Poza granicami skóry

filmweb.pl 2 tygodni temu
Zdjęcie: plakat


Już za 20 yuanów, a więc nieco ponad 10 złotych można zamówić ruchomy awatar swoich bliskich zmarłych. Dodajcie kilka zer, a otrzymacie choćby płomienną przemowę z ust nieboszczyka. To nie filmowa dystopia, ale zamieszczona w Guardianie relacja z tegorocznych obchodów chińskiego święta zmarłych. Technologia ma ułatwić nam przeżywanie żałoby, a wygenerowane dzięki narzędzi AI wizualizacje to dopiero początek. Kto wie, może świat wykreowany przez Piero Messinę w "Another End" jest bliżej, niż nam się wydaje?

  • Luisa Carcavale

Tytułowy program korporacji Aeternum skierowany jest do pogrążonych w żałobie. Jego twórcy zaręczają, iż to najzdrowszy sposób na poradzenie sobie ze stratą. Jednak konwencjonalne metody, jak terapia grupowa, to jedynie dodatek dla technologii Another End, która umożliwia fizyczne spotkanie ze zmarłym, a w zasadzie jego wspomnieniami. Szkopuł w tym, iż te trzeba gdzieś (w kimś) ulokować. Jedni uważają proces za głęboko nieetyczny, wręcz odczłowieczający; inni widzą w nim źródło ulgi dla tysięcy cierpiących, którzy nie chcą przecież wyrządzać nikomu krzywdy. W końcu hości zgłaszają się do programu dobrowolnie, prawda?

Przed takim dylematem Messina stawia swojego bohatera. Wskutek tragicznego wypadku Sal (Gael García Bernal) traci wieloletnią partnerkę. Powoli pogrąża się więc w smutku i poczuciu winy, tracąc nadzieję na lepszą przyszłość. Pracująca dla Aeternum Ebe (Bérénice Bejo), siostra Sala, wierzy jednak, iż przystąpienie do programu może stać się dla niego szansą na wyjście z depresji. Po wielokrotnych namowach mężczyzna decyduje się odsunąć wątpliwości na bok i po raz ostatni porozmawiać z ukochaną.

  • Luisa Carcavale

Niepewność i pytania, jakie towarzyszą Messinowskiemu bohaterowi, są rzecz jasna tym samym niepokojem, który trawi człowieka w epoce coraz głębszych ingerencji w ciało. Reżyser stawia te same znaki zapytania co Silvia Federici czy Amia Srinivasan w swoich esejach o surogacji i pracy seksualnej. Porusza kwestię bioetyki podobnie jak Patricia Piccinini w swoich rzeźbach i instalacjach. Eksploruje temat integralności ludzkiego ciała jak Coralie Fargeat w wyświetlanej właśnie w kinach "Substancji" (2024) czy Aaron Schimberg w ostatnim "A Different Man" (2024).

Zdaje się więc, iż Messina trafnie identyfikuje lęki związane z postępującą medykalizacją życia. Temat ten jest zresztą regularnie dyskutowany od co najmniej dekady, kiedy to na małym ekranie pojawił się dotykający problemu żałoby odcinek serialu "Black Mirror" – "Zaraz wracam" (2013). Jego bohaterka, podobnie jak Sal, traci ukochanego w wypadku samochodowym i tak jak Sal, korzystając z dobrodziejstw nauki, przekracza – wydawać by się mogło – nieprzekraczalne granice.

Problemem Messiny nie jest jednak wtórność samego pomysłu. Wraz z rozwojem nowoczesnych technologii kino będzie nośnikiem naszych obaw i wątpliwości, tak jak zresztą robiło to zawsze, wykorzystując chociażby konwencję science fiction, by w latach 50. opowiadać o strachu przed bronią nuklearną. Zmorą "Another End" jest jego tempo, tak senne i nużące jak lejący się nieustannie za oknami mieszkania Sala deszcz. Flegmatyczna atmosfera udzieliła się też niestety odtwórcy głównej roli. Biedny García Bernal tak bardzo męczy się przez dwie godziny z jednym cierpiętniczym wyrazem twarzy, iż pojawienie się na ekranie Renate Reinsve staje się wybawieniem nie tyle dla samego Sala, co dla coraz bardziej zniecierpliwionego widza.

  • Kimberley Ross


Messina wykazał się znakomitą intuicją, kreśląc tematyczne ramy swojego dzieła. Dotknął lęków i pytań, które wraz z postępującym rozwojem medycyny będą pojawiać się coraz częściej. Chcąc jednak zrealizować film o filozoficznych inklinach, uczynił ze swojego bohatera figurę tak pozbawioną życia, iż choćby García Bernal poddał się jego pasywności. Całość ciągnie się niemiłosiernie aż do fatalnego finału. Ostatnia scena okazuje się bowiem tak ckliwa, a zwrot akcji tak kiczowaty, iż trudno nie spuentować całości nieco złośliwą uwagą: "Another End" naprawdę przydałoby się inne zakończenie.
Idź do oryginalnego materiału