„Porfirion Osiełek czyli Klub Świętokradców” Gałczyńskiego na Wolnych Lekturach

fundacja.wolnelektury.pl 1 miesiąc temu

Porfirion Osiełek czyli Klub Świętokradców to pierwsza książka Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego, młodzieńcza powieść napisana w roku 1926, gdy autor miał 21 lat, wydana trzy lata później. Bohaterem tej groteskowej opowieści ekspresjonistycznej jest „esteta głęboki i słodki”, śliczny Porfirion Osiełek false Hilarion Gaff, fabrykant sztucznych nosów i noktambulik, który przeżywa fantastyczne przygody w surrealistycznym świecie jak ze snu.

Gałczyński na sposób postmodernistyczny bawi się konwencjami gatunków i mód literackich, nie zwracając uwagi na realizm scenografii i zdarzeń, na prawdopodobieństwo motywacji i zachowań bohaterów. Stylizuje fragmenty na język biblijny, naśladuje język prozy Kraszewskiego, Deotymy, Przybyszewskiego, cytuje trywialne kilkuwyrazowe urywki Sienkiewicza, parodiuje scenę pożaru Rzymu z Quo vadis?. Akcja Porfiriona Osiełka rozgrywa się w operetkowym mieście, gdzie znajduje się sklep z instrumentami muzycznymi, więzienie z izbą tortur, ulica Szarlatanów, plac Kuglarzy, Wieża Lunatyków, gospoda „Pod Karpiem”, kawiarnia „Pod Wątrobą Prometeusza”. Szeregowego policjanta nazywa się w mieście konstablem, jak w Anglii, a zbrodniarz poszukiwany jest na ulicach miasta przez „konnych policjantów w hełmach z pióropuszami”. Stróże porządku obawiają się zamachów bombowych dokonywanych przez anarchistów, w izbie tortur pali się światło gazowe. Z drugiej strony pieniądzem obiegowym są w mieście starorzymskie sestercje, część postaci nosi imiona zaczerpnięte z mitologii, historii antycznej lub związane z wczesnym, antycznym chrześcijaństwem, jak sam Porfirion, szewc Ptolomeusz, kochanka szefa policji Filomela, tapicer Emmanuel, pan Chryzostom. Porfirion Osiełek zaczytuje się w biblijnej Apokalipsie, zapytany o wyznanie, odpowiada, iż wierzy w anioła Ezrafela (który trąbą obwieści Dzień Sądu), przed narzeczoną — o imieniu Epifania, czyli objawienie — deklamuje wersy z Homera.

W wirze onirycznych, groteskowych scen nieoczekiwanie pojawia się jedyny prócz zakończenia fragment niespieszny i liryczny — fantastyczna, romantyczna historia opowiadana nocą w zadymionej knajpie „Pod Karpiem” przez zabandażowanego mordercę o zgrzytliwym głosie i wykrzywionej twarzy. Jak echo nocnych eskapad autora-poety po warszawskich lokalach.

Dofinansowano ze środków Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego pochodzących z Funduszu Promocji Kultury – państwowego funduszu celowego.

Idź do oryginalnego materiału