Poślubiłam biednego chłopaka. Cała moja rodzina śmiała się ze mnie.

newskey24.com 13 godzin temu

Siedem lat temu poślubiłam biednego faceta, a cała moja rodzina wyśmiewała mnie. Moje najbliższe otoczenie nie rozumiało moich wyborów i choćby śmiało się z mojego wyboru. Wiedziałam, iż kobiety mają własne wyobrażenia o tym, jak powinien wyglądać ich mąż i zwykle zwracają uwagę na jego sytuację materialną. Niektóre szukają ideału niczym księcia z okładki magazynu. Ja miałam własne kryteria. Przede wszystkim zależało mi, by nie sięgał po alkohol doskonale wiem, iż to prowadzi do zguby, a nie chciałam, by moje dzieci widziały ciągle pijącego ojca.

Chciałam, by był pracowity, nie leniwy i uczciwy wobec mnie. Rzeczy materialne nie były dla mnie priorytetem; nie patrzyłam, czy ma samochód czy mieszkanie. Nie pochodzę z rodziny milionerów, więc nie miałam sensu dążyć do rzeczy, których nie miałam. Moja matka samotnie wychowywała mnie i mojego brata, więc luksus nie był częścią naszego życia. Z moim mężem, Markiem, mieszkałam rok przed ślubem. Miał sześciu rodzeństwa, pracował w swoim fachu na Uniwersytecie Warszawskim i był naprawdę dobrym człowiekiem.

Marek mieszkał w domu rodziców razem z bratem i matką. Na naszym weselu obecni byli tylko najbliżsi krewni i kilku przyjaciół. Po ceremonii wprowadziliśmy się razem i po sześć miesięcy nauczyliśmy się rozumieć swoje różnice. Pierwszy raz zobaczyłam jego męskie łzy, kiedy urodziło się nasze dziecko. Dziś mamy dwoje dzieci, a Marek zarabia 12000 zł netto miesięcznie, choć pracuje w innej branży niż studiuje. Na początku wynajmowaliśmy mieszkanie, a teraz kupiliśmy dom w okolicach Łodzi i radzimy sobie naprawdę dobrze.

Czasem nie dogadujemy się, ale rozmawiamy o trudnych momentach i uczymy się rozwiązywać konflikty. Nie jesteśmy milionerami, ale najważniejsze, iż jesteśmy zdrowi i szczęśliwi. Dziś obchodzimy dzień, który siedem i pół roku temu był dla nas przełomowy nasz ślub. Z upływem lat kocham go coraz bardziej i nie chcę go puszczać. Najbardziej cieszę się, gdy bawi się z dziećmi, dba o mnie i dzwoni, by zapytać, czy mam ochotę na obiad. To wszystko jest cudowne.

Znam też przyjaciółkę, Jadwigę, która poślubiła bogatego mężczyznę. Na początku wszystko szło gładko, ale potem zdradził ją, był nieposłuszny i zabrał pieniądze od jej rodziców. Jadwiga rozważa rozwód, ale nie chce zostawić dzieci z ojcem. Widząc jej los, jestem pewna, iż podjęłam słuszną decyzję. Życzę wszystkim kobietom, aby kochały swoich mężczyzn i czuły się kochane. Nie patrzcie na rozmiar portfela prawdziwe szczęście tkwi w wzajemnym szacunku i miłości.

Mądrość, którą wyniosłam, jest prosta: nie liczy się majątek, ale serce, które potrafi budować dom pełen ciepła.

Idź do oryginalnego materiału