Czy gatunek true crime jest etyczny? Takie dyskusje krążą po internecie od czasu renesansu seriali dokumentalnych, które z detalami omawiają mniej lub bardziej znane zbrodnie. Po seansie takiego dzieła widzowie chętnie snują teorie dotyczące pytań: kto zabił, gdzie pogrzebano ciało, jaki był motyw mordercy.
Dyskusje o tym, czy true crime jest moralnie w porządku, wyłaniają się za każdym razem, gdy Ryan Murphy wydaje nowy sezon kryminalnej antologii "Potwór", która interpretuje prawdziwe wydarzenia w typowy dla twórcy "Glee" i "American Horror Story" sposób. Z przepychem, szczyptą kampu i fetyszyzacją przemocy.
"Potwór" Ryana Murphy'ego i jego kontrowersje
Antologię "Potwór" Ryana Murphy'ego oraz Iana Brennana ("Hollywood") rozpoczął sezon poświęcony sprawie Kanibala z Milwaukee, czyli Jeffreya Dahmera, a także jego ofiar i systemowego rasizmu w Stanach Zjednoczonych (dwa ostatnie punkty zostały jednak potraktowane dość podręcznikowo i powierzchownie).
W latach 1987-1991 Dahmer zamordował łącznie 16 chłopców i mężczyzn. Większość swoich ofiar poznawał w klubach gejowskich. Później zaciągał napotkanych mężczyzn do swojego mieszkania, podawał im leki nasenne, a potem dusił. Jednym z jego planów było stworzenie zombie.
Pierwsza odsłona antologii wzbudziła ogromne emocje, tym bardziej iż część rodzin ofiar Dahmera miała nie wiedzieć nic o produkcji Netfliksa. Na te zarzuty Murphy odpowiedział w wywiadzie na łamach amerykańskiego czasopisma "The Hollywood Reporter".
– Skontaktowaliśmy się z rodzinami i przyjaciółmi ofiar, próbując uzyskać ich opinie, (...) ale ani jedna osoba nam nie odpowiedziała – powiedział.
Sezon z Evanem Petersem ("Mare z Easttown") w roli głównej określono mianem zbędnej, a wręcz krzywdzącej "romantyzacji seryjnego mordercy".
Druga część antologii, której tytuł zmieniono na "Potwory", skoncentrowała się na historii Lyle'a i Erika Menendeza. Bracia po intensywnej i medialnej batalii sądowej zostali skazani w latach 90. XX wieku za zabójstwo swoich rodziców.
"W serialu są homoerotyczne akcenty i zbliżenia na piękne ciała Menendezów, które naprawdę nie są potrzebne, podobnie jak niepotrzebne były w "Dahmerze" ujęcia, w których kanibal kroił zwłoki bez koszulki" – pisała w swojej recenzji Ola Gersz z Działu Kultura w naTemat.
Nie tylko seksualizacja Menendezów połączona z ekstrawaganckim stylem Murphy'ego wzbudziła niesmak u publiczności. Rodzina braci nazwała serial groteskowym dramatem, który na siłę szokuje, a żona Erika, Tammi Menendez, skrytykowała jego scenariusz za "okropne i bezczelne kłamstwa".
W obsadzie "Potworów" wymieniono m.in. Coopera Kocha ("Swallowed"), Nicholasa Alexandra Chaveza ("Makabreska"), Javiera Bardema ("To nie jest kraj dla starych ludzi") i Chloë Sevigny ("American Psycho").
Zwiastun 3. sezonu "Potwora" kpi z fanów true crime
Trzeci rozdział antologii "Potwór" obrał sobie za cel Eda Geina, którego w latach 50. ochrzczono Rzeźnikiem z Plainfield. Na terenie jego farmy w Wisconsin odkryto szczątki 10 kobiet, ale ostatecznie przypisano mu tylko dwa morderstwa. Tuż po śmierci matki mężczyzna zaczął projektować "kobiecy strój" – miała posłużyć mu do tego skóra zdjęta prosto z ciał swoich ofiar, ale i ze zwłok wykradzionych z pobliskich cmentarzy.
Zanim Geina osadzono na resztę życia w szpitalu psychiatrycznym (stwierdzono u niego bowiem schizofrenię), śledczy próbowali dowiedzieć się wszystkich szczegółów związanych z jego zbrodniami. Pojawiły się więc pytania o akt nekrofilii. On im zaprzeczył, twierdząc, iż zwłoki nie miały przyjemnego zapachu.
Od momentu, w którym policja wkroczyła na teren domu Plainfield, minęło ponad 68 lat, co pozwoli widzom z jeszcze większym dystansem spojrzeć na historię Geina. Etyczny aspekt takiego podejścia również jest wątpliwy, choć na minimalną korzyść Ryana Murphy'ego grają tutaj poprzednie dzieła popkultury, które inspirowały się wspomnianym Rzeźnikiem ze stanu Wisconsin.
Bez Eda Geina nie byłoby Normana Batesa z powieści "Psychoza" pióra Roberta Blocha, którą rozsławił film o tym samym tytule w reżyserii Alfreda Hitchcocka. Bez Eda Geina nie poznalibyśmy Leatherface'a z amerykańskiego horroru "Teksańska masakra piłą mechaniczną" Tobe'a Hoopera z 1974 roku.
Najnowszy zwiastun trzeciego sezonu "Potwora" jest groteską samą w sobie. Gdy serialowy Ed Gein, w którego wciela się Charlie Hunnam ("Synowie anarchii"), zakłada na twarz maskę ze skóry własnej matki, w tle słyszymy piosenkę Pet Shop Boys "It's A Sin" – jeden z hymnów LGBTQ+, w którym wokalista Neil Tennant śpiewa o swoim wychowaniu w duchu katolicyzmu.
– Wszyscy zakładają, iż ta piosenka opowiada o homoseksualizmie. (...) Oczywiście, iż o tym właśnie jest, ale nie tylko o tym – mówił angielski muzyk w podcaście "Queer the Music". W trailerze wykorzystano więc hit z 1987 roku, który w Wielkiej Brytanii kojarzy się z kryzysem HIV/AIDS.
Zwiastun "Potwora" sugeruje, iż w serialu faktycznie zostaną ukazane sceny związane z nekrofilią. Na dokładkę Hunnam mówi do widowni: "To Wy nie potraficie oderwać wzroku". Ktoś musiał powiedzieć całą prawdę o true crime. Szkoda, iż zrobił to akurat Ryan Murphy.