kosztuje a amerykański gaz nie powinien mieć taniej konkurencji z Rosji, nieprawdaż? Cena ropy spadnie i Rosja nie będzie miała kasy na wojenke. Trza pamiętać iż rozmontowanie NATO nie jest w interesie nikogo a już najmniej Amerykanów i tu dochodzimy do tego co się będzie działo w Europie a co zapowiadał już Obama - trza mieć swoje czołgi i samolociki. Zdaniem mła bombka też by nie zaszkodziła. Europa będzie dżumie niechętna a Stany nie są tym czym były jeszcze dwie dekady temu, więc Europa moim zdaniem zacznie sobie hodować cohones. Problem w tym iż żeby sobie je wyhodować porządne to trzeba czasu a tego Europa nie ma dużo. No cóż, w Europie trza wyjść politykom ze strefy komfortu, co zawsze robi dobrze państwom, którymi zarządzają. Na razie będzie ze Stanami cium, cium, takie ćwierćszczere, bo wiadomo że dżuma chciałby pozamiatać UE a nie może a w Europie prędzej czy później ruszy przemysł zbrojeniowy i uczestnictwo w amerykańskich wojenkach za ochronę kontynentu może się przestać opłacać i tu się trzeba będzie dogadać na nowych warunkach, bo Europa ze swoimi doświadczeniami kolonialnymi chciałaby być tylko w sojuszu obronnym, Stany niekoniecznie, cokolwiek by ich politycy nie ćwierkali.
Jak na razie szykujcie się na przyspieszone wybory w Niemczech, scholzowanie nie ma już racji bytu. A co najbardziej ciekawi mła? Mła będzie obserwowała jak poradzi sobie z bagienkiem okołozdrowotnym Kennedy, to nie tylko kwestia czepionek, ma się zmniejszyć częstotliwość występowania chorób przewlekłych i wogle. Wystarczy tylko zlikwidować Obama Care, ludzie nie będą się zgłaszać do lekarza,
bo nie będą ubezpieczeni a system nie odnotuje chorób i statystyki się
poprawią, he, he, he. Może się uda taki numer. Wycena świadczeń medycznych w USA to temat sam w sobie, model europejski jest dodupny ale model amerykański jest dodupny z przytupem. Czy uda się rozwalić to za co demokraci jakoś nie chcieli się zabrać - za korupcję w organizacjach państwowych i ich niejasne powiązania z biznesem. Będę trzymała kciuki, bo o ile się uda to ten model może stać się obowiązujący w demokracjach. O ile rzecz jasna nie okaże się iż jednak korpo nie chcą oddać niczego i Kennedy pożegna się ze stanowiskiem. To jest możliwe, patrząc na to co Ryży wyczyniał w poprzedniej kadencji. Co mła zdziwkowało - jak gwałtownie USA robią się latynoskie. Nic mla w tym tak nie utwierdza jak to iż dżuma w dużej mierze zawdzięcza zwycięstwo głosom Latynosów, masowo głosujących na dżumę, bo im się nowa fala migrantów nie podobie i są konserwą obyczajową. No i zadziwiający jest marny poziom sondaży, to już było szorowanie dna. Dzisiaj obabrazki instruujące jak rzucać cień króliczka nie będąc króliczkiem i odwrotnie a w Muzyczniku stosowna piosnka wyborcza.