Fani dyskutują o stawce konkursowej
Pomimo świątecznego okresu polscy fani Eurowizji (np. zrzeszeni na grupie Dziennika Eurowizyjnego na Facebooku) gorąco dyskutują na temat tego, co czeka nas w styczniu – ogłoszenia listy finalistów Polskich Preselekcji. Miłośnicy konkursu żywo komentują wszystkiego rodzaju doniesienia, spekulacje i przecieki, często opierając się o nieprawdziwe informacje, ale w tym okresie to normalne. Wszystko o czym się mówi będzie można w pełni zweryfikować dopiero 14 stycznia – wtedy Telewizja Polska oficjalnie ogłosi kto i z czym zakwalifikował się do polskich preselekcji. A plotek jest sporo – mówi się zarówno o wykonawcach, którzy już startowali w preselekcjach czy choćby mieli już okazję reprezentować Polskę w konkursie EBU. Są też doniesienia o nowych i niezwykle ciekawych wykonawcach, dla których start w finale może być szansą na pokazanie swojej muzyki szerszej widowni lub choćby stać się ulubieńcami fanów Eurowizji, a oni wiedzą, jak takich artystów doceniać. Dziennik Eurowizyjny nie będzie tu podawał nazwisk spekulowanych kandydatów. Z uwagi na regulamin preselekcji, jakakolwiek deklaracja artysty dotycząca zgłoszenia do konkursu może prowadzić do jego dyskwalifikacji. Zasada ta obowiązuje do 14 stycznia, więc lepiej nie stawiać kandydatów w kłopotliwej sytuacji i nie prowokować, by się „wygadali” bo przecież nie powinno nam zależeć na tym, by wokaliści łamali regulamin.
Te piosenki pamiętają Polacy
To, na czym powinno nam zależeć, to dobra stawka finału narodowego. Poza tym, iż powinniśmy mieć szeroki wybór najlepszego „pakietu” na Eurowizję, miło byłoby gdyby po tych preselekcjach coś nam zostało. Mowa oczywiście o przebojach na lata. Polskie preselekcje nie wygenerowały ich zbyt dużo, ale pozytywne przypadki się zdarzały. W 2003 roku o Eurowizję walczył utwór „You May Be In Love” grupy Blue Cafe, który do tej pory jest niezwykle popularny. Hitem była też ballada „Here I Am” Wilków czy piosenka country „Sonny” grupy Varius Manx. Teraz te piosenki są już może mniej obecne w eterze, ale grane były przez radio zdecydowanie częściej niż zwycięskie „Keine Grenzen” Ich Troje. Z 2004 na dłużej pozostały z nami piosenki „All My Senses” grupy Goya, „Freedom” Sistars, „Nick of Time” Marcina Rozynka oraz „Julia, tak na imię mam” Łez, chociaż ten zespół nie cieszył się zbytnią sympatią wśród radiowców. Rok 2006 zapamiętany poprzez powrót Kasi Cerekwickiej na scenę muzyczną. Całkiem niespodziewanie „Na kolana” stało się hitem radiowym, często słyszanym w rozgłośniach choćby po prawie 20 latach. Co więcej, wielu słuchaczy doskonale zna ten hit, a nie ma świadomości jak blisko było, żeby Kasia pojechała z taką piosenkę na Eurowizję. Drugim przebojem PdE 2006 było „How many people” debiutującego wtedy duetu The Jet Set. Popularność pozwoliła im na wygraną w selekcjach rok później.
Były lata słabsze
Rok 2007 nie wykreował hitu, a z 2008 pamiętamy szwedzkie „Viva La Musica” duetu Man Meadow, które upodobały sobie duże galerie handlowe. Pozostałe piosenki do mainstreamu nie trafiły. Drugie podejście szwedzkiego duetu czyli „Love is gonna get you” nie cieszyła się już tak dużą popularnością. Z bitwy o Moskwę zapamiętaliśmy też „Dobry czas” zespołu IRA, ale w tym przypadku spory udział w utrzymaniu singla w eterze miała popularność formacji. Do szerszej publiki próbował przebić się też Renton z „I’m not sure”. Lata 2010 i 2011 nie dały nam nic i mało kto pamięta skład tych finałów narodowych. Warto dodać, iż w 2011 w stawce pojawił się utwór z czołówki „Top Model”, ale start w preselekcjach nie podbił i nie przedłużył życia tej piosence. W 2016, gdy polskie preselekcje wróciły po 5 latach nieobecności, hity mieliśmy dwa – po raz pierwszy do szerszego odbiorcy dotarł utwór zwycięski czyli „Color of your life”, jednak to „Cool me down” było tym największym hitem i śmiało można wpisać ten utwór Margaret do polskich evergreenów preselekcyjnych. Świetnie radzą sobie też radiowe „Lustra” Natalii Szroeder. 2017 nie wykreował hitu – mieliśmy tam „Only Human” Lanberry czyli angielską wersję piosenki „Piątek”, która w stacjach radiowych radziła sobie znacznie lepiej. Z 2018 roku zapamiętane zostało „Why Don’t We Go” Marty Gałuszewskiej, jednak też w polskiej wersji, a nie w tej, którą pokazano w preselekcjach. Oczywiście w stacjach radiowych obecne jest też „Light me Up” Gromeego i Lukasa Meijera.
Z TBSE zapamiętaliśmy skandale
A co nam dały preselekcje o hucznej nazwie „Tu bije serce Europy. Wybieramy hit na Eurowizję”? Z 2022 zapamiętaliśmy przede wszystkim kompromitację Lidii Kopanii, która przyćmiła choćby historyczny debiut osób Głuchych w jakichkolwiek europejskich preselekcjach. Hitów nie było. „River” próbowało zaistnieć w radiach, ale nie było aż tak często emitowane, z kolei „Paranoia” Darii była przebojem znacznie wcześniej. W 2023 znów zapamiętano te negatywne sytuacje – ogromny skandal z wynikami czy fatalny występ Ahleny. Na krótko w radiach usłyszeć można było „Be Good” Dominika Dudka. Piosenka „Solo” Blanki była przebojem znacznie wcześniej i tak naprawdę preselekcje oraz Eurowizja przedłużyły radiowe życie piosenki, a skandal wykreował Blankę jako postać memiczną, tym samym wbił ludziom do głowy zarówno słowo „bejba” jak i refren piosenki „Solo”. Czy finał narodowy 2025 da nam nowe przeboje? Niekoniecznie mogą być to utwory, które w preselekcjach zajmą wysokie miejsca, ale ważne jest, by radiowcy chcieli doceniać utwory ze stawki. jeżeli uda się wykreować przeboje, z pewnością zachęci to kolejnych artystów do startu w przyszłości.
W polskich selekcjach dominował angielski
A co z językiem utworu? Polskie preselekcje charakteryzują się raczej myślą, iż skoro ktoś chce jechać na Eurowizję, to powinien śpiewać po angielsku. Stąd w naszych finałach narodowych mieliśmy łącznie 103 piosenki po angielsku i tylko 35 po polsku. W 2003 w stawce język angielski zdominował (angielski: 9, polski: 4), ale pojawiła się też jedna piosenka śpiewana w trzech językach i bez angielskiego. Było to „Keine Grenzen” w którym wybrzmiał polski, ale też niemiecki i rosyjski. Te dwa języki już nigdy nie pojawiły się w naszych finałach narodowych. W 2004 roku „Love Song” zawierało fragment po hiszpańsku i w ten sposób język, który w regulaminie obecnych preselekcji jest zakazany, zadebiutował. Powrócił też w 2006 w kawałku „Follow my heart”. W Piosence dla Europy mieliśmy zresztą remis – 7 piosenek angielskich i 7 polskich (dodatkowo jeden w trzech językach). Rok 2007 był pierwszym, w którym polskiego całkowicie zabrakło, a w 2008 powrócił, ale tylko dzięki jednej kandydatce (Margo), co zresztą było mocno akcentowane przez prowadzących i jurorów. W roku 2009 język polski miał już nieco szerszą reprezentację (trzy utwory). Dodatkowo zadebiutował francuski w utworze „Mon Chocolat” Tigrita Project. Preselekcje 2010 to jedyne, w których polski dominował. Mieliśmy aż 5 utworów w naszym języku, a tylko cztery po angielsku. Dodatkowo jeden był dwujęzyczny.
Sensacyjny debiut w selekcjach 2025?
W 2011 i 2016-2018 angielski wrócił do łask i było go znacznie więcej niż polskiego – dla przykładu: w 2016 i 2017 polski usłyszeć można było tylko w jednej piosence ze stawki. W 2022 powrócił hiszpański za sprawą Chici Toro, ale też mieliśmy historyczny i istotny debiut Polskiego Języka Migowego (PJM) co było pierwszą taką sytuacją w historii nie tylko polskich finałów narodowych, ale wszystkich preselekcji w Europie. W 2023 roku polski wypadł nam ze stawki i pojawił się jedynie we fragmencie utworu zespołu Felivers. Pozostali kandydaci śpiewali po angielsku. Jak będzie w 2025? Spodziewać się można, iż angielski na pewno się pojawi, ale ze spekulacji wynika, iż nasza mowa narodowa będzie obecna w stawce. Co więcej, plotki głoszą, iż czeka nas kolejna językowa ciekawostka i debiut nowego języka, chociaż jego status jest kwestią sporną. Zapowiada się interesująco!
Orzech ośmiokrotnie prowadził preselekcje
A kto te preselekcje poprowadzi? Co prawda teraz fani bardziej skupiają się na dyskusji o domniemanych piosenkach, pytanie o prezenterów też niebawem się pojawi. Na trzynaście finałów narodowych w TVP aż osiem prowadził Artur Orzech, z czego czterokrotnie robił to samodzielnie. W tej roli zadebiutował w 2003 roku, z kolei w 2004 zepchnięto go nieco na bok, by zapowiadał artystów, a głównymi prezenterami byli Magda Mołek i Tomasz Kammel. W 2006 partnerką Orzecha była Agnieszka Szulim, a w 2007 Paulina Chylewska (chociaż pierwotnie zamiast Orzecha na scenie miał pojawić się Michał Figurski). W 2010 Arturowi towarzyszyła Aleksandra Rosiak. Komentator eurowizyjny po raz ostatni poprowadził finał narodowy w 2018 roku. W 2008 go zabrakło – prezenterami byli Radek Brzóska i Kasia Sowińska, która dzięki swojemu nieprzygotowaniu dostarczyła nam sporo okazji do śmiechu. Nie zagrzała miejsca na dłużej, więc w 2009 Brzózka preselekcje poprowadził z Pauliną Chylewską. Zarówno w 2008 jak i 2009 plotkowano, iż gospodarzem będzie Artur Orzech, ale ostatecznie do tego nie doszło. W 2011 parą gospodarzy byli Odeta Moro Figurska i wokalista K.A.S.A. O ile w latach 2016-2018 Orzech doskonale radził sobie na scenie sam, edycje TBSE (2022-2023) charakteryzowały się tłumem prowadzących, w większości w ogóle niepotrzebnych. Rekord padł w 2022 gdy, pomimo wciąż jeszcze dużego zagrożenia pandemicznego, finał prowadziło aż pięć osób – Rafał Brzozowski (rok po swojej eurowizyjnej porażce), Ida Nowakowska, Małgorzata Tomaszewska, Aleksander Sikora i Marek Sierocki. W 2023 ograniczono się do Idy, Małgorzaty i Aleksandra, a Sierocki trafił do jury. Kto nadawałby się do prowadzenia finału w 2025? Poza oczywistym Arturem Orzechem często mówi się też o Błażeju Stenclu, który prowadzi „Koło Fortuny”, a w niedawnym wywiadzie dla „Repliki” zdradził, iż swojego obecnego partnera poznał dzięki…rozmowom o Eurowizji właśnie! Stencel kilkukrotnie już sugerował na swoich social mediach, iż podawanie polskich głosów na Eurowizji byłoby spełnieniem jego marzenia. Ciekawe, czy marzy też o prowadzeniu Polskich Preselekcji?
Źródło: Wikipedia, inf. własne, fot.: M. Błażewicz 2023