Postawiła na sobie krzyż, a los ofiarował jej nowy początek…

twojacena.pl 1 tydzień temu

Dziś znów przeglądam swoją przeszłość… Postawiłam na sobie krzyż. A potem los podarował mi nowe życie.

Wojtek wszedł do mieszkania późnym wieczorem. Na twarzy malowało się zmęczenie, w oczach — wewnętrzna walka. W milczeniu zdjął buty, przeszedł do kuchni i usiadł przy stole.

— Wojtuś, zjesz kolację? — krzątała się wokół niego Kinga. — Upiekłam kaczkę, taką jak lubisz. Z jabłkami… Czemu jesteś taki posępny?

Spojrzał na nią prosto, bez zwyczajnego uśmiechu:

— Kinga, musimy poważnie porozmawiać. Nie mogę już żyć na dwa domy. Kiedy w końcu będziemy razem? Przecież mam swoje mieszkanie.

Kinga nagle spochmurniała. Wszystko, czego tak długo unikała, dopadło ją.

— Dobrze — szepnęła cicho. — Ale najpierw musisz poznać moje dzieci.

Spotkali się w kawiarni. Kuba i Kacper siedzieli po jednej stronie stołu, a Kornelia — obok Kingi. Gdy Wojtek wszedł, dzieci zastygły jak posągi. Ze zdumienia otworzyły usta. Kinga choćby nie od razu zrozumiała, o co chodzi. Ale gdy synowie zamienili się mroźnymi spojrzeniami, wszystko stało się jasne…

— Żartujesz sobie, mamo?! — pierwszy wybuchnął Kuba. — W twoim wieku urządzać sobie życie osobiste? Toż to kompromitacja!

— Mamo, myśleliśmy, iż masz rozum… — dodał Kacper. — W twoim wieku kobiety zostają babciami, a nie sprowadzają facetów do domu.

— Mam dopiero czterdzieści cztery lata — cicho odparła Kinga.

— No to żyłabyś sobie spokojnie, sama. My z Kubą wynajmiemy mieszkanie. Nie pasuje nam, żebyśmy pod jednym dachem mieli twojego adoratora.

A Kornelia odwróciła się. Przez cały miesiąc nie przemówiła do matki ani słowa.

Kinga nie płakała. Po prostu siedziała nocą w ciszy i wspominała swoje życie. Jak to się wszystko zaczęło.

…Kiedyś była prymuską. Spokojna, rozsądna dziewczyna, z dobrą rodziną, rodzicami, którzy ją uwielbiali i marzyli, iż córka dostanie się na prestiżową uczelnię. Ale w wieku siedemnastu lat zakochała się. W Darku.

Miał dwadzieścia cztery lata. Wysoki, o chropowatym głosie, silnych dłoniach i dumnych oczach. Rodzicom od razu się nie spodobał. Ojciec wyrzucił go, gdy przyszedł prosić o jej rękę. Ale Kinga nie posłuchała nikogo — i po kilku miesiącach wyjechała z Darkiem do innego miasta.

Na początku wszystko było jak z bajki. Urodził się pierworodny — Kuba. Rodzice pomogli, kupili im mieszkanie. Potem przyszedł na świat Kacper — i na szczęście rodzinne dostali jeszcze trzypokojowe. Ale wtedy bajka zamieniła się w codzienny koszmar.

Rodzina Darka okazała się pijąca. Brat — nierób, rodzice — wieczni imprezowicze. Darek zaczął zaglądać do nich coraz częściej, czasem znikając na tygodnie. Praca? Ech. Kto zatrudni człowieka, który co miesiąc urządza sobie ciągówkę?

Kinga ciągnęła wszystko sama. Pracowała na dwóch etatach, uczyła się zaocznie. Wieczorami — sprzątanie. Wstydziła się prosić rodziców o pomoc. A mąż coraz częściej leżał na kanapie, domagając się „piwa zimnego”.

Gdy wróciła z wizyty u ginekologa — w trzeciej ciąży — i usłyszała: „Śmietany nie ma? No to idź kup!”, nie wytrzymała. Napisała pozew o rozwód. Sama zamówiła mu taksówkę, zapłaciła. Śmiał się i nie wierzył. Na próżno.

Nie wrócił już więcej. Zamki były nowe. Sąsiadka-babcia pilnowała, by nie robił awantur. Rozwód poszedł szybko. Nigdy się choćby nie dowiedział, iż urodziła mu się córka.

Trzy miesiące później Darek zginął. Pożar na działce, spowodowany niezgasiI wtedy Kinga zrozumiała, iż czasem trzeba stracić wszystko, by odzyskać siebie.

Idź do oryginalnego materiału